Czytasz teraz
Avant Art Festival, czyli o sztuce poszukiwania [WYWIAD]
Kultura

Avant Art Festival, czyli o sztuce poszukiwania [WYWIAD]

avant art

Jakiś czas temu przeprowadziłem kilkudziesięciominutową rozmowę z Kostasem Georgakopulosem, twórcą festiwalu Avant Art. Ale równie dobrze moglibyśmy rozmawiać kilkadziesiąt godzin.

Avant Art
Mica Levi

Cześć! Na początek klasyk: czym jest Avant Art?

Cześć! Avant Art to nieduży festiwal, który ma za to ogromne ambicje związane z jakością tego, co prezentuje. Każda edycja ma celu przede wszystkim prezentację tego, co w muzyce eksperymentalnej bardzo ciekawe i dobre. W tym roku czeka nas 16. edycja we Wrocławiu, 7. w Warszawie, 4. w Berlinie oraz pierwsza w Poznaniu. Działamy konkretnie i świadomie, a przede wszystkim z ogromną determinacją i zaangażowaniem. Festiwal odbywa się w bardzo dobrych przestrzeniach.

W każdym z miast te miejsca są niesamowite, mamy tutaj na przykład berlińską Arkaoda, warszawskie Pardon, To Tu oraz  SPATiF, czy wrocławskie Kino Nowe Horyzonty. Poza koncertami prezentujemy też sztukę wizualna i filmy. Może zabrzmi to nieco pretensjonalnie i banalnie, ale te lata potwierdzają, że, robimy to z wielkiej miłości do muzyki. Jestem muzykiem, promotorem oraz wydawcą, więc nie jest to oczywiście przypadkowe. 

Bilety na Avant Art Festival kupisz w Going.

Tak też się spodziewałem. Z ciekawości zapytam: na czym grasz, gdzie się realizujesz?

Jestem wokalistą i kompozytorem. Czasy punk rockowych składów już dawno za mną, dlatego tworzę w tej chwili muzykę awangardową, eksperymentalną, głównie elektroniczną. Biorę też udział w kilku projektach współtworzonych z przyjaciółmi. 

Ulubiony instrument?

Jestem wokalistą, więc głos. Dla mnie to instrument, który przerabiam na wiele sposobów. Nagrywam na żywo, później to przetwarzam, robię z nim bardzo różne rzeczy. Także odpowiedź to: głos, jak najbardziej. 

Ciekawe, bo z sam jestem muzykiem, ostatnio zacząłem eksplorować możliwości nagrywania głosu. Wychodzą z tego bardzo, bardzo różne, ale ciekawe rzeczy. 

Pracujesz w Abletonie?

Tak, Live 11.

Jako zatwardziały abletonowiec też nie znałem Bitwig. A warto!

A JA NIE. Znasz Bitwig? Historia jest taka: dekadę temu kilka osób odeszło od Abletona w Berlinie i założyli firmę Bitwig. Uwielbiam to narzędzie, zdecydowanie wolę pracować w jego środowisku niż w Live. Ale wracając! Wiele cudownych twarzy przewinęło się przez te lata przez Avant Art. Nie tylko ci, którzy teraz z nami pracują, ale także osoby, które tworzyły ten festiwal przez lata.

Najważniejsze jest jednak to, co jest teraz i jutro. Aktualnie mamy niesamowitą ekipę oddanych sprawie ludzi. Wszyscy jesteśmy w ten czy inny sposób połączeni ze sztuką i kulturą. Bo robimy nie tylko festiwal, ale także nowe projekty artystyczne. Na każdej płaszczyźnie staramy się być i szukać połączeń z muzyką. Bardzo bliska jest nam aktualnie sztuka wizualna, szczególnie młodzi polscy malarze.  Przed częścią muzyczną festiwalu realizujemy też przeglądy filmów o muzyce. We Wrocławiu dzieje się to w kinie Nowe Horyzonty, a w Warszawie robimy przeglądy w Kinie Iluzjon

Wyprzedziłeś moje pytanie!

Tak jest, robimy filmy, i są znakomite w tym roku. 

Na przykład Max Richter “SLEEP”. Jestem wielkim fanem. Jest to taki trochę eksperyment, dla powiedziałbym, niedzielnego słuchacza muzyki eksperymentalnej. Stanowi taki haczyk, który gdzieś tam Cię zaczepi i zaciągnie w inne rejony, zachęcając do dalszych poszukiwań. 

A to bardzo fajne źródło. Fajnie, jeśli słuchacze nie są z przestrzeni pop i eksperymentują.

Wiesz, jestem didżejem i producentem techno, to dlatego. 

OHO, sam kiedyś robiłem imprezy techno, dokładnie w 1997 roku. Sprowadzaliśmy chłopaków z Amsterdamu, łączyliśmy ich z naszymi rodakami i tłukliśmy detroit techno. Lubię techno, na niektóre edycje w Warszawie i Wrocławiu zaprosiliśmy kilku wykonawców europejskiego, głównie brytyjskiego, brudnego techno. 

Uważam, że scena Londyńska i Birmingham brzmieniowo leży niedaleko od sceny Detroit.

Widzisz, jak ludzie czasem na siebie trafiają? Wróciłem dwa dni temu z Birmingham! Znam tych ludzi, współtworzymy z nimi pewien projekt i będziemy z nimi współpracować szerzej w 2025 roku. A wiedziałeś, że Birmingham to nie tylko techno, ale także scena postindustrialna i tacy wykonawcy jak Godflesh i Justin Broderick, Nick Harris. Wszyscy z resztą grali na Avancie. Tylko Black Sabbath nie udało mi się zabookować, a bardzo bym chciał!

Wspomniani wcześniej Black Sabbath

A to ciekawe! Zawsze słuchałem dużej ilości różnej muzyki. Zawsze jak zaczynam słuchać jakiegoś wykonawcy czy gatunku i wkręcałem się w niego, to lubiłem znać jego korzenie. Jak zacząłem słuchać Melvins…

Melvins? Proszę, proszę…

Tak. Zacząłem zastanawiać się, skąd wywodzi się to ciężkie i powolne brzmienie, szczególnie mam na myśli płytę Houdini z 1993 roku. Okazało się, że Black Sabbath na Black Sabbath robili dokładnie to samo. Nie spodziewałem się tego na początku lat 70.

I Melvins. Zwróćcie uwagę na podobną dynaminkę utwórów (cicho/głośno)

Birmingham to ogromne, drugie pod względem wielkości w Anglii. W całym okręgu mid-west mieszka kilka milionów osób. Są to tereny mocno industrialne. Nie jest to przypadek, że ci ludzie tak grają. Szorstkość i ostrość tamtejszych artystów bierze się z otaczającego ich krajobrazu. Na przestrzeni lat zaprezentowaliśmy avantowej publiczności kilka dźwięków stamtąd.

Wracając do wywiadu, bo myślę, że moglibyśmy tak rozmawiać kilka godzin. Co popchnęło Cię do organizacji tego festiwalu 16 lat temu. Nie było to takie oczywiste wtedy, zwłaszcza w Polsce.  

Avant Art narodził się w Gdańsku, w 2006 roku. Przeniosłem tę ideę do Wrocławia, w tym samym roku zacząłem też pracować dla Romana Gutka. Przez 14 lat byłem odpowiedzialny za scenę muzyczną na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Nowe Horyzonty. Byłem głównym kuratorem części muzycznej na Nowych Horyzontach. Zaczęło łączyć się to z pomysłem Avant Art, bo miałem też doświadczenie menedżerskie.

Rzuciłem pracę w korpo, skierowałem wszystkie siły na organizację festiwalu i okazało się, że dokładnie to chcę robić w życiu. Było to naturalną drogą myślenia “nie chcę być w korpo, chce robić swoje, tworzyć kulturę i sztukę i wspierać ludzi. Powoli, krok po kroku stworzyliśmy markę Avant Art Festival. Dosyć szybko zdobyliśmy dotacje, zarówno z miasta, jak i z ministerstwa, wsparł nas także duży grant norweski. To umożliwiło nam dość szybkie zbudowanie niezależność. Nikt nigdy nie próbował w jakikolwiek sposób wpływać na program festiwalu. 

Chciałem zapytać o powiązania z Nowymi Horyzontami, ale widzę doskonale, że blisko ze sobą współpracujecie.

Tak, a dokładnie Kino Nowe Horyzonty to od 2023 roku nasz oficjalny partner. 

Przyznaję, że to ciekawy zabieg, który świetnie wprowadza uczestników w klimat festiwalu. Skąd taka selekcja filmów. 

Wszystko jest ze sobą połączone. Jednym z filmów jest na przykład II koncert na wiolonczelę i orkiestrę Macieja Stuhra. Muzykę do tego film robił Paweł Mykietyn, w mojej ocenie aktualnie najlepszy polski kompozytor muzyki filmowej. Nie wiem, czy oglądałeś film IO w reżyserii Jerzego Skolimowskiego

IO (2022), reż. Jerzy Skolimowski,

Nie miałem jeszcze okazji.

No to właśnie Paweł robił tam muzykę. W ramach spotkań z twórcami filmów będziemy mieli także spotkanie z nim. Generalnie interesują mnie współcześni kompozytorzy muzyki filmowej. Mica Levi, Ben Frost to moi ulubieńcy.

A jak wygląda timeline festiwalu?

W trzy dni pokazujemy 6 filmów, następnie robimy 1 dzień przerwy, a następnie rozpoczynamy wystawą w Bulvarach. To przestrzeń koordynowana i kuratorowana przez moją żonę Kasię. Pozdrawiam ją serdecznie, Kasia robi fantastyczną robotę. Robimy wystawę Kościoła Nihilistów, to nasi zaprzyjaźnieni wrocławscy malarze. W ten dzień odbywają się również pierwsze koncerty. Detale znajdziecie na naszej stronie

Przez ten czas festiwal rozrósł się na kilka polskich miast. Widzimy i Wrocław, i Warszawę, i Poznań w tym roku. 

Tak jest, w tym roku robimy pierwszą edycję w Poznaniu i bardzo jestem z tego powodu szczęśliwy, bardzo. Mamy tam świetnego partnera, czyli CK Zamek, nie mogę się tego doczekać. 

Mamy Poznań, ale widzę też Berlin. Czym Różni się organizacja edycji berlińskiej od wrocławskiej? 

Berlińskie edycje są bardzo małe, w zeszłym roku dwa dni, w tym roku jeden. Natomiast, powstaje inicjatywa Move! New Culture i będzie ona operatorem wszystkiego, co tam robimy jako Avant Art. I w przyszłym roku edycja berlińska będzie bardzo duża i rozrośnięta. Większa niż Wrocław, większa niż Warszawa. Planujemy duży line-up, bardzo interdyscyplinarny. Jestem tym podekscytowany. Pracujemy nad tym projektem od dłuższego czasu. Myślę, że mamy szansę na jeden z najlepszych line-upów wśród tej wielkości festiwali w Europie. Chcemy pokazać też dużo sztuki wizualnej, zwłaszcza polskiej. 

Zobacz również
Kiosk

Zwykle tak jest, że sztuka nie jest jednowymiarowa. Super, że działacie na styku tych form. A technicznie, czy napotkaliśmy jakieś trudności?


Nie, nie, Berlin jest super! Mam super partnerów, wspaniałe miejsca i świetnych producentów. Mamy dwa super kluby Arkaoda i Kantine am Berghain. Tam organizacyjnie jest wszystko na tiptop. Te lokale mają także super brzmienie. Musieliśmy jednak wyrobić sobie markę, na początku podchodzili do nas sceptycznie, wiadomo. Ale robimy nasze rzeczy dobrze, więc wszystko jest teraz bardzo po koleżeńsku. Dlatego też rozwijamy formułę festiwalu w Berlinie. Aktualnie jesteśmy chyba jedynym takim festiwalem w Europie, który w kilka edycji dochodzi do konkretnej skali. Na pewno nas to wyróżnia na tla innych festiwali. 

Kantine am Berghain w Berlinie

Teraz uwaga, sztampowe pytanie: czym kierujecie się przy wyborze artystek i artystów?


Powiem Ci, co mnie interesuje: tylko i wyłącznie jakość i szczerość. Mam też oczywiście swoich ulubionych artystów, jak Mica Levi czy Dean Blunt.

Dean Blunt one love. Czego się nie tknie, zamienia się w złoto! Czy to solowe rzeczy, czy też na projekcie Hype Wiliams. 

Był na avancie trzy razy, raz w Warszawie i dwa razy we Wrocławiu. My go kochamy, to jest geniusz, naprawdę. On ma swoich ukochanych artystów, rozmawiamy o nich i często później zapraszam ich na Avant Art. Znalazłem taką dziewczynę kiedyś, Elvin Brandhi. Robi teraz europejską karierę na dużą skalę, a zaprosiłem ją, kiedy nikt o niej szerzej nie słyszał. Czasem uda mi się wyciągnąć perełki, czasem biorę pewniaków, wiadomo. Wiesz, zrobiłem w życiu pewnie 700-800 koncertów, więc mam wyczucie i znajomość. Widzisz, Dean Blunt, wiedziałem, że Ci się to spodoba! 

Dean Blunt – The Narcissist (feat. Inga Copeland)

Jestem wielkim fanem. 

A to polecam jeszcze dwójkę artystów ze wschodniego Londynu. Coby Sey* i Mica Levi. Mica, jak wspominałem wcześniej, jest jedną z najwybitniejszych kompozytorek muzyki filmowej na świecie. Zrobiła na przykład muzykę do Under The Skin Jonathana Glazera. Była z resztą nominowana do Oscara. Kolejna polecajka to wspomniana wcześniej Elvin Brandhi, ale to dla odmiany bardziej elektroniczne rejony. Jeśli podoba Ci się twórczość Deana Blunta, to w ich muzyce zakochasz się totalnie!

Mam ostatnie pytanko, ważne. Mówimy o artystach, ale widzę magiczny napis na plakacie “:open call for sonic acts” O CO CHODZI?

Każdego roku przewidujemy kilka miejsc dla początkujących, chociaż nie tylko, artystów. Zapraszamy muzyków, płacimy fee, zwracamy koszty i proponujemy zagranie na Avant Arcie. Mamy zgłoszenia z całej Europy, w przyszłym roku zamierzamy zrobić międzynarodowy open call. Jestem bardzo zadowolony i czuję dużą satysfakcję, że ludzie piszą do nas i chcą być częścią festiwalu.

To nietypowa inicjatywa jak na festiwal o takiej rozpoznawalności.

Bo dla moich ludzi i dla mnie bardzo ważne są kwestie społeczne, w szczególności wsparcie środowiska artystycznego najbardziej, jak to jest możliwe. Mógłbym rozwijać ten festiwal w pionie, pewnie. Ale interesuje mnie rozwijanie w poziomie i poszerzanie go.

Czuć od Ciebie ogromną zajawę tym, co robisz. To niespotykane po 16 latach pracy! 

Wiesz dlaczego? Bo mój pasierb/syn ma 23 lata. Pracuję z nim od kilku lat i teraz to z nim współtworzę line-up. Działam też z koordynatorami z Warszawy, którzy pracują z nami już siódmy rok i cały czas są z nami. A wziąłem ich jako dwudziestokilkuletnich dzieciaków. To mała, rodzinna działalność, pracuję z moją żoną, synem i moimi siostrami. Wszyscy lubimy się i szanujemy. Poza tym na pewno ma na to wpływ bycie artystą. Powiem szczerze: wolę zrobić koncert dla 200 osób, które będą tam z miłości do muzyki, niż zrobić coś dla kilku tysięcy, dla których ważne są inne rzeczy. Bo dla mnie liczy się muzyka. Dostaniecie jakość na Avant Art, daje za to głowę! 

Dziękuję bardzo, bardzo mi się fajnie rozmawiało. 

Dziękuję za wspaniałą wymianę energii!

*Redagując wywiad słuchałem wspaniałej audycji autorstwa Coby’ego na NTS Radio. Znajdziecie ją tutaj.

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony