Słucham hip-hopu odkąd pamiętam. Do tego doszło zamiłowanie do humoru…
Ponad 3 lata dociekań, fake newsów, nietrafnych podejrzeń i wodzenia fanów za nos. Setki rzucanych losowych podpowiedzi. By w końcu „Benz Dealer” ujrzał światło dzienne. Track Quebonafide z TOMM¥M €A$HEM urósł już do miana legendy, mitycznej, nieuchwytnej kolaboracji, która sama w sobie zebrała swoich własnych, oddzielnych sajko-fanów. Ten numer stał się teorią spiskową, Zaginioną Atlantydą i Świętym Graalem twórczości Quebonafide. Dlaczego właśnie on?
Od początku, od początku
O tym, że taki utwór w ogóle powstaje, fani Quebonafide mogli dowiedzieć się z jego Instastory nagranym w 2018 roku. Po tym, jak wiosenny szał na Taconafide stopniowo opadał, Quebo zaczął być aktywny na swoich social mediach. Usłyszeliśmy wówczas sporo kilkunastosekundowych snippetów z nowej twórczości. Najbardziej elektryzującym dla fanów okazał się właśnie krótki fragment utworu z wymownym, głośnym „BENZ DEALER” zawartym w refrenie. Na tym samym story oznaczeni byli TOMM¥ €A$H – jeden z najbardziej freakowych raperów na świecie i FORXST – przyjaciel Queby i autor bitów, na których Quebo nawijał (między innymi ikoniczne już “Tamagotchi”, “Madagaskar” czy “Bogini”).
Sam TOMM¥ €A$H upomniał się w komentarzu pod akurat wrzuconym zdjęciem Quebo o premierę Benz Dealera, co było pierwszą kostką domina totalnego psycho-wyczekiwania tego traczka.
Następnie, końcem lata 2018, w dniu śmierci Mac Millera, Que pożegnał się ze wszystkimi swoimi fanami i zawiesił jakąkolwiek aktywność w Internecie. Jak sam napisał, był to dla niego ogromny cios, który prawdopodobnie opóźnił wiele ruchów ciechanowskiego rapera.
Sława jest jak słony cheddar
Skończyli mnie kochać, jak skończyłem ostatni nielegal
Czuję się jak Ronald Reagan, sława jest jak słony cheddar
Po tym nastała wielka cisza. Z wyjątkiem pojedynczych akcentów, gdy Que przewijał się na mediach społecznościowych różnych postaci (między innymi jego przyjaciela i kompana w podróży, Krzy Krzysztofa), praktycznie nie mieliśmy pojęcia co się z nim dzieje. Wtedy też właśnie zaczął narastać hype na dociekanie, kiedy i w jaki sposób wróci najpopularniejszy raper w kraju. Samo słowo „Quebonafide” było często pół żartobliwie używane w losowych treściach w Internecie dla podbicia zasięgu – taka była skala oczekiwania. Każdy najdrobniejszy strzępek informacji o tym, co robił Que natychmiast wzbudzał poruszenie.
Wreszcie, po ponad 1.5 roku nastąpił przełom, choć z początku zrodził tylko więcej pytań, niż odpowiedzi. 7 lutego 2020 na streamingach znienacka pojawił się utwór „Romantic psycho”, na którym Kuba opowiadał, co się u niego działo swojemu terapeucie, w którego rolę wcielił się Taco Hemingway. Tak oto poznaliśmy po krótce historię romantycznego psychola, ale najbardziej niespodziewane miało dopiero nadejść.
Romantyczny Psychol
Trollom pokazałem co to jest ku*wa ping-pong
Wraz z drugim singlem pod tytułem „Jesień” ruszyła jedna z najbardziej kreatywnych i niespodziewanych promocji albumów kiedykolwiek wydanych w Polsce. Zniknęły tatuaże, przebojowość i szaleństwo – pojawił się introwertyczny, wycofany Kuba sprzed lat. Po 1.5 roku posuchy, fani nie mogli się nadziwić, jak bardzo Quebonafide zwielokrotnił swoją aktywność – i jak bardzo różniła się od tego, czego oczekiwali. Raper wkręcał swoim nowym image’m i zachowaniem wszystkich, od losowych osób na ulicy, przez muzycznych współtowarzyszy, aż po Dzień Dobry TVN, gdzie zrobił największą furorę, grając skrajnie nieśmiałego, uroczego artystę, wprowadzając w skrajną konfuzję całą Polskę.
Przedwcześnie przerwana zabawa
Quebonafide ponownie podniósł poprzeczkę w branży i dowiózł swój kolejny, innowacyjny pomysł promocji płyty. W dniu premiery jednak, zamiast na koncercie premierowym promującym nowy album, siedzieliśmy już pozamykani w domach. Wirus zrobił to, czego nie mógł zrobić nikt inny do tej pory – zatrzymał Quebonafide i jego wizję. Do dzisiaj czuć, że projekt nie został dokończony, że trasa Romantic Psycho miała być częścią tego performance’u, że nie było tam spektakularnego finiszu. Z powodu obostrzeń nie uświadczyliśmy jego koncertów przez ponad rok. Tym razem Quebo nie zniknął, lecz z większą i mniejszą częstotliwością zaczął udzielać się, między innymi na swoim drugim, mniejszym Instagramie – Młodym Grabusie. I to jest ten moment, gdy zaczyna się zabawa.
Droczyć się z fanami też trzeba umieć
Fani mimo premiery nowej płyty nie zapomnieli o numerze – legendzie sprzed półtora rocznej przerwy rapera. Wplatanie potencjalnej premiery Benza do każdej możliwej sytuacji stało się popularnym viralem. Każda zapowiedź czegokolwiek związanego z wytwórnią Quebonafide – QueQuality – wiązało się z rzuceniem podejrzenia, że wychodzi właśnie ten utwór, nawet jeśli nie było ku temu żadnych przesłanek. Wyczekiwanie zaczęło się napędzać kulą śnieżną. W pewnym momencie napisanie samego „Teraz to już musi być…” gdziekolwiek w rapowym Internecie skutkowało skojarzeniem z Dealerem. Grupa na FB pod tytułem „Jak będzie w Benz Dealer – sekcja Quebonafide” bardzo szybko zdobywała popularność (ma na ten moment 20 tysięcy członków).
Właśnie wtedy, ni stąd, ni zowąd, Quebo podchwycił motyw z wplataniem Benz w każdy możliwy kontekst. Po niemalże dwóch latach ignorowania działalności sajko-fanów, sam autor podjął rękawicę trollingu.
Quebo teasował ten utwór na każdy możliwy sposób. W jego stories w mniej widocznych miejscach zaczęło pojawiać się logo Mercedesa. W losowych komentarzach odpowiadał swoim fanom nawiązując do Benza, nawet jeśli sami o niego akurat nie pytali. Ciągłe pytania o premierę zbył na przykład tekstem „Tommy wszystko wie, piszcie do niego!”, co poskutkowało zaspamowaniem skrzynki odbiorczej Tommiego Casha. Pewnego razu zasugerował nawet, że Benz Dealer już wyszedł, tylko jeszcze go nie znaleźliśmy.
Więcej nie trzeba było robić. Fani rapera totalnie oszaleli na punkcie tego motywu. Lawina humorystycznych przeróbek i memów była oczywistą koleją rzeczy, jednak ambitniejsi wielbiciele posunęli się o kilka kroków dalej…
Gdy trollowani fani nie chcą zostać ci dłużni
W Internecie zaczęły pojawiać coraz wiarygodniejsze fejkowe profile, instagramy, fanpejdże, czy nawet kanały na YT dedykowane Benz Dealerowi. „Skoro nie chcesz nam dać wymarzonego utworu, sami go sobie damy!” zdawali się krzyczeć wielbiciele rapera. Do apogeum tego procederu doszło, gdy Internet podbił tajemniczy kanał na yt o japońskiej nazwie i futurystycznej stylistyce (bardzo bliskiej samemu artyście), który wyglądał tak wiarygodnie, że nawet najwięksi sceptycy nie mogli mieć pewności, że to nie sprawka samego Quebonafide.
W krótkich około 15 sekundowych animacjach zawarto mnóstwo easter eggów związanych z twórczością Quebonafide. Fragmenty numerów puszczone od tyłu lub w zmienionym tempie, przebitki z teledysków tak mocno przetworzone, że nie sposób było stwierdzić, czy nie są nowe, fraza „Benz” pisana od tyłu, po japońsku, wariacje na temat featów, bitów – to wszystko tam było, i to zrobione ze sporym polotem i rozmachem. Po paru dniach wkręcania całego Internetu, autor, fan Quebonafide, przyznał się do mistyfikacji. Kolejny fałszywy trop podkreślający jedynie, jak bardzo community Quebo jest niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju.
Kończy się pewna epoka
Jak opisywał sztukę iluzji jeden z bohaterów filmu „Prestiż” w reżyserii Christophera Nolana:
„Każda magiczna sztuczka składa się z trzech faz. Pierwsza faza to obietnica. Magik pokazuje wam coś zwyczajnego – talię kart, ptaka albo człowieka. Pokazuje wam przedmiot, prosi byście go sprawdzili, aby przekonać się, czy rzeczywiście jest prawdziwy. Tak. Zwyczajny, normalny. Ale oczywiście prawdopodobnie wcale taki nie jest. Kolejna faza to zwrot. Magik sprawia, że coś zwyczajnego staje się czymś niezwykłym. Wtedy węszycie podstęp, ale i tak go nie odkryjecie. Oczywiście dlatego, że nie patrzycie jak należy. Wcale nie chcecie wiedzieć. Chcecie dać się nabrać. Ale jeszcze nie będziecie klaskać. Nie wystarczy sprawić, że coś zniknie. Trzeba sprawić, że to powróci. Dlatego istnieje trzecia faza. To najtrudniejszy fragment – tak zwany <<prestiż>>”.
Prestiż sztuki iluzji Benz Dealera właśnie nastąpił, a przedstawienie zostało dokończone. Jak długo to wodzenie nas za nos miałoby nie trwać, musiało się kiedyś skończyć – każdy obiekt magicznej sztuczki musi w końcu się nam objawić, abyśmy mogli docenić, dlaczego tak wielką sztuką było ukrywanie go.
Quebonafide jest właśnie rodzajem takiego iluzjonisty: tam, gdzie wielu ludzi widzi tylko rapera, tylko dostawcę rozrywki, tylko kolejnego idola nastolatków – on ukrywa znacznie więcej. I jest to rodzaj przedstawienia, które chce się oglądać. Oby wkrótce także na żywo 🙂
Dla wszystkich, którzy zachowali bilety z trasy Romantic Psycho Experience już wkrótce będziemy mieli solidną niespodziankę. Stay tuned!
Słucham hip-hopu odkąd pamiętam. Do tego doszło zamiłowanie do humoru internetowego - i tak powstał Raportażysta. Cała ta memiczna otoczka to tylko część mojej działalności - chcę również uderzać w poważniejszą publicystykę i znajdować w rapach bardziej wartościowe treści. Ostatnimi czasy doskonale odnajduję się także w tematach przyrodniczych i ekologicznych.