Czytasz
Cancelować Kanyego? A komu to potrzebne??

Cancelować Kanyego? A komu to potrzebne??

W momencie, gdy hype i kontrowersje związane z premierą Dondy przekraczają ludzkie pojęcie, warto zadać jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: czemu Kanyemu pewne rzeczy mogą ujść na sucho, a innym nie?

Mamy 2021 rok i chyba mało kto nie zdaje sobie sprawy ze zjawiska, jakim jest cancel culture. Jeśli jednak jakoś Was to ominęło (zrozumiałe, bez spinki), to śpieszę z krótkim wyjaśnieniem. Cancel culture czy – jak bywa przekładana na język polski – kultura unieważnienia to zjawisko, które ma na celu wymierzenie sprawiedliwości względem osoby, która posunęła się do czynów powszechnie nieakceptowanych. Tym wymierzeniem sprawiedliwości jest zazwyczaj publiczny ostracyzm, dążenie do uniemożliwienia osobie zcancelowanej kontynuowania swoich zawodowych działań czy też uznanie, że jej dorobek przestaje istnieć. W skrócie – jest to symboliczne zepchnięcie do swego rodzaju czyśćca.

Cancel Culture | Know Your Meme

Cancel culture ma na swoim koncie kilka spektakularnych “zwycięstw”, które zmobilizowały odbiorców masowej popkultury do wyostrzenia swoich moralnych kompasów i zwrócenia większej uwagi na wszelkie potknięcia i skandaliczne zachowania. Założenie to jest jak najbardziej szlachetne, przemawia za nim przecież troska o dobro jednostek lub grup wykluczonych. Problem w tym, że sam proces selekcji osób, które mają zostać potencjalnie wysłane na banicję nie jest wcale taki przejrzysty i konsekwentny. A często mamy tu do czynienia z podwójnymi standardami.

Nie chcę stawiać się tu w pozycji specjalisty od rozstrzygania zasadności i sensu istnienia cancel culture. Aczkolwiek będąc aktywnym słuchaczem rapu, mam pewne spostrzeżenia, które dowodzą licznych niespójności. Okazuje się bowiem, że o ile unieważnienie postaci pokroju Future’a czy Lil Wayne’a nie jest zbyt dużym wyzwaniem, tak w przypadku Kanyego sprawa wygląda zupełnie inaczej. Czy czynnikiem decydującym jest tu waga przewin, do jakich posunęli się wspomniani? Czy chodzi może o to, że znacznie łatwiej zdobyć się na symboliczny manifest i odmówić sobie odpalenia utworów artystów, którzy nie cieszą się aż tak dużą i uniwersalną renomą, która wykracza znacząco poza środowisko rapu? Wszak Future i Lil Wayne w przeciwieństwie do Kanye Westa są tylko zwykłymi rapowymi płotkami.

Kanye, podobnie jak Wayne, bratał się z Trumpem i paradował w czapce z MAGA.

(Photo by Oliver Contreras – Pool/Getty Images)

Hype związany z premierą Dondy przekracza ludzkie pojęcie. Social media ludzi od lewa do prawa zalane są traczkami z długo wyczekiwanej płyty rapera. Klasycznie już, niekonwencjonalna promocja albumu pełna kontrowersji i patosu, wynikających z szalonego egotripu Kanyego, wzbudziła poruszenie. Wznoszenie się w powietrze, spacer w płonącym skafandrze czy ceremonia zaślubin z Kim (z którą Kanye bierze obecnie rozwód) nie były wcale największymi z zaskoczeń. Wierzchołkiem skandalicznej góry lodowej okazało się zaproszenie na scenę Marilyna Mansona i Da Baby’ego podczas ostatniego listening party.

Obie postaci zostały w ostatnim czasie zcancelowane. Manson został oskarżony przez kilka kobiet o napaść seksualną, Da Baby podzielił się na jednym z koncertów swoimi homofobicznymi rozważaniami, a po tym, jak spotkał się z falą reakcji, postanowił je jeszcze powtórzyć w SM. I oto Kanye West postanawia włączyć obu z nich do szopki związanej z promocją Dondy.

Sprawdź też
North West

kadr z listening party w Chicago

Czy jest to czyn wystarczająco haniebny i szkodliwy, żeby zbojkotować to ogromne popkulturowe wydarzenie, jakim jest premiera 10. albumu Westa? Rozglądając się po Internecie, można dojść do wniosku, że nie. Znacząca większość słuchaczy ignoruje te niewygodne posunięcia. Zasadnie? Niezasadnie? Decyzje pozostawiam Wam. Czy angażowanie Da Baby’ego do współpracy czyni Kanyego homofobem? Jeszcze w 2015 roku Kim Kardashian informowała, że to właśnie on pozwolił zrozumieć jej tranzycję Caitlyn Jenner.

Jak to zwykle bywa, sytuacja jest bardziej złożona niż się wydaje. Jedno jest jednak pewne. Towarzyszące premierze Dondy działania rzucają (nie pierwszy raz) cień na skuteczność i konsekwencje w stosowaniu cancel culture. To dobra okazja, żeby zastanowić się nad tym jak można ten mechanizm usprawnić, a może nawet zastąpić? Czy w tej sytuacji – z perspektywy polskiego słuchacza – odcięcie się od Kanyego i nie wzięcie udziału w zbiorowym szaleństwie wokół Dondy jest jakiegoś rodzaju moralną przewagą nad tymi, którzy świętują tę premierę? Jak duży realny wpływ na rzeczywistość ma nie wciśnięcie play w serwisie streamingowym? Czemu Kanyemu pewne rzeczy mogą ujść na sucho, a innym nie? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Zostawiam do rozważenia.

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone