Czytasz
Belmondawg na parkiecie. Zapytaliśmy o kulisy projektu „Sztossingery”

Belmondawg na parkiecie. Zapytaliśmy o kulisy projektu „Sztossingery”

Belmondawg

Belmondawg wypuścił najbardziej osobisty materiał w swojej karierze, po czym zaproszono go do tanów. Jak do tego doszło? Wiemy, bo porozmawialiśmy z tymi, którzy wiedzą.

INICJATORZY: BISTI I ZAMBON (THE VERY POLISH CUT OUTS)

Narodziny pomysłu

Do współpracy z raperem zabieraliśmy się od dłuższego czasu i niemal jednocześnie stwierdziliśmy, że Belmondawg to idealny kandydat do takiego przedsięwzięcia. Przede wszystkim ze względu na swój unikalny, ale też mocno inkluzywny styl. Wiedzieliśmy, że sprawdzi się w 100 procentach, a do tego sam Bisti jest jego fanem już od czasu legendarnego mixtape’u Sos, ciuchy i borciuchy nagranego z Bałaganem. Nowy kwadratowy styl, panczlajny, skojarzenia, własny język, doskonała nawijka, bardzo dobry i bardzo wyraźny wokal… To pierwszy w Polsce rap, jak można tego nie kochać? Wszystko było logiczną konsekwencją naszych prywatnych zajawek.

Wzięcie na warsztat EP-ki Hustle As Usual Belmondawg i EXPO 2000

H.A.U. to niezwykle udany powrót Tytusa do formy po czasie niebytu i niesławy, czemu również przysłużyły się idealnie dopasowane i – naszym zdaniem – wyjątkowe, nadające całości niepowtarzalnego klimatu bity EXPO 2000. Dzięki temu wydawnictwu Młody G odrodził się jak Feniks z popiołów i wrócił na scenę z nową energią i nowymi pomysłami. Wiedzieliśmy, a właściwie przeczuwaliśmy, że acapelle z tej EP-ki będzie można kozacko pociąć i dostosować je do utanecznionych wersji, które koniec końców znalazły się na Sztossingerach.

Realizacja projektu

Trwała ona stosunkowo krótko, bo narzuciliśmy wszystkim kierat i dyscyplinę, ale już sam proces tłoczenia winyla to inna bajka. Trwał on chyba dłużej niż ciąża wieloryba. Niestety takie są obecnie realia… Ostatnimi czasy droga do wytłoczenia wosku wydłuża się w nieskończoność i nic nie wskazuje na to, żeby ten trend miał się odwrócić.

Najtrudniejsze wyzwanie

Chyba zmobilizowanie tak dużej liczby producentów i pilnowanie, żeby wszystko się nie rozlazło. Przy takich inicjatywach liczą się konsekwencja i terminowość, więc jeśli nie trzyma się ręki na pulsie, to można się obudzić z ręką w nocniku. Swoją drogą – z przewidywanego składu odpadła dosłownie jedna osoba, która chyba średnio czuła się w kwestii rapowych remiksów. Reszta żywiołowo i entuzjastycznie zareagowała na propozycję stworzenia czegoś nowego, co było dla nas dość niespodziewane, ale niezwykle miłe i budujące. Potwierdziło to tylko fakt, że pomysł z wyborem akurat tego rapera był strzałem w dychę.

Wpływ duetu na projekt

Raczej pozostawiliśmy wszystkim wolną rękę. No, może w kilku przypadkach sugerowaliśmy kierunek czy też zachęcaliśmy do doszlifowania materiału, wiedząc, że da się wycisnąć jeszcze więcej. Taka motywacja zdecydowanie zadziałała na plus. Poza tym na tym polega też rola producentów wykonawczych, którzy sprawują pieczę nad całością i pilnują, żeby nie było żadnych fakapów i niedociągnięć.

Podwójny remix utworu Te tereny

Taka sytuacja była nie do uniknięcia, gdyż materiałem wyjściowym była EP-ka, na której, jak wiadomo, jest ograniczona liczba kawałków. Ze swojej strony nie chcieliśmy żadnemu z producentów narzucać utworu, dlatego panowała pełna dowolność. Pozostawiliśmy wszystkim otwartą furtkę i liczyliśmy się z tym, że remiksy będą się dublowały. Taka była uroda tego projektu. Te tereny zgoła inaczej brzmią w drum’n’bassowej interpretacji Pejzaża i kompletnie inaczej w wersji Niemocy. I na tym polega piękno tego wszystkiego.

Selekcja materiału

Na winylu zmieściło się sześć numerów, a bonus to robota Karola Aleksandra. Ogólnie remiksów powstało znacznie więcej, łącznie chyba koło 20 (sic!). Część na razie leży sobie w szufladzie i czasem grywamy je na imprezach. Myślimy też, co z nimi zrobić. Szkoda, żeby się zmarnowały. Z ręką na sercu – poziom produkcji był niezwykle wysoki i bardzo wyrównany, a wybór docelowego materiału przyprawił nas o niezły ból głowy.

Kontakt z Belmondawg i EXPO200

Tytus dał akcept, a EXPO 2000 był reprezentantem POPPYN w ramach tego projektu, więc to z nim byliśmy na bieżąco w kontakcie i ustalaliśmy wszystkie niezbędne detale. Współpraca przebiegała bardzo sprawnie i płynnie.

Testowanie remiksów przed premierą

Testowaliśmy na żywych organizmach podczas licznych imprez. Wyniki były bardzo pozytywnie. Kawałki sprawdziły się w boju, zrobiły znakomite przetarcie i stanowiły doskonałą forpocztę nadchodzącej EP-ki.

Odbiór płyty

So far so good. Daliśmy ludziom osłuchać z nowym materiałem i pokazaliśmy im, że Tytus na tanecznych bitach może brzmieć równie dobrze, jak na klasycznych hiphopowych podkładach. Kto wie, może w przyszłości znów zdecydujemy się na podobną akcję, ale z innym raperem? Czas pokaże.

PATRON: EXPO 2000

Jak zareagowałeś na pomysł zremiksowania EP-ki twojej i Belmondawg?

Kilka tego typu propozycji padło już wcześniej, jednak zupełnie nie byłem do tego przekonany. Jednak gdy z pomysłem przyszli chłopaki z TVPCO, to kupiłem to od razu, bo bardzo lubię ich rzeczy i wiedziałem, że są sprawni w działaniu.

Miałeś jakikolwiek kontakt z tymi producentami? Doradzałeś, kto powinien się tam znaleźć?

Zupełnie nie. Dostaliśmy materiał do akceptacji, po czym zostawiliśmy rzeczy, które najbardziej nam siedziały.

No właśnie, jak w ogóle czujesz się z tym, że ktoś remiksuje twoją muzykę?

To bardzo fajne! Sam mam w domu masę fizycznych singli ulubionych wykonawców, na których poza albumowymi wersjami kawałków są remiksy. Zawsze było to dla mnie inspirujące i pozwalało mi w świeży sposób spojrzeć na znane rzeczy. Pamiętam, że w 1998 roku usłyszałem remix utworu Body Movin’ Beastie Boys zrobiony przez Fatboya Slima, który strasznie otworzył mi łeb. Tam nie zmienił się tylko bit – zmienił się gatunek muzyki, czyli sytuacja podobna do naszej EP-ki.

Który remix najbardziej ci się podoba?

Zawsze mam problem z tego typu wyborami, ale na pewno pierwsza trójka to remiksy kawałka Te tereny przygotowane przez Niemoc i Pejzaża, a także CAPTCHA w wersji Karola Aleksandra, dostępna tylko w wydaniu cyfrowym, bo wcześniej gdzieś się zapodziała. Chcesz ciekawostkę na koniec?

Jasne!

EP-ka miała mieć numer katalogowy POP004, jednak przez błąd został wydrukowany POP003, użyty wcześniej przy instrumentalu H.A.U.

WYKONAWCY

Karol Aleksander (CAPTCHA)

Wcale nie trzeba było mnie namawiać do udziału, bo lubię robić remiksy. Przy tym Belmondawg prężnie włada słowem, a oryginał to po prostu fajny numer. Zrobiłem kilka wersji i ciężko było mi wybrać tę jedną. Nie pytaj, czy długo je tworzyłem – czas to pułapka. Jeśli za to pytasz, czy utaneczniona wersja ma szansę stać się viralem, to odpowiadam, że wątpię. Co do anegdot: mój remix został odrzucony przez TVPCO. Pomyślałem, że wydam go sam, dlatego poprosiłem managera o błogosławieństwo. Niedługo potem napisał, że kawałek pojawi się na wersji cyfrowej wydawnictwa.

Niemoc (Te tereny)

Od dawna chcieliśmy nagrać coś dla TVPCO i to była pierwsza i bardzo fajna okazja do tego, tym bardziej że jesteśmy fanami Belmondawg. Ruszają nas jego charyzma i niepowtarzalność – w morzu rapu, jaki wychodzi dzisiaj w Polsce, kawałki Młodego G są absolutnie wyjątkowe i jest to coś, co bardzo dobrze nastraja do pracy takich producentów jak my. Prawdopodobnie mielibyśmy dużo więcej kłopotu z wzięciem na warsztat utworu jakiegoś innego rapera.

Sprawdź też
odsłuchu 2023

Lubiliśmy wcześniej Te tereny, ale podejście remiksowe musieliśmy dobrze przemyśleć. Wyzwaniem było przede wszystkim dopasowanie wokalu do klubowego tempa naszego bitu, bo przyspieszone słowa szybko zaczynały być nie do rozróżnienia. Ostatecznie wylądowaliśmy pomiędzy naprawdę szybkim kawałkiem a takim, w którym dalej wiadomo, co jest nawijane. Z powodu ciasnych deadline’ów zamknęliśmy się w około trzech tygodniach, to dla nas dobry trening na przyszłość.

Szkoda, że po raz pierwszy pytanie o ukrycie smaczków dostaliśmy akurat przy okazji tej produkcji. W niej niczego takiego nie ma! No, może dograna gitara, flet MIDI i sampel z początku oryginału przerzucony na ostatni takt. Z komentarzy do kawałka w serwisie YouTube dowiedzieliśmy się, że przepala on ludziom cyberwszczepy. Uważajcie, jeżeli macie takie w głowach.

Polotronic (Poppyn Universe)

Parę dni zajęło mi przesłuchanie materiału i zastanowienie się, czy w to wchodzę – muzyka Belmondawg jest totalnie inna stylistycznie niż ta, którą zajmuję się na co dzień. Potem potrzebowałem dwóch tygodni z przerwami, by stworzyć swój remix. W EP-ce Sztossingery udało się wszystkim producentom przedstawić nagrania w dość odmiennych stylach, ale tanecznym aspektem, który sprawia, że ma to viralowy potencjał. A odbiór? Jest okej, dostałem parę maili z gratkami i zapytaniami o kawałek. No i przede wszystkim działa on na parkiecie.

Schmoltz (Pappardelle all’arrabbiata)

Podesłałem kiedyś Zambonowi szkic hiphouse’owej demówki z polskim samplem, na co on odpowiedział, że właśnie szykuje się projekt z pewnym raperem, w ramach którego takie brzmienia by idealnie pasowały. Zgłosiłem się na ochotnika and the rest is history, bo lubię nieoczywiste interpretacje. Cover utworu Metalliki zagrany w stylu flamenco przez Acid Drinkers to jeden z hitów mojego dzieciństwa.

Kiedy usłyszałem frazę Viva Italia – miałem już w głowie gotową wizję tego numeru. Podstawowy aranż powstał dosyć szybko. Chyba w ciągu kilku godzin wysłałem Zambonowi jakiś pierwszy szkic. Ale jak to zwykle po frajdzie, jaką daje komponowanie, następuje bardziej wymagająca skupienia faza miksowania ścieżek. To już zajmuje więcej czasu i nie jest aż tak inspirujące. Za to ukryłem easter egga dla najbardziej kumatych…

Podczas tworzenia remiksu nie współpracowałem z Belmondawg. Byłem wtedy jeszcze na Białorusi, skąd pochodzę, a polskiego współczesnego rapu raczej nie śledzę. Lubię sobie odświeżyć wspomnienia z czasów, kiedy ten styl dopiero w Polsce raczkował i coś tam raz na jakiś czas wydiggować. Na marginesie dodam, że byłem zaskoczony faktem, że to syn Wiganny Papiny, bo jestem fanem Lalamido. I nie, nie uważałem, że warto doprosić tu jeszcze jakiegoś innego rapera. Ale jakaś współpraca przy innej okazji? Sure, why not. Młody Dzban, holla at me!

Speek (Wte i wewte)

Spodobały mi się nie tylko koncepcja taneczności i otwartość formy, ale też luźny deadline, bo byłem wtedy dość mocno zabiegany. Zgodziłem się również na udział, bo hip-hop był moim punktem wyjścia do fascynacji kulturą klubową.

H.A.U. jest wydawnictwem, któremu pod każdym względem niczego nie brakuje – postanowiłem więc odkleić się od oryginału i pobawić różnymi motywami. Pierwszy pomysł na remix, jaki mi się nasunął, to nawiązanie do breakdance’u, który oczywiście potrzebuje dynamicznych rozwiązań. Przesłuchując album pod kątem wyboru kawałka, zdecydowałem się na Wte i wewte ze względu na jego szorstkość i oszczędność w środkach, co daje sporo przestrzeni do dogrania nowych linii melodycznych i właśnie breakbeatowych perkusjonaliów. Potem było parę wieczornych sesji i parę kilkudniowych przerw, więc łącznie minęły jakieś trzy tygodnie od otrzymania paczki do ukończenia numeru.

Wziąłem najbardziej emocjonalny numer z płyty, więc przearanżowanie go w kierunku tanecznym wiązało się z pewnym ryzykiem zrobienia karykatury. Z drugiej strony oryginał, przez to rozprawienie z ciężarami przeszłości, wydał mi się optymistyczny, stąd w aranżu orkiestralne, jakby triumfalne string hity. Sam mocno utożsamiłem się z pierwszym wersem: Chciałem do domu wrócić, ale zapomniałem kluczy, jako że zdarzało mi się to dość często – dosłownie i w przenośni. Przez to pomysł na strukturę remiksu pojawił się w zasadzie sam, bazuje głównie na tej pętli.

Jak pracowało się Kobikowi i Lankowi? Tutaj poznacie odpowiedź

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone