Autor hitów Black and Yellow i See You Again deklaruje, że shiitake, soplówki jeżowate i boczniaki powinny bardziej zagrzać miejsce w naszych dietach. Ufamy mu – ta rewolucja od dawna nie jest melodią przyszłości, tylko dzieje się na naszych oczach.
Gdziekolwiek się nie spojrzysz, tam grzyby. Takie stwierdzenie mogłoby paść nie tylko jesienią w lesie, gdzie tłumy spacerowiczów dumnie paradują z koszykami i kozikami. Największe królestwo organizmów szturmem wbiło się do popkultury. Zerknijmy choćby do świata muzyki. Grzyby to główni bohaterowie najnowszego albumu ikony alternatywy, Björk. – Album poświęcony korzeniom drzew byłby dość surowy i stoicki. Grzyby są zaś psychodeliczne i pojawiają się dosłownie wszędzie. Okres nagrywania płyty był pełen życia i zabawy, z dużą ilością tańca – przekonywała autorka krążka Fossora w rozmowie z Pitchforkiem. Na okładce PORTALS porośnięta hubami jest też Melanie Martinez, a SZA w psychodelicznym teledysku do utworu Good Days tonie w feerii kolorowych kapeluszników.
Mityczne stworzenia w koszyku
Podobne przykłady mnożą się… jak grzyby po deszczu. Netfliksowy dokument Niezwykły świat grzybów i postapokaliptyczny serial The Last of Us, w którym gatunek Cordyceps zamienia ludzi w zombie, zawojowały serwisami streamingowymi. Marki modowe traktują szybko rozrastającą się grzybnię jak substytut wegańskiej skóry. W sklepach pojawiają się designerskie lampki, dziecięce tipi czy świeczki w kształcie muchomorów.
– Nieustannie mierzymy się z przesytem informacji. Przebywanie na łonie natury w poszukiwaniu grzybów zapewnia poczucie nieprzeniknionej tajemnicy, jakbyś szedł tropem mitycznych stworzeń – wyjaśnia dziennikowi The New York Times 31-letnia Jayna Roy, która przerobiła pokój swojej nowo narodzonej córki na Krainę Grzybów. No właśnie, to kolejny trop. Idąc za skojarzeniem z głośnym projektem Wiktora Striboga, warto pamiętać, że niektóre gatunki zawierają psylocybinę. Jak przekonuje naukowiec Maciej Lorenc w swojej najnowszej książce, nad substancją zapewniającą mistyczne doświadczenia i większe przymierze warto uważniej się pochylić. Już teraz trwają badania nad jej wykorzystaniem w leczeniu depresji czy uzależnień.
Odkryć piękno procesu
Do zataczającej coraz szersze kręgi rewolucji dołącza teraz kolejny duży gracz. Wkrótce ruszy na trasę koncertową promującą jego ostatni album studyjny Multiverse. Poza tym w pocie czoła przygotowuje się do pierwszego sparingu w brazylijskim jiu-jitsu. Mimo nawału obowiązków raper Wiz Khalifa znalazł czas na otwarcie drugiej firmy. W Khalifa Kush dał upust swojej fascynacji marihuaną, o której wiadomo nie od dziś. Sprzedaje tam różne odmiany suszu, pre-rolle, waporyzatory oraz koncentraty. MISTERCAP, jak już możecie się domyślić, skupia się za to na promocji grzybów. – Ludzie uwielbiają uprawiać własną żywność. Jednocześnie tak mało wiedzą o fungi. Moim zadaniem jest ukazanie ich korzyści szerszej publiczności – deklaruje artysta. Jego słowom wtóruje Philippe Chetrit, menedżer przedsiębiorstwa. – Wiz zainspirował nas swoją pasją. Sami zaprojektowaliśmy branding w jak najprzystępniejszy sposób. Nasi klienci odkryją piękno niesamowitego procesu, jakim jest rośnięcie grzybów – opowiada.
W ofercie MISTERCAP przede wszystkim znalazły się więc growkity. To pudełka o podłożu gęsto porośniętym grzybnią. Dzięki odpowiedniej temperaturze i wilgotności wyrosną z nich dorodne okazy. Wiz Khalifa proponuje hodowlę trzech gatunków: twardnika japońskiego (znanego także jako shiitake), boczniaka oraz soplówki jeżowatej. Każdy zestaw zawiera szczegółową instrukcję obsługi. Na oficjalnej stronie internetowej firmy zamieszczono zaś dodatkowe wskazówki oraz informacje o składnikach odżywczych grzybów.
Kurki na pizzy, w kanapce, a może na risotto? Sprawdźcie, gdzie zjecie te przepyszne grzyby!
Muchomor na skietach
Ci, którzy nie chcą bawić się w pielęgnowanie grzybni, tylko wolą iść do lasu albo na zakupy, nie zostaną z niczym. Wiz Khalifa zadbał o to, żebyśmy fungi zawsze mieli przy sobie jako element ubrań. Czapka z magicznym krasnoludem, psychodeliczne skarpetki, a może klasyczny T-shirt i hoodie? Podobają nam się wszystkie! Budżet nie jest jednak z gumy, więc w ostateczności wybralibyśmy fluorescencyjne naklejki. Lepszy rydz niż nic.
