Listopad z kinem azjatyckim, czyli 8 tytułów, które warto zobaczyć na Pięciu Smakach
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE
Po wizycie w ramenowni, matcha barze i na koncercie k-popowym nadal mało Wam Azji? W tym miesiącu odwiedzicie ją także na dużym ekranie albo w domowym zaciszu. Polecamy festiwalowe filmy z Korei Południowej, Japonii i Malezji, z którymi będzie to możliwe.
Spis treści
Zamiast kosztownego biletu lotniczego – wejściówka do kina albo dostęp do platformy online, kubełek popcornu pod pachą i dobre towarzystwo u boku. Taką formę podróży na największy kontynent proponuje Festiwal Filmów Azjatyckich Pięć Smaków, który w tym roku odbywa się już po raz 19. W jego programie znajdziemy aż 50 filmów z różnych krajów, dekad i gatunków ukazujących, jak bogatym zjawiskiem jest kino azjatyckie. Na łamach Going. MORE już wcześniej przyglądaliśmy się całemu line-upowi wydarzenia i jednej z sekcji zorientowanych na Japonię doby lat 80. Teraz typujemy zaś 8 tytułów, na które szczególnie warto zwrócić uwagę.
3670
reż. Park Joon-ho | Korea Południowa | 2025 | 124′
Czytając Miłość w wielkim mieście Sang Young Parka, dowiedziałam się więcej o trudnej sytuacji osób queerowych w Korei Południowej. Poczułam też, jak ważne jest, by ją nagłaśniać i – mam taką nadzieję – zyskiwać szansę na zmianę społeczną. Z takim nastawieniem wybiorę się na seans filmu 3670, który opowiada nie tylko o doświadczeniu tubylczej społeczności LGBTQ+, ale też dezerterów z Korei Północnej. Tę część historii Park Joon-ho oparł na własnym doświadczeniu. Pracował bowiem dorywczo w szkole językowej, gdzie uczył migrantów.
Cały film ma być emocjonalną podróżą przez życie w Seulu – od codziennych problemów po nocne eskapady. Dla mnie to must-see. (Jagoda Gawliczek)
Manusan
reż. Haran Kaveri, Shobaan | Malezja | 2025 | 119′
Każdy dzień 32-letniego barbera z Malezji wygląda prawie dokładnie tak samo. Strzyże ludzi w zakładzie fryzjerskim, spotyka się ze swoimi przyjaciółmi, a wieczorem wraca do domu, który dzieli z ojcem i siostrą. Zdaniem mężczyzny tę stabilną, choć przykrą rutynę mogłoby przerwać jedynie znalezienie drugiej połówki. Co jednak zrobić, gdy wszystkie randki, flirty i podchody kończą się tym samym – wielkim rozczarowaniem? Haran Kaveri i Shobaan, łącząc elementy komedii, dramatu społecznego i romansu, kreślą portret bohatera łaknącego miłości, która notorycznie wymyka mu się z rąk. Nie oceniają jego wyborów, za to z empatią stawiają w roli przedstawiciela zagubionych millenialsów. – Chcieliśmy opowiedzieć historię kogoś, kto podobnie jak wielu z nas wierzy, że szczęście jest tuż-tuż, ale potem uświadamia sobie, że życie nie zawsze układa się tak, jak powinno – przekonuje tandem twórczy. (Stanisław Bryś)
My Sassy Girl
reż. Kwak Jae-yong | Korea Południowa | 2001 | 137′
Na możliwość nakręcenia tego filmu reżyser czekał aż osiem lat. Dwa poprzednie obrazy spod jego ręki nie zostały dobrze przyjęte, więc nie mógł specjalnie liczyć na zaufanie producentów. W przypadku My Sassy Girl miał większe szczęście, bo film z marszu odniósł olbrzymi sukces w Korei. Widzów przyciągnął do niego wątek romansowy między spokojnym poczciwcem a niepokorną dziewczyną. W czasie seansu widownia będzie śmiać się i ronić łzy, a po wyjściu z kina gorąco dyskutować o rolach społecznych stereotypowo przypisywanych kobietom i mężczyznom. Podobno nie da się też nie zakochać w odtwórczyni tytułowej roli, czyli Jun Ji-hyun, którą udział w produkcji katapultował do wielkiej sławy. (Jagoda Gawliczek)
Zasób ludzki
reż. Nawapol Thamrongrattanarit | Tajlandia | 2025 | 122′
Reżyser prezentowanych na wcześniejszych edycjach Pięciu Smaków Za szybcy, za czuli i Happy Old Year w swoim nowym filmie łapie kilka srok za ogon. Nie wypuszcza jednak żadnej z nich, a z powodzeniem ujmuje wycinek złożonej rzeczywistości w Tajlandii. W historii Fren, przedstawicielki działu HR w nieetycznie działającej korporacji, splata się zatem kilka wątków. To przede wszystkim gorzka refleksja nad kulturą korporacyjną, w której ludzie z krwi i kości stają się tytułowym zasobem i kolejnym wierszem w Excelu. Krytyka późnokapitalistycznego środowiska idzie w parze z refleksjami nad istotą trudno rozstrzygalnych dylematów moralnych czy kryzysu dzietności w Azji Południowo-Wschodniej. Nie brakuje też psychologicznego mroku i tajemnicy. (Stanisław Bryś)
Czerwone okulary
reż. Mamoru Oshii | Japonia | 1987 | 120′
Powinnam zacząć i skończyć ten opis jednym zdaniem: to film reżysera kultowego Ghost in the Shell. Jeśli jednak potrzebujecie dodatkowej zachęty, oto rozbudowany opis:
Produkcję nakręcono w latach 80. i osadzono w kolejnej dekadzie, ale niektóre z jej motywów mogłyby spokojnie trafić do współczesnego kina. Charakterystyczne japońskie ramen bary są tu ukazane jako wylęgarnie dziwności, a malownicze zakątki to raczej złowieszcze zaułki. Przez duży ekran przewiną się elementy science fiction, nowej fali i przerysowanej groteskowości. Film przypomina koszmarny sen, co z pewnością zaskoczy widzów kojarzących Japonię z dalekowschodnim spokojem. (Jagoda Gawliczek)
Take Out
reż. Sean Baker, Shih-Ching Tsou | Stany Zjednoczone | 2004 | 87′
Ming Ding przyjechał do Stanów Zjednoczonych, by zapewnić lepszą przyszłość żonie i dzieciom mieszkającym w Chinach. Codzienność za oceanem nie okazała się jednak dla niego amerykańskim snem, tylko czymś… spędzającym sen z powiek. Zanim zacznie korzystać z dobrodziejstw wuja Sama, mężczyzna musi pracować ponad siłę, by spłacić dług u mafii migracyjnej.
Duet Seana Bakera i Shih-Ching Tou przygląda się jednemu dniu z życia dostawcy azjatyckiego jedzenia bez zbędnego współczucia, za to z naturalistyczną, dokumentalną wręcz uważnością. Zrealizowane z niewielkim budżetem (film kosztował jedynie 3 tysiące dolarów) i okrojoną ekipą Take Out stało się klasykiem kina niezależnego. Rozpoczęło też wieloletnią współpracę twórców, którzy do dziś poszukują prawdy na dużym ekranie. (Stanisław Bryś)
Przekraczając wymiary
reż. Toshiaki Toyoda | Japonia | 2025 | 96′
Mnich, jego kochanka, szaman i płatny zabójca — to wyliczanka głównych bohaterów filmu na stronie festiwalu. Zgodnie z tą sugestią nowość od Toshiyakiego Toyody splata duchowość z kryminałem. Taki miks twórca zestawia jeszcze dodatkowo z rozważaniami na temat sztucznej inteligencji i jej miejsca w naszych umysłach i duszach.
Kuratorzy Pięciu Smaków podkreślają, że Przekraczając wymiary to wściekła impresja oraz śmiała formalnie punkowo-duchowa odyseja. Wszystko to brzmi jak miód na moje serce. Nadal za mało, by spacer do kina zmienić w sprint? Obrazowi towarzyszyć będzie muzyka Shabaki Hutchingsa, jednego z najoryginalniejszych współczesnych jazzmanów. (Jagoda Gawliczek)
Ja jestem pieśnią
reż. Dechen Roder | Bhutan, Norwegia, Włochy, Francja | 2024 | 112′
Nima, poczciwa nauczycielka pracująca w jednej z bhutańskich szkół, zostaje nagle odsunięta od pracy z dziećmi. Powód? Po sieci z prędkością światła rozprzestrzenia się film, na którym rzekomo uprawia seks z obcym mężczyzną. Aby oczyścić się z zarzutów, kobieta postanawia znaleźć faktyczną bohaterkę kompromitującego wideo. Poszukiwanie przypominającej ją Meto okaże się dla niej podróżą w głąb siebie, i konfrontacją z głęboko zakorzenionymi stereotypami. – Tym filmem podejmuję refleksję i stawiam dwa ważne pytania. Co właściwie robimy? Jak możemy iść naprzód – przekonuje Dechen Roder, wbijając szpilę w konserwatywną część swojej ojczyzny. W Ja jestem pieśnią nie dzieli się jednak tymi przemyśleniami wprost, stawiając na zabawę z oniryzmem i konwencją musicalu. (Stanisław Bryś)
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE

