Czytasz
IGO pokazał nam swoje ulubione spoty w Krakowie [VIDEO]

IGO pokazał nam swoje ulubione spoty w Krakowie [VIDEO]

Jeden z najmocniejszych męskich głosów polskiej estrady, czyli IGO, zabrał nas na spacer po rodzinnym mieście. Pokazał swoją podstawówkę, najlepszy stragan z przekąskami w Krakowie oraz bar, w którym spędzał niegdyś długie wieczory.

Jak głosi komentarz pod jedynym z klipów IGO na Youtube, trudno zapomnieć o kimś, kto dostarczył nam tylu niezapomnianych momentów. Jasne, samo w sobie jest to prawdą – w ciągu 12 lat artysta zagrał setki koncertów i ma na koncie rozliczne single, nagrane jako część projektów Clock Machine oraz Bass Astral x Igo. Listopad to jednak moment, w którym IGO wraca z pełną mocą. Na 18 listopada zaplanował zarówno premierę solowego albumu, jak i start trasy koncertowej, która obejmie 10 miast w całej Polsce.

Bilety na koncerty IGO dostaniecie w Going.

Razem z Aleksandrem Kaźmierczakiem spotkaliśmy się z IGO w Krakowie. Wokalista nie szczędził nam anegdot, wspomnień i wskazówek. Na koniec spaceru przysiedliśmy w kawiarni DYM na Starym Mieście, by pogadać dłużej o przygotowaniach do koncertów, rodzicielstwie i wszystkim wokół – tę część znajdziecie w tekście poniżej. Teraz jednak zapraszamy Was na przechadzkę przez zalane słońcem miasto:

IGO w Krakowie. Spacer po Starym Mieście

Obejrzane? To teraz czas na dokładkę:

Aleksander Kaźmierczak: Jak tam przygotowania do trasy?  

IGO: Jestem prawie gotowy. Przed nami jeszcze półtora tygodnia prób i wtedy już wszystko będzie jasne. Na scenie będzie klasycznie, czyli gitara, bas, perkusja. Mam też klawiszowca, syntezatory, do tego chórki. Razem ze mną 8 osób. Myślę, że będzie super. Będziemy grać 23 numery, więc zapowiada się dosyć długi koncert.

To co, chyba 2 godziny? Będzie jakaś przerwa w środku?

Nie, nie ma czasu. 50 Cent miał 3 przerwy, w czasie których zmieniał t-shirt. Pewnie uważał, że źle wygląda spocony. Szczerze to czekałem, aż go zdejmie na scenie, bo wiadomo, że jest znany z tego. W klipach był często bez koszulki. Chyba wszyscy na to czekali, ale się nie doczekali niestety. 

IGO – Nie może być inaczej

Mam też może trochę osobiste pytanie do Ciebie: czego słuchasz prywatnie?

Wiesz co, słucham dużo staroci. Ostatnio zacząłem słuchać z powrotem Beatlesów.

Której płyty? To jest ważne!

W zasadzie ciężko jest to przypisać do płyty, bo najczęściej słucham muzyki przez serwisy streamingowe, a nie konkretnych albumów. Dużo słucham też Marvina Gaye’a i Raya Charlesa. Moja żona zaraziła mnie polskim hip-hopem, więc teraz słucham tego więcej niż kiedykolwiek. 

Starszego?

Starszego głównie. Z tym nowym to jest trochę tak, że słucham artystów, których znam osobiście. Wtedy to się zupełnie inaczej przeżywa.

Tak, to prawda. Możesz sobie podpiąć tę muzykę pod dany kontekst. 

A Ty czego słuchasz?

Ostatnio nowej płyty Arctic Monkeys. 

Słyszałem, że wyszła już! The Car, tak?

Arctic Monkeys – The Car

Tak. Jest genialna! Bardzo down to Earth, bardzo o emocjach, o tęsknocie. To bardzo dojrzała płyta. 

Są świetni. Alex Turner jest fenomenalny. To on głównie pisze.

Wiesz, co jest najlepsze? W 2014 roku dostał na urodziny Steinway’a i przez to te dwie płyty tak brzmią. On siedział w domu u siebie w LA i uczył się grać. Komponował nie na gitarę, ale na piano. I to słychać.

Byłem ich bardzo dużym fanem, szczególnie właśnie jego. Miałem taki moment, że się nawet inspirowałem trochę jego wyglądem.

Też to przechodziłem. On wyjął z lamusa image sceniczny rockmana, takiego prawdziwego rockmana, który ma włosy zaczesane do tyłu i chodzi w garniturach, rusza się z gitarą. 

Jak Elvis albo Johnny Cash.

Kolejne ważne pytanie. Wolałbyś mierzyć się w walce z jedną kaczką wielkości konia czy setką koni wielkości kaczek? 

Muszę sobie to wyobrazić. Kaczka wielkości konia byłaby straszna, bo miałaby ogromny dziób. To by było ciężkie. Chyba w takim razie wybieram konie. 

IGO – Better be alive

Pamiętaj, że ptaki pochodzą w prostej linii od dinozaurów.

Dla mnie kaczka wielkości konia to byłby ciężki przeciwnik. Koń jest w ogóle mega ciężkim przeciwnikiem. Kaczka miałaby jeszcze gigantyczne płetwy. Ciężko to sobie w ogóle wyobrazić.

Skoro jesteśmy przy fantastycznych stworzeniach – czytałeś ostatnio coś ciekawego?

Bardzo lubię właśnie fantastykę, ale też zawsze gdy ktoś mnie pyta, to nagle mam pustkę w głowie. Mogę powiedzieć, co najlepszego czytałem w życiu – to Mistrz i Małgorzata. Myślę, że jeszcze będę do niej wielokrotnie wracał. Pomimo, że nie jest to jakaś super prosta książka, bardzo łatwo się ją czyta. Niestety przez opiekę nad dzieckiem ogólnie mam bardzo mało czasu na cokolwiek. Mam mało czasu, żeby iść do toalety, a co dopiero żeby czytać! 

A propos ojcostwa, podobno jesteś plant daddym?

Jestem. Lubię rośliny. Moja żona dużo bardziej, ale ja też. Posadziłem drzewa w ogródku. Mam mały ogródek, więc to raczej takie duże tuje. Mam też piękną palmę, którą niestety muszę wywieźć na zimę, żeby przetrwała. Posiadam też piękne drzewo oliwne, które ma 3 metry, niestety również muszę je tam przetransportować.

Loczniki – jak to jest być NPC-em i wystąpić w teledysku Igo? [WYWIAD]

One są w donicach?

Wszystko jest w donicach. Myślałem o tym, by je wkopać, ale wtedy musiałbym mieć na zimę takie jakby skafandry dla roślin, żeby im było ciepło. Posadziłem za to pigwę. Dostałem ją w zeszłym roku od kolegi i koleżanki. Wypuściła owoce, zebraliśmy cały kosz i to takich wielkich! Zasypaliśmy je cukrem, dodaliśmy miodu i w piąteczek będzie już pierwsza dawka wódeczki z naszych własnych owoców.

Liczymy na testy w Warszawie! 

Przywiozę na pewno.

Wracając jeszcze do rodziny. Czego nauczyłeś się o ojcostwie?

Przede wszystkim, że nie ma czegoś takiego jak brak czasu. Kiedy wcześniej mówiłem, że nie mam czasu, to po prostu nie wiedziałem, jak nim dysponować. To jest rzecz, której człowiek się uczy. Naprawdę doceniam każde 5 minut, a wcześniej potrafiłem przeleżeć dwie godziny. Teraz w ogóle nie ma takiej możliwości. Jak się nie zajmiesz dzieckiem, to sobie zrobi krzywdę, więc musisz generalnie mieć oczy z tyłu głowy. To jest pierwsza taka rzecz. Myślę, że kolejna rzecz: nauczyłem się cierpliwości. A z takich rad stricte ode mnie – czego nie polecam rodzicom – zajmować się dzieckiem na kacu. Zdarzyło mi się to raz do tej pory. To jest najgorsza rzecz, jaką możecie sobie wyobrazić. Okropna rzecz. To po prostu tortura. Człowiek na kacu nie jest w stanie skupiać uwagi dłużej niż 5 minut. Potrzebuje po prostu odpoczynku. Nie róbcie tego. Po prostu tego nie róbcie. Jeszcze raz powtórzę: nie róbcie tego. 

Wydaje mi się, że moja córka będzie bardzo muzykalna, a przynajmniej chciałbym, żeby była. Nie po to, by była muzykiem czy coś, ale po prostu, żeby miała rozwinięty w sobie taki dryg do rytmu i dźwięku. To by było fajnie. Śpiewam jej dużo, kąpiemy się razem, więc śpiewam jej też w wannie.

Sprawdź też
Tomasz Ćwiąkała

IGO – Helena, singiel nagrany z myślą o córce

Czyli córka ma prywatne koncerty! Materiał z nowej płyty też testujesz?

Zdecydowanie. Kiedy tylko zaczyna tańczyć, od razu wiem, że to jest dobry numer. Z nowej płyty najbardziej lubi numer z Mrozem. Za każdym razem kiedy jej go puszczam, to aż się trzęsie, żeby się bawić.

Swoją drogą – dwa bardzo, bardzo fajne męskie głosy na polskiej scenie.

Dziękuję. Śpiewamy tam bardzo podobnie i chciałbym to wykorzystać w klipie, który później zrobimy. Nie mogę jeszcze za wiele zdradzić, ale myślę, że jest taki moment, że nawet ciężko nas trochę rozróżnić. Według mnie to jest super, bo czegoś takiego jeszcze nie było. Zazwyczaj się robi tak, że dobiera się do duetu kogoś, kto jest zupełnie różny. Ja jednak stwierdziłem, że to będzie zajebiste. I mówię Wam: to będzie zajebiste!

Ok, czekamy w takim razie. Już oczami wyobraźni widzę, jak może wyglądać klip.

No właśnie, ale nie mogę nic więcej o tym powiedzieć. Nie mogę się doczekać, aż zagram ten numer na żywo. 

IGO w Krakowie
Aleksander i IGO w Krakowie, fot. Jagoda Gawliczek

Stresujesz się na myśl o koncertach?

Tyle razy już grałem, że to mój chleb powszedni. Mam raczej adrenalinę i już teraz przetwarzam ją na dobre sytuacje. Tym bardziej, że staram się od dłuższego czasu grać zupełnie na trzeźwo. Kiedyś z chłopakami z Clock Machine uważaliśmy, że jeśli nie wypijemy trzech piw to koncert będzie zły. Teraz doceniam tę trzeźwość w graniu muzyki. Dzięki temu mam nad tym jakąś większą kontrolę, plus po prostu jestem w stanie zapamiętać całość tego, co się działo. Używki, adrenalina i emocje działają czasem tak, że się zapomina. Teraz jestem w stanie to opanować i być tu i teraz. Pamiętać. Czuję się bardziej obecny. 

Czujesz, że ludzie, którzy przyszli na koncert, to w pewnym sensie Twój pracodawca?

Jak najbardziej. Trzeba o tym pamiętać, że oni przyszli Cię zobaczyć. Nie można odstawić jakiejś maniany totalnej, tylko po prostu trzeba dać z siebie zawsze 100%. Staram się nie myśleć o tym wszystkim w kategoriach stresu. To, co mogłem zrobić, to zrobiłem. Jeżeli to nie siądzie, to zrobię coś innego. Nie ma co się zastanawiać nad tym. Chciałbym wrócić do momentu wydawania muzyki częściej niż raz na trzy lata. Bez przygotowywania się do wydania wielkiej płyty, tak jak się to teraz robi – wielkie firmy siadają i układają cały plan biznesowy. Jak sprzedać coś, co jest emocją? To jest dla mnie totalny absurd. Chciałbym zacząć regularnie wydawać kawałki. W tym momencie mam już gotowy materiał na nową płytę. Zacząłem się zastanawiać, kiedy mógłbym je wypuścić. Miałem nawet pomysł, żeby zrobić to dwa dni po tamtej, ale powiedzieli mi, że jest to niestety niemożliwe. Największym problemem naszych czasów jest to, że za długo się trzyma kawałki, za długo się o nich myśli i one tracą swój potencjał energetyczny, który miały od początku. Moim zdaniem powinno się robić i wypuszczać. 

IGO w Krakowie
Okładka płyty IGO – IGO, fot. materiały promocyjne

Czujesz, że razem z tą trasą zaczynasz zapisywać świeżą kartę?

Mam bazę kontaktów i fanów, którzy przychodzą na moje koncerty. Świeża karta była wtedy, kiedy jadłem Precla na obiad. Chodziliśmy z chłopakami po Krakowie i zrzucaliśmy się na zapiekanki, bo nie mieliśmy kasy. Autentycznie. Tak się wtedy robiło i wtedy miałem świeżą kartę. Teraz jest już troszkę łatwiej, jeśli chodzi o takie rzeczy. Myślę, że ta nowa karta może jest pusta, ale margines ma już zapisany.

Wspomniałeś, że grasz na trzeźwo i dzięki temu czujesz, że jesteś tu i teraz. Zdarza Ci się na koncercie uczucie, że śpiewasz tylko sam dla siebie, że zapominasz o ludziach?

Tak, zdecydowanie. Kiedy zamykam oczy, a robię to przynajmniej 60 razy, to śpiewam sam dla siebie. Skupiam się bardzo nad tym, żeby oddychać, żeby być obecnym w muzyce. Bo dla mnie ważne, żeby samemu się z tym dobrze czuć. Postanowiłem sobie, że w momencie, kiedy zacznę się źle czuć na scenie, po prostu przerwę karierę. To jeszcze nie przyszło. 

Spokojnie, za 10 lat zrobimy jakiś benefis. 

Zapytam Wojtka Sokoła jak zrobić taki koncert i go na niego zaproszę. Swoją drogą, nie jestem najbardziej statycznym artystą, więc często czuję się bardzo zmęczony po koncertach. Dużo ćwiczę fizycznie, żeby być przygotowanym na wpierdziel. Tym bardziej teraz, kiedy to będzie trasa klubowa, gdzie jest gorąco i nie ma tak, że wieje przyjemny wiaterek. Coraz bliżej jest mi też tego, żeby tak na sekundę po prostu wyjść z ciała i zobaczyć, co się dzieje obok. Zdarzyło mi się to parę razy i to jest niesamowite przeżycie. Trochę przerażające, przyznam. Ale niesamowite!

Pierwszy raz słyszę w ogóle o występowaniu na scenie z tej perspektywy, bo zwykle to jest ok, gramy koncerty, jesteśmy tu i teraz.

Jest bardzo dużo zespołów czy też wokalistów, którzy grają i mają zaplanowane koncerty. Nie mówię, że to jest złe. Każdy ma swoją drogę, natomiast wtedy margines takiego metafizycznego przeżycia jest bardzo mały. Po prostu nie ma wtedy żadnej szansy na improwizację. Ja w ogóle nie planuję koncertów. Wiadomo, mam setlistę, ale to tyle. To, co się wydarzy pomiędzy numerami, w trakcie, czy przedłużymy, czy nie – to wszystko miejsce na improwizację. Dla mnie to jest najciekawsze w samym graniu. Ten moment czystej myśli. 

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone