Wiara dalej leci z DJ Hazelem. 5 utworów, za które zapamiętamy artystę

Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE
– Skończyła się pewna epoka – piszą zgodnie słuchacze i przedstawiciele sceny klubowej żegnający przedwcześnie zmarłe Najszybsze Ręce Europy. Po Marcinie Orzechowskim zostaną jednak wspomnienia, a także muzyka, którą dziś odpalamy na wyjątkowo podkręconych głośnikach.
Ponad dekadę temu powstał dość niszowy, choć rozpoznawalny w niektórych kręgach fanpage Sentymentalne komentarze pod utworami DJ Hazela. Jak sama nazwa wskazuje, publikował nierzadko wylewne opinie na temat tego, jak kiedyś wyglądał clubbing.

Gęsia skórka na parkiecie
– Mi się płakać chce, kiedy przypominam sobie te beztroskie czasy. Byłem piękny, młody i szczęśliwy – pisze jeden ze słuchaczy. – Klasyka, której się nie zapomina. Na dzisiejsze czasy młody odtworzy sobie ten utwór i zacznie się śmiać. Ja go odtwarzam i dostaję gęsiej skórki – przekonuje ktoś inny. Mężczyzna podpisujący się jako Leszek deklaruje z kolei, że zazwyczaj jest zwykłym, normalnym człowiekiem i wiedzie spokojne życie na jednej z wsi nieopodal Poznania. Kiedy jednak słyszy pierwsze takty piosenek, coś w nim pęka i nie jest w stanie się pohamować. Jak twierdzi, piosenki wyzwalają w nim szatana.
MAYDAY 2025 już w listopadzie. Zaklepcie swoje wejściówki na święto elektroniki w katowickim Spodku!
W grupie nostalgicznych imprezowiczów coś musiało pęknąć i wczoraj. Lokalna telewizja TVP3 Bydgoszcz potwierdziła bowiem, że w samochodzie zaparkowanym nieopodal jeziora w Skępem (pow. lipnowski) znaleziono ciało DJ Hazela. Przyczyny jego śmierci wyjaśniają policja i prokuratura. Marcin Orzechowski, bo tak naprawdę nazywał się twórca, miał zaledwie 44 lata.
DJ Hazel. Ćwierć wieku historii
Artysta mógł pochwalić się wykształceniem muzycznym: umiał grać na pianinie, klarnecie i keyboardzie. Za konsoletami po raz pierwszy stanął pod koniec lat 90., a już niedługo później zdobył tytuł najlepszego polskiego DJ-a. Regularnie występował zarówno w kraju, jak i zagranicą, na przykład w USA, Chinach, Irlandii, Szwecji czy Niemczech. Dzielił scenę m.in. z ATB, Armandem van Heldenem, Benny Benassim czy Tiësto. Nie ograniczał się ani do jednego gatunku, ani do jednego charakteru miejsc. Chętnie grywał zarówno na dużych festiwalach, jak i w powiatowych dyskotekach.
Pamiątką po DJ-u Hazelu będą przede wszystkim bootlegi setów: eklektycznych, mocno bazujących na interakcji z publicznością i demonstrującym warsztatową jakość. Orzechowskiemu zdarzało się jednak także przygotowywać autorskie numery i to właśnie ich selekcję dziś prezentujemy. Niech wiara dalej leci!
Weź pigułkę
Niekwestionowany, wwiercający się w głowę klasyk, który przy okazji unaocznia, że artysta był świetnym storytellerem. Hardstyle’ową melodię przeplatają peany na cześć zaangażowanej (czytaj: mającej banię) widowni i kolegów ze środowiska klubowego. Pada także follow-up do mamy DJ-a, która do końca nie wie, o co chodzi z tymi pigułkami.
Sprężynka
W oryginale utwór nosi nazwę Everybody Jump i został nagrany przez DJ Zebulona. Polak chętnie wplatał numer do swoich setów, przeobrażając go w swojską Sprężynkę. Ton melodii pozostawał przy tym ten sam, od początku atakując bulgoczącym, lekko metalicznym beatem. Nie wypada stać w ruchu i nie skakać.
Jadą świry, jadą
Gdyby Julian Tuwim żył sto lat później i zamienił przesiadywanie w kawiarni Pod Picadorem na wizytę w Manieczkach, nie napisałby Lokomotywy, tylko Jadą, świry jadą. Balansujący między trance’em a eurodance’em utwór przypomina, że na dobrej imprezie nie ma czasu na podpieranie ścian. Trzeba jechać, póki jeszcze ma się siły!
I Love Poland
Dekadę temu Orzechowski zapragnął podbić zagraniczne rynki autorską muzyką. Udało mu się nawet podpisać kontrakt z wytwórnią Ultra Records, w której wydawali także m.in. David Guetta, Calvin Harris czy deadmau5. Przygoda z oficyną nie trwała długo, ale dzięki niej EDM-owy kawałek I Love Poland poznały miliony słuchaczy. Okazały jacht o tej samej nazwie, którym Polska Fundacja Narodowa miała promować nas zagranicą, okazał się kompromitacją. DJ Hazel ukazał za to pozytywne oblicze patriotyzmu: bez patosu i z poczuciem humoru.
Let’s Do This
Mimo tego, że za konsoletami najczęściej stał w pojedynkę, nasz bohater dobrze rozumiał wspólnotową siłę clubbingu. Zdarzało mu się występować na scenie ze starszym bratem grającym na perkusji. Remiksował innych artystów i wspierał tych, którzy dopiero stawiali pierwsze kroki na scenie. Łączył się także w muzyczne duety: upstrzone chwytliwymi dropami Let’s Do This to jedna z najżywszych kooperacji tego typu.
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE