Reżyser odpowiedzialny m.in. za scenariusze do Logana czy Przerwanej lekcji muzyki w ostrych słowach wypowiedział się o produkcjach tworzonych z motywem multiwersum.
Kinowe uniwersa nudzą ludzi
Jeśli spojrzymy na popularność filmów z uniwersum Marvela, to możemy dojść do wniosku, że projekt jest komercyjnym majstersztykiem. Niestety rozgłos nie zawsze idzie w parze z jakością. A przynajmniej twierdzi tak amerykański reżyser James Mangold, który skrytykował marvelowskie podejście do opowiadania historii.
W jednym z wywiadów spytano Mangolda o to, czy w filmie opowiadającym o Bobie Dylanie, w którym wystąpi Timothée Chalamet, niespodziewanie pojawi się postać Johnny’ego Casha grana przez Joaguina Phoenixa, pochodząca ze Spaceru po linie. Reżyser bez wahania odpowiedział, że nie zajmuje się multiwersami, ponieważ nie jest ich fanem.
– To wróg opowiadania historii. Śmierć opowiadania historii. Dla ludzi bardziej interesujące jest to, w jaki sposób łączą się klocki Lego niż to, w jaki sposób historia rozgrywa się na ich oczach – stwierdził filmowiec.
Chris Hemsworth odpowiedział na ostrą krytykę superbohaterów Marvela
James Mangold: emocje ważniejsze niż komercyjny sukces
W dalszej części wypowiedzi Mangold wytłumaczył, dlaczego idea multiwersum nie jest mu bliska. Reżyser twierdzi, że po zbudowaniu wielu wątków i odrębnych historii fabuła staje się skomplikowana. Do tego podczas oglądania jednego filmu jesteśmy zmuszeni myśleć o innym. Uniemożliwia to emocjonalne podejście do produkcji i w dalszej perspektywie staje się reklamą na dużą skalę, a nie kinowym widowiskiem.
Artysta odpowiedzialny za piątą część kinowego hitu Indiana Jones już wcześniej wypowiadał się na temat multiwersum. Wprost informował, że nie jest zainteresowany tworzeniem żadnych spin-offów na podstawie filmu. Co ciekawe, śmiałe wypowiedzi ukazały się tuż przed premierą trzeciej części Deadpoola, czyli popularnego filmu pochodzącego z uniwersum Marvela. Czy Mangold wbił szpilkę w produkcje tworzone przez amerykańskie studio?
