Lato w pełni – piękna pogoda i dużo słońca dają nam dużo dobrej energii. Najwięcej czasu spędzamy na rowerach, spacerach i odpoczynku w parkach. Co poza tym robiliśmy w weekend? Sprawdźcie nasz tekst!
W naszym przypadku weekend rozpoczął się już we czwartek. Do Hydrozagadki wpadliśmy posłuchać ultra niszowej muzy, czyli industrial doom metalu tworzonego przez eksperymentalnego robotyka – Author and Punisher. Konstruuje on własnego pomysłu maszyny, na których potem tworzy muzykę. Jak na tego rodzaju granie, było zaskakująco melodyjnie. Piątek na tajnych kompletach w Młodszej Siostrze, czyli klubie powstałym na zgliszczach kultowej Eufemii. Głównym punktem programu był występ duetu Mazut, wykonywana przez nich improwizacja elektroniczna, mogłaby z powodzeniem zabrzmieć na Brutażu czy innych imprezach z alternatywnym techno. Po nich występ dali Wetware z NYC, ciężkostrawne show z agresywną muzyką i jeszcze bardziej agresywną wokalistką, dosłownie krzyczącą publiczności do uszu – uznanie za odwagę, ale uważamy, że brakowało temu oryginalności. Później impreza MOSTu na Barce, rewelacyjne granie ludzi związanych z tym labelem, odległe od dominującego techno.
Co słychać w Lublinie? W piątek byliśmy na rejwie pod mostem w ramach otwarcia Mostu Kultury. Bardzo fajna plenerowa miejscówka – potupaliśmy nóżką do mocnych setów Kosmy i Kuby Sojki. W sobotę w ramach odpoczynku po piątkowym szaleństwie zjedliśmy energetyczne śniadanie w Studni i ruszyliśmy na spacery lubelskimi ścieżkami. Na niektórych ulicach pozostały jeszcze piękne instalacje z Nocy Kultury, co zdecydowanie dodawało kolorytu miejskiemu zwiedzaniu. Obejrzeliśmy też dwie bardzo ciekawe wystawy w CSK: Ekspedycja ’88, czyli artefakty ubiegłej epoki i cudowne skarby PRL – zagraliśmy nawet w piłkę nożną na klasycznym Commodore. Shapes of Mind to prace Nawera i jego efektowne abstrakcje inspirowane rytmem miasta. Chcielibyśmy mieć takie na ścianach w biurze!
W sobotę wpadliśmy na Paradę Równości, a wieczorem byliśmy również na premierze książki „To nie jest hip hop” w Miłości. Obiad w pięknym ogrodzie na Francuskiej w knajpie Miąższ. Pasta z owocami morza wyborna. Pozostając w rejonie Saskiej Kępy – wpadliśmy sprawdzić nowe miejsce na Jakubowskiej, zrealizowane przez Magazyn Usta. Bistro Eden to niezwykle ładne i świetnie zaaranżowane miejsce. Szefem kuchni jest Michał Gniłka aka Mickey Rotten, a dania jego autorstwa prezentują się bardzo ciekawie. Szczególnie polecamy malezyjską laksę, aczkolwiek belgijskie frytki czy ceviche nie zrobiły na nas aż takiego wrażenia. Na koniec aktywnego dnia wybraliśmy się na performance Alexa Baczynskiego-Jenkinsa w Fundacji Galerii Foksal. Choreografia traktująca o uczuciach, relacjach międzyludzkich i pożądaniu to bardzo ciekawa i ujmująco przedstawiona historia.
Afterparty po Paradzie na Jasnej 1 zapowiadała się na huczną imprezę i nie zawiodło naszych oczekiwań. Klub wypełniony radosnymi, ciekawymi ludźmi, wspaniała atmosfera i super muzyka. Najwięcej czasu spędziliśmy na sali barowej, gdzie grali m.in. Kovvalsky, Ola Teks i Cyryl, a także MKO.
Weekend we Wrocławiu? Klasyczna piątkowa wizyta w Uczuleniu, a tam nie lada gratka dla fanów nowej fali polskiego niezalu. Mowa o występie DJ-a Wielkiego Huja, autora takich hitów, jak „Fat Party With Richard” czy „Orzechy”. W warunkach klubowych jego bangery uderzały ze zdwojoną siłą. DJ przez całą swoją wizytę nie ściągnął kominiarki, także jego tożsamość ciągle pozostaje podkręcającą internetową estetykę zagadką.
Po tak intensywnym weekendzie przyda się kilka dni oddechu. Do atrakcji wracamy już we czwartek, kiedy to odbędzie się impreza naszego zaprzyjaźnionego magazynu newonce oraz premierowy Przepływ na Barce. Piątek również przedstawia się ciekawie – wernisaż wystawy Koji Kamojiego w Zachęcie, koncert Adama Gołębiewskiego w SPATiFie i kolejna odsłona H&M Music. Sobota to słuchowisko Dunno Recordings w Powidokach oraz występ Bass Astral x Igo w Progresji. Pamiętajcie również o eliminacjach do mistrzostw Poland Escape! Widzimy się na szlaku.
cover fot. materiały FB / bistro eden
Tagi