It’s a Fine Day Anthem, czyli gdzieś to już słyszałem
W Going. zajmuję się projektami i pisaniem. Artystycznie techno w…
Ile razy po usłyszeniu nowej piosenki w waszych głowach pojawiła się myśl: skądś to znam!? Właśnie tak poczułem się po odsłuchu Fine Day Anthem autorstwa Boys Noize i Skrillexa. Ale skąd właściwie się to bierze?
Muzyczny upcykling
Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Ten klasyczny cytat z Rejsu doskonale opisuje zjawisko obecne w muzyce popularnej właściwie od jej początku. Muzyczny upcykling polega na niemal bezpośrednim wykorzystaniu treści (linii melodycznej, tekstu) utworu już istniejącego w nowym. Mogą to być covery (tutaj podaje się autorów oryginału), sampling (polegający na wykorzystywaniu elementów gotowych utworów muzycznych) lub po prostu użycie linii melodycznej gotowego numeru. Powyższy fenomen możemy zaobserwować praktycznie w każdym gatunku muzycznym. Przykłady? Proszę bardzo: Armani White – Billie Eilish i podkład samplujący klasyczne N.O.R.E. – Nothin’ lub chociażby nieśmiertelny klasyk I’m Blue wykorzystany przez Davida Guettę czy nawet Zeamsone’a.
Kilka dni temu premierę miał nowy singiel Skrillexa i Boyz Noiz. Fine Day Anthem zawiera linię melodyczną, którą, zdaje się, mogliśmy już gdzieś spotkać. Ale właśnie, gdzie? W odpowiedzi na to pytanie postanowiłem zebrać w jednym miejscu kilka najbardziej charakterystycznych numerów wykorzystujących ten piękny, efemeryczny wokal.
Oryginał jest tylko jeden. Ale czy na pewno?
Tu pojawia się problem. Wiele osób twierdzi, że pierwszą wersją tej piosenki jest wydane w 1992 roku Opus III – It’s A Fine Day. Otóż nie. Pierwotnie utwór ten ukazał się dziewięć lat wcześniej w wersji a cappella jako Jane – It’s a Fine Day. Autorem tekstu jest brytyjski poeta Edward Barton, linia melodyczna i wokal należą do jego ówczesnej partnerki Jane Lancaster. Piosenka wyszła w 1983 roku nakładem Cherry Red Records i odniosła umiarkowany sukces, plasując się na piątym miejscu brytyjskiej listy najchętniej słuchanych utworów indie. To wszystko pomimo faktu, że utwór zawiera tylko wokal.
Na początku lat 90. na utwór ten natknęli się Kristie Hawkshaw i Kevin Dodds. Jako że z powodu praw autorskich nie mogli oni wykorzystać sampla, postanowili nagrać całą linię wokalu od nowa. Reszta jest historią. Numer stał się hitem nie tylko w wielu krajach Europy, ale także poza granicami Starego Kontynentu. It’s a Fine Day to niezwykłe połączenie delikatnego kobiecego wokalu, sennych, efemerycznych syntezatorów i bezkompromisowej, bijącej w rytmie 4×4, stopy. Co więcej, do utworu został nagrany teledysk, który niemal definiuję estetykę lat 90. Najlepsze jest to, że wszystkie późniejsze remiksy i edity wykorzystują albo a capellę autorstwa Jane, albo sampel z Opus III.
Fajny dzień w rytmie baile funk
Czerwone Korale, ale to drill? To już było. Mamy coś lepszego: Fine Day, ale to baile funk. Do teraz nie mogę się nadziwić temu, jak bardzo zostałem zaskoczony przez ten numer. Autorem jest znany z nieszablonowego podejścia do elektroniki Dinamarca. Typowy dla wywodzącej się z Brazylii stylistyki podział rytmiczny zdecydowanie dyktuje tu warunki. Na fundamencie mocnej stopy bijącej w charakterystycznym rytmie oparto doskonale już znany nam sampel. Całość jest nieco przefiltrowana i celowo zabrudzona, co tylko dodaje produkcji tego nagrzanego słońcem, plażowego sznytu. Przyznaję, kawałek niesamowicie niesie mnie do tańca, mimo tego, że nie do końca uderza w moje preferencje stylistyczne. Pięknym nawiązaniem do oryginału (czytaj wyżej) autorstwa Opus III jest okładka singla.
Tylko trance ma sens?
Wystarczy rzut oka na te wspaniale najntisową okładkę, żeby wiedzieć, że mamy do czynienia z bardzo dużym kalibrem. I nie jest to błędny wniosek. Numer to esencja łagodnej odmiany trance’u lat 90. Tube bass (bas rura)? Jest. Wiozące, mocno napędzone bębny? Są. Charakterystyczne dla ATB plumkanie i wstawki gitarowe? A JAKŻE. W utworze wyraźnie słychać rękę Niemca, który poprzez 9pm (Till I Come) zdefiniował swoje brzmienie i konsekwentnie trzymał się go w następnych produkcjach. Przez to numer wydaje się dziwnie znajomy, ale jednak niesamowicie zaraźliwy. Gwarantuje, że ta wersja nie wychodzi z głowy przez cały dzień. Swoją drogą, estetyka balearic house i balearic trance wraca na dobre. Posłuchajcie choćby nowego utworu Peggy Gou, nawiązania do klasyka z 1998 roku są w nim aż nazbyt widoczne.
Czy Fine Day Anthem będzie hymnem 2023 roku?
Przenosimy się 25 lat do przodu. Na szczytach listy przebojów niepodzielnie króluje trap. Wprawne socjologicznie oko dostrzeże jednak pewną rewolucję. Muzyka klubowa coraz mocniej wdziera się do świadomości przeciętnego odbiorcy. Triumfy święci wspomniana wcześniej Koreanka, Fred Again… , singlem numer 1 w Wielkiej Brytanii jest do cna brytyjska BOTA Elizy Rose w duecie z Interplanetary Criminal i nawet polscy raperzy nawijają do UK garage. Co zatem robią Skrillex i Boys Noize? Uwspółcześniają klasyka tak, żeby każdy mógł pomyśleć – kurde, skądś to znam!
Piosenka jest niezwykle prosta. Dwa dropy, oszczędne perkusjonalia, wokal z narzuconym efektem gate (to charakterystyczne przerywanie). Do tego niezbędne w przypadku Skrilleksa wiertarki. Po wsłuchaniu się w warstwę bębnów słychać, że swoje palce maczał w tym niewymieniony w tytule Fred Again…. Trzeba zarazem oddać niesamowity kunszt producencki Boys Noize pod względem miksu i masteru (ostatecznych szlifów w numerze wprowadzanych po to, żeby dany utwór brzmiał maksymalnie dobrze i czysto).
Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie Anfisa Letyago i jej wypuszczony przed dwoma tygodniami track, który żywo przypomina dokonanie chłopaków. Ba, zawiera nawet bliźniaczo podobnie obrobiony wokal. Obie piosenki ukazały się niebezpiecznie blisko siebie czasowo. Kto w tej grze okazał się lepszy? Ocenę pozostawiam wam, zapraszam do odsłuchu.
W Going. zajmuję się projektami i pisaniem. Artystycznie techno w @naked.relaxing i disco @zenit.muzyka. Poza tym modowa odklejka, włoska kuchnia, książki na równi z filmami i sztuka wszelaka.