Gigant gitarowego glitchu powraca. Fennesz wyda „najbardziej refleksyjną płytę w karierze”
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Aby stworzyć Mosaic, czyli pierwszy album studyjny od pięciu lat, austriacki producent pracował ponoć tak, jakby był na standardowym etacie.
Stare powiedzenie mówi, że nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki. Nie ma w nim jednak mowy o morzu, dlatego Fennesz niedawno postanowił wrócić nad Adriatyk, gdzie leży Wenecja. Do jednej ze swoich najbardziej znanych płyt, która dzieli tytuł z nazwą włoskiego miasta, wrócił na 20-lecie jej premiery. Jubileuszowe wydawnictwo zawiera dodatkowe utwory, których nie zaprezentował na wcześniejszych wersjach. Gratisem jest także broszura z wypowiedziami sprawcy całego zamieszania, producenta Denisa Blackhama, autora okładki Jona Wozencrofta oraz Davida Sylviana. Ostatni z twórców, znany także ze współpracy z Jonem Hassellem, Robertem Frippem i Ryuichi Sakamoto, zaśpiewał gościnnie w utworze Transit.
Fennesz znów w wodzie
Reedycja Venice trafiła do słuchaczy pod koniec sierpnia. Teraz okazuje się, że to nie jedyna porcja muzyki, którą w tym roku poczęstuje nas Fennesz. Już za niecałe dwa miesiące światło dzienne ujrzy jego kolejny studyjny krążek, czyli Mosaic. Za jego oprawę wizualną znów odpowiada wspomniany Wozencroft. Projektant od lat wykazuje słabość do marynistycznych motywów: fal, alg oraz światła odbijającego się od wody. I tym razem nie porzucił swoich fascynacji, umieszczając na okładce migający na horyzoncie statek wycieczkowy.
Muzyczna mozaika producenta składa się z sześciu elementów. Jeden z nich, Heliconia, trafił właśnie do sieci. Kompozycję rozpoczyna łagodny dźwięk perkusjonaliów, na który stopniowo nakładają się wielowarstwowe drony. Znakiem rozpoznawczym Fennesza od lat pozostawał glitch: zniekształcenia na styku gitar i syntezatorów. Tu melodyka jest nieco spójniejsza, choć w drugiej połowie utworu następuje nieoczywiste przełamanie.
Fennesz: rygor nagrywania
Całość Mosaic ukaże się przed końcem roku, 6 grudnia. Co jeszcze wiemy na ten moment o nadchodzącej premierze? Jej wydawcy z Touch Music i Fairwood Music deklarują, że to jak dotąd najbardziej refleksyjny krążek w dorobku swojego podopiecznego. Przy jego nagrywaniu nie kierował się żadnymi odgórnymi założeniami. Do studia, które założył specjalnie na potrzeby pracy nad materiałem, wszedł tylko z jednym zamiarem: chciał utrzymać biurową wręcz rutynę, siedząc przed komputerem osiem godzin dziennie. Nie planował żadnych dodatkowych przerw. Mozaikę miał ułożyć za wszelką cenę, bez kompromisów.
Jak brzmi muchomor? Oto muzyczny atlas grzybów od zespołu Błoto!
Pewne jest także, że Austriak będzie po raz kolejny eksperymentować z metrum. W utworze Love and the Framed Insects ustalił je na poziomie 7:8. Wykorzystuje także polirytmię znaną z afrykańskiej muzyki popowej doby lat 80., a Goniorizon oparł na sześciu nałożonych na siebie riffach gitarowych. Gotowemu rezultatowi ponoć daleko jednak do hard rocka, a bliżej do sonicznych, elektroakustycznych eksperymentów, nad którymi Fennesz ma pełną kontrolę. Robi to już w końcu od połowy lat 90.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.