Andrzej Zaucha na nowo. Mike Konstanty o kulisach swojej interpretacji
Redaktor naczelny magazynu Going. MORE, współpracownik tygodnika Polityka i kwartalnika…
Mimo upływu lat tragicznie zmarły Andrzej Zaucha wciąż inspiruje twórców do poszukiwania nowych sensów w jego dziedzictwie. O nowej wersji Byłaś serca biciem opowiedział nam jej autor, czyli Mike Konstanty.
Kulisy wyboru Byłaś serca biciem
Andrzej Zaucha ma sporo utworów, które lubię. Ten jest trzecim w kolejności moich ulubionych – zaraz po C’est La Vie – Paryż z pocztówki i Gumisiach.
Ulubiony aspekt twórczości legendy
To postać obok której ciężko przejść obojętnie. Jego życie jest jak scenariusz hollywoodzkiej produkcji. Ciężkie dzieciństwo, występy na koncertach z ojcem, kariera sportowa, występy na scenie i w telewizji, tragiczna śmierć żony, romans, morderstwo… Z zapartym tchem oglądałem nagrania z jego koncertów w serwisie YouTube, jak choćby ten, w którym śpiewa Byłaś serca biciem i jednocześnie tańczy. To coś wielkiego i inspirującego.
Szczególne wspomnienia związane z artystą
Andrzej Zaucha został zastrzelony w 1991 roku, a wtedy miałem raptem dziewięć lat. Dziś, jako 40-latek, nie mam prawa mieć wspomnień związanych z jego czasem tworzenia. Wręcz odnoszę wrażenie, że został zapomniany czy nawet wyciszony przez media. Ostatnio jego historia jest wspominana bardziej jako ciekawostka. A szkoda.
Współpraca ze Sławkiem Uniatowskim
Sławek jest wyjątkowo utalentowanym wokalistą. Ma doskonałą barwę głosu, umie przekazać emocje. Nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli. Poznaliśmy się kilkanaście lat temu przez Piotrka Koncę z zespołu IRA na juwenaliach jakiejś uczelni. Na pewno odbywały się na Bielanach. Później nasze drogi przecinały się w różnych okolicznościach. Pierwszy nasz wspólny numer nie ujrzał światła dziennego, drugi też… Sprawdza się przysłowie: do trzech razy sztuka.
Chemia między twórcami
Sławek bardzo niechętnie podchodził do tego projektu. Granica pomiędzy kiczem a zajebistym numerem jest naprawdę bardzo cienka i może zaszkodzić w karierze. Na szczęście instrumental mu się spodobał i spotkaliśmy się w studio na nagranie wokali. Obaj bardzo zaangażowaliśmy się w proces produkcji. Wspólnie pracowaliśmy nad aranżem, więc tych spotkań było kilka, a doszły też calle. Z tego, co wiem, wspominał, że chce się zająć produkcją muzyki, więc złapał bakcyla. Wszystkie elementy są dopracowane: linia basowa, synthy, wokal, groove. Całość oceniam jako mocne 9/10.
Odbiór utworu
Porywa i starszych, i młodszych. Na co dzień gram w warszawskim Nobu i jest to jeden z niewielu utworów, które wzbudzają emocje – goście odpalają Shazama, śpiewają, jest świetnie odbierany przez publiczność. Liczę na radiowy sukces, więc zrobiłem specjalny edit. Kawałek ma bardzo dobre noty na Spotify, chociaż nie dostał się na żadną edytorską playlistę. Wiem, że dystrybutor Emuze.me wykonał sporą pracę, aby kilka radiostacji wrzuciło go na rotację. Czekamy na dalszy pozytywny rozwój sytuacji.
Redaktor naczelny magazynu Going. MORE, współpracownik tygodnika Polityka i kwartalnika ZAiKS Wiadomości, a także rapowa głowa. W przeszłości dziennikarz prasowy magazynów Playboy, Esquire i CKM czy redaktor muzyczny newonce.