Z kokpitem pod pachą. Emirates tworzy walizki z używanych części samolotów
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Takie akcesoria mogą okazać się idealnym prezentem dla miłośników podróży. Są też nieoczywistym pomysłem na recykling niepotrzebnych już materiałów.
Produkty z limitowanej kolekcji niestety nie nadadzą się na świąteczny prezent, chyba że z góry uprzedzimy obdarowanego o opóźnieniu. Trafią bowiem na rynek dopiero na początku roku. Piszemy jednak o nich już teraz, bo czujemy w kościach, że będą cieszyć się dużym zainteresowaniem. W końcu gadżety z logotypem konkretnych linii lotniczych zdobędziemy raczej od ręki. O zużyte części samolotów raczej jest trochę trudniej.
K-pop swoje waży. Na produkcję płyt artystów z Korei wykorzystano co najmniej 800 ton plastiku.
Drugie życie materiałów
Punktem wyjścia niecodziennego projektu była modernizacja 120 maszyn należących do floty Emirates. Chodzi o ich modele Airbus A380 i Boeing 777. W każdym z samolotów zostały odnowione wnętrza, żeby zapewnić jak największy komfort pasażerów. Wymianie uległy m.in. sofy z pierwszej klasy, fotele, pasy bezpieczeństwa i zagłówki. W trakcie wytężonych prac konserwacyjnych zaczęto zastanawiać się na tym, co zrobić z zużytym już materiałem. Okazało się, że jest go na tyle dużo, żeby posłużył do uszycia czegoś zupełnie nowego.
Po nitce do kłębka
Akcesoria z surowców, które poddano recyklingowi, po raz pierwszy zaprezentowano w listopadzie, podczas branżowych targów Dubai Air Show. – Już teraz wyprodukowaliśmy walizkę podręczną i plecaki. Cieszą się dużym zainteresowaniem – przyznaje Ahmed Safa, starszy wiceprezes ds. inżynierii w Emirates. – Skóra jest prana w naszym partnerskim zakładzie. Następnie ręcznie ją czyścimy, konserwujemy i dokładnie dezynfekujemy przez umieszczeniem w etui czy torbach. Dokładamy nową wyściółkę wraz z uchwytem i klamrami. Posiadamy własny warsztat i oddelegowany do działania zespół w Emirates Engineering, gdzie odbywa się większość działań – dodaje.
Przyjemne z pożytecznym
Walizki i plecaki szyte przez 14-osobową grupę to tylko wierzchołek góry lodowej. W kolekcji docelowo znajdą się także torebki, etui na karty kredytowe, kosmetyczki, paski oraz buty. Wszystkie produkty są wykonywane na zamówienie. Oznacza to, że klienci mogą dostosować je do własnych preferencji, na przykład grawerując na nich własne inicjały. Całkowity dochód ze sprzedaży rzeczy zostanie przekazany Fundacji Emirates, a następnie trafi do potrzebujących dzieci.
Nina Gbor, specjalistka od mody zrównoważonej, w rozmowie ze stacją telewizyjną KTXL docenia pomysł linii lotniczej. Wyraża tym samym nadzieję na to, że kolekcja ostatecznie trafi do regularnej sprzedaży. – Chciałabym też, żeby inni producenci zainspirowali się tym pomysłem i zobowiązali się do wykorzystania istniejących materiałów do przeprojektowania i zmiany przeznaczenia większości lub wszystkich swoich produktów. To rewolucyjna droga do bardzo potrzebnej w naszym świecie gospodarki o obiegu zamkniętym – przekonuje. Za użytym przez nią terminem kryje się taki model konsumpcji i produkcji, w którym minimalizuje się zużycie surowców i wielkość odpadów. Docelowo skutkuje to zmniejszeniem śladu węglowego. Parlament Europejski szacuje, że wprowadzenie takich zasad przy tworzeniu cementu, aluminium, stali, plastiku i żywności do 2050 roku ograniczyłoby emisję 9,3 miliardów ton dwutlenku węgla.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.