Deborah De Luca zagra w Progresji! Włoszka otwiera cykl imprez ARK
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Jedna z najbardziej rozchwytywanych przedstawicielek hard techno wpadnie do Polski już 22 listopada.
Deborah De Luca może zaliczyć ten rok do wyjątkowo udanych. Jej status gwiazdy współczesnej kultury klubowej wciąż pozostaje niezachwiany. Regularnie występuje jako headlinerka imprez i podczas największych festiwali rozsianych po całym świecie. Poza tym wydała długogrający, trwający aż dwie godziny (!) album HARD POP. Artystka mówi o nim, że to soniczny popis umiejętności na polu krzyżowania różnych stylów, który oddaje hołd złotej erze rave’ów, wprowadzając do niej bardziej pionierski akcent. Owym urozmaiceniem są tu odważne remiksy popowych utworów. Włoszka nie odżegnuje się bowiem od bardziej mainstreamowych brzmień, tylko wydobywa z nich utajoną energię.
Deborah De Luca: królowa danceflooru z Neapolu
Numery z HARD POP, ale też inne evergreeny producentki i DJ-ki – Children, You’re Toxic oraz Minimal – świetnie sprawdzają się na żywo. Prezentując je, artystka zmienia się w sprawną dyrygentkę tłumu. Daje wówczas wycisk lepszy niż podczas niejednego treningu, bo nie daje odetchnąć nawet na moment. Dowód? Takowych w sieci jest sporo, ale my szczególnie polecamy ten zarejestrowany podczas ubiegłorocznego Time Warp. Króluje w nim pędzące niczym shinkansen hard techno, które raz za razem wchodzi w dialog z trance, electro czy… disco. Supernature od duetu Cerrone w interpretacji królowej Neapolu brzmi jak czyste szaleństwo.
Dziś nie piszemy o tym wszystkim bez powodu. Deborah De Luca już wkrótce wraca do Polski, gdzie cieszy się niesłabnącą popularnością. Tym razem zagra 22 listopada w warszawskiej Progresji. U jej boku wystąpią czołowi gracze rodzimego techno: Siasia i naked relaxing. Obecność obowiązkowa dla wszystkich, którzy chcą wytańczyć jesienne smutki.
Wejściówki na jedną z najlepszych imprez tego sezonu już dostępne!
Eskapizm na parkiecie
Set Włoszki inauguruje zupełnie nowy cykl imprez ARK. O założeniach inicjatywy opowiedział nam jej project manager, Tomek Kemot Nowakowski. – Chcemy, żeby wyjście na nasze wydarzenia nie było tylko kolejną imprezą w danym miejscu. Planujemy dać ludziom od nas coś ekstra, czego jeszcze tam nie widzieli i co będą wspominać aż do kolejnego razu – tłumaczy. Jak przekonuje, wydarzenia mają wyróżniać się wysokim poziomem produkcyjnym oraz spójną, utrzymaną na wysokim poziomie komunikacją wizualną. O tę drugą zadbano ze studiem Super Super, które pomogło także w wymyśleniu nazwy cyklu.
– Od samego początku zależało nam na tym, żeby oddać wyjątkowość przeżyć, które towarzyszą tak dużym wydarzeniom, jakiś rodzaj eskapizmu. Szukaliśmy czegoś, co będzie mogło kojarzyć się zarówno z lotem w nieznane, jak i poczuciem wspólnoty. ARK to po prostu nasza arka, ale w wersji futurystycznej, w której chcemy zabrać Was do krainy tych emocji, których sami szukamy na dancefloorze – zdradza Nowakowski.
Wygląda więc na to, że 22 listopada w Progresji ruszymy w prawdziwy klubowy rejs. Cóż, wszystkie ręce na pokład!
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.