Czytasz teraz
Ptak dodo może wrócić na Ziemię. Nie było go tutaj ponad 300 lat
Lifestyle

Ptak dodo może wrócić na Ziemię. Nie było go tutaj ponad 300 lat

Plany odbudowy populacji odbudowy gatunku dawno uznanego za wymarły brzmią bardzo ambitnie. Pomysł start-upu Colossal Biosciences budzi jednak wiele kontrowersji.

Dodo (Raphus cucullatus) naturalnie występowały na Mauritiusie w południowo-zachodniej części Oceanu Indyjskiego. Jak wynika z badań, żyło im się tam bardzo dobrze. Najprawdopodobniej zamieszkiwały nizinne lasy, w których żywiły się przede wszystkim świeżymi owocami oraz twardymi nasionami. Średnia długość ich ciała wynosiła 70 cm, zaś waga – 12 kg. Nie miały jednolitego koloru, bo barwy upierzenia warunkowała płeć oraz wiek danego osobnika. Heyndrick Dircksz Jolinch, podróżnik, który pod koniec XVI wieku odwiedził wyspę, relacjonował, że zaskoczył go rozmiar skrzydeł zwierząt. W swoich zapiskach przyznał również, że miały „żołądki tak duże, że jednym mogło się pożywić dwoje ludzi”. Ich mięso było dla członków ekspedycji twarde do przeżucia, ale smaczne.

Dodo na rycinie Fredericka Williama Frohawka z 1907 roku.

Ptak wymazany z mapy

O ptaku z rodziny gołębiowatych (Columbidae) nieprzypadkowo piszemy w czasie przeszłym. Gatunek został uznany za wymarły w drugiej połowie XVII wieku. Do jego wyginięcia przyczyniła się działalność człowieka. Przed wizytą osadników na dodo nie czyhało wiele niebezpieczeństw. Na Mauritius wprowadzono jednak zagrażające mu drapieżniki: świnie plądrujące ich gniazda albo szczury śniade. Na zwierzęta polowali też sami ludzie, wykorzystując fakt, że te były niezbyt bojaźliwe.

Ile waży największa odnotowana ropucha trzcinowa? Sprawdź, jak wygląda Toadzilla!

Badacze z kolejnych pokoleń próbowali poznać bliżej charakterystykę dodo. Początkowo nie byli w stanie uwierzyć, że jego populacja zmniejszyła się do zera. – Koncepcja wymierania gatunków nie istniała do XVII wieku, gdy poznano skamieniałości dinozaurów. Pomysł, że coś mogło być po prostu wymazane, nie mieścił się w niczyjej głowiemówi w rozmowie z portalem CNN Julian Hume. Ptasi paleontolog z londyńskiego Muzeum Historii Naturalnej od wielu lat zajmuje się historią „nieobecnego” z Mauritiusu.

Szkic przedstawiający dodo znaleziony w dzienniku pokładowym statku Gelderland, który odwiedził Mauritius na przełomie XVI i XVII wieku.

Powrót do przeszłości

Wraz z odkryciem losów niezdarnego, ale charakterystycznego Raphus cucullatus zaczęło robić się o nim coraz głośniej. W języku angielskim ukuło się powiedzenie dead as dodo, oznaczające coś bezpowrotnie utraconego. Na potęgę tworzono ilustracje i obrazy z podobizną ptaka. On sam jest maskotką wielu maurytyjskich instytucji, a w Alicji w Krainie Czarów uwiecznił go Lewis Carroll. Patrząc na to, jak bardzo zdążył rozbudzić zbiorową wyobraźnię, nie jesteśmy zaskoczeni nowym pomysłem start-upu Colossal Biosciences.

Biotechnologiczna firma założona przez George’a Churcha i Bena Lamma zdążyła już wcześniej zdobyć zainteresowanie mediów. W 2021 roku poinformowała, że chce odbudować populację mamuta włochatego. Ostatnie osobniki trąbowca kroczyły po Europie ok. 13 tysięcy lat temu. W planach Colossal Biosciences jest także ożywienie wilkowora tasmańskiego. Do zrealizowania obu planów potrzebne są pełne materiały genetyczne zwierząt. To procesy wymagające uprzedniego przygotowania i czasu.

Dzięki działalności start-upu Colossal Biosciences także wilkowory tasmańskie mogą wkrótce wrócić na ląd.

Skłonić do myślenia

Wilkowór i mamut to jednak nie wszystko. Start-up równolegle zamierza zabrać się za wskrzeszenie dodo. Pierwsze kroki w tej sprawie zostały już poczynione. Pełne sekwencjonowanie genomu ptaka udało się dzięki wykorzystaniu szczątków jednego z jego przedstawicieli, które znajdowały się w Danii. Następnie porównano go z najbliższymi krewnymi Raphus cucullatus z rodziny gołębiowatych. Mowa o żyjącym jeszcze nikobarczyku zwyczajnym i wymarłym droncie samotnym. Naukowcy tłumaczą, że ich bliższe poznanie było niezbędne do określenia, które mutacje genetyczne „czynią z dodo dodo”.

Zobacz również
najstarszy ser świata

Nikobarczyk zwyczajny to jeden z bliskich krewnych genetycznych dodo.

W głowie naturalnie może pojawić się pytanie o sens całego przedsięwzięcia. Z odpowiedzią spieszy Beth Shapiro, profesora ekologii i biologii ewolucyjnej na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Cruz. Naukowczyni zajmuje się też paleogenetyką we wspomnianym Colossal Biosciences. – Jesteśmy w trakcie kryzysu związanego z wymieraniem gatunków. Naszym obowiązkiem jest opowiadanie o nim historii i dostarczanie emocji, które skłonią ludzi do myślenia – przyznaje. W jej argumentacji tkwi pewna logika. W końcu dodo nie zniknęły z powierzchni ziemi same z siebie. Przypomnijmy, że doprowadziły do tego decyzje podjęte przez samego człowieka.

Pilniejsze potrzeby

Działalność start-upu równocześnie budzi wiele kontrowersji. Jest podawana w wątpliwość, zwłaszcza że pochłania ogromne sumy pieniędzy. Niedawno Colossal Bioscences pozyskało na nią dodatkowe 150 milionów dolarów. Te środki mogłyby zostać przeznaczone na ratowanie wciąż żyjących roślin i zwierząt, zwłaszcza tych cierpiących z powodu skutków kryzysu klimatycznego. Na problem ten zwrócił uwagę wspomniany Julian Hume. – Dlaczego w ogóle zaprzątać sobie głowę próbami wskrzeszania czegoś, co już dawno minęło, skoro istnieje tyle pilniejszych potrzeb? – pyta retorycznie. A co Wy uważacie na ten temat?

W poniższym filmie bardziej szczegółowo wytłumaczono, dlaczego dodo od ponad 300 lat nie chodzą już po Mauritiusie.

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony