O jedno selfie za dużo. Dzieło we florenckiej Galerii Uffizi zniszczone przez nierozważnego turystę
Incydent ponownie wywołał debatę dotyczącą bezpieczeństwa publicznie wystawianych dzieł sztuki.
To nie pierwszy raz, gdy dorobek szanowanych artystów padają ofiarą lekkomyślności osób zwiedzających muzea. Tym razem padło na portret znajdujący się w Galerii Uffizi we Florencji. Widnieje na nim Ferdynand de’ Medici, wielki książę Toskanii i znany mecenas muzyki, szczególnie wspierający wynalazcę fortepianu Bartolomeo Cristoforiego. Portret powstał pod koniec XVII wieku. Stworzył go Anton Domenico Gabbiani, nadworny malarz Medyceuszy.
Galeria Uffizi. Jak doszło do wypadku?
Nieostrożny turysta, którego nadrzędnym celem było wykonanie idealnie dopracowanego selfie, nie zwrócił uwagi na to, co dzieje się wokół. Młody Włoch postanowił naśladować postać księcia przedstawionego na obrazie. Gdy zbliżył się do obrazu, potknął się o barierkę, która miała wyznaczać bezpieczną odległość między zwiedzającymi a eksponatami. Następnie mężczyzna, chcąc utrzymać równowagę, wyciągnął rękę do tyłu i dosłownie wbił ją w płótno, które w wyniku upadku zostało uszkodzone. Świadkiem sytuacji była jego dziewczyna. Zdarzenie zarejestrowały także muzealne kamery.
To nie ujdzie na sucho
Mimo że dzieło nie uległo zupełnemu uszkodzeniu, dyrektor muzeum przyznaje, że takie sytuacje stanowią realne zagrożenie. – Problem z gośćmi, którzy przychodzą do muzeów po to, by zrobić sobie selfie do portali społecznościowych, szerzy się. Wprowadzimy bardzo precyzyjne ograniczenia, zakazując zachowań niezgodnych ze wartościami naszej instytucji i wymogiem poszanowania dziedzictwa kultury – przekonuje Simone Verda.
Rzeczywistość Jacka Malczewskiego pobiła rekord aukcyjny. Ile kosztowała praca?
Włoch twierdzi także, że wobec od razu zidentyfikowanego turysty zostaną wyciągnięte konsekwencje. Choć jego rodak nie miał złych intencji, mógł zaradzić tej sytuacji, nie robiąc zdjęć za wszelką cenę.
Nie pierwsza taka sytuacja
Nie tak dawno szerokim echem odbił się również incydent, który miał miejsce trzy godziny drogi od Florencji. W Muzeum Palazzo Maffei w Weronie jeden z turystów zapozował na Krześle van Gogha, czyli ozdobnym meblu pokrytym kryształami Swarovskiego. W rezultacie rzeźba rozpadła się na kawałki, a mężczyzna wraz z partnerką uciekł z muzeum, nie powiadamiając nikogo o wypadku. – To było idiotyczne – kwituje autor roztrzaskanej pracy, Nicola Bolla. Nie żywi jednak szczególnej urazy do turystów-rzezimieszków. Jak twierdzi, takie sytuacje zdarzały się już w przeszłości.
