Karpacz to podobno miejsce, w którym występuje wyjątkowa anomalia grawitacyjna. Władze gminy twierdzą, że przyciąganie działa tam o cztery procenty słabiej.
Często możemy przeczytać o miejscach na świecie, w których dochodzi do różnych niesamowitych, niezbadanych zjawisk. Tymczasem Karpacz i jego anomalia grawitacyjna są tuż pod naszym nosem. Polacy nie gęsi, swój Trójkąt Bermudzki mają.
Czytajcie więcej o fenomenach przyrodniczych tutaj!
Wbrew prawom fizyki
W roku 1687 Isaac Newton przedstawił zasady dotyczące powszechnego ciążenia. 200 lat później Albert Einstein połączył te idee z nowoczesną mechaniką kwantową. Mogłoby się zdawać, że zagadka grawitacji jest całkowicie rozwikłana. Jednakże istnieją miejsca na świecie, które zdają się zaprzeczać znanym nam prawom poprzez występowanie anomalii grawitacyjnych. Jednym z takich miejsc ma być położony w Zachodnich Sudetach Karpacz.
Miejsc, w których siła grawitacji zachowuje się odmiennie, można znaleźć co najmniej kilka. Tak reklamowane jest m.in. Jezioro Albańskie przy Via dei Laghi. Nieprawidłowości w polu grawitacyjnym są również obserwowane na wyspie Czedżu w Korei Południowej. Nie musimy jednak wyjeżdżać z Polski, by doświadczyć zjawisk, które byłyby nawet poza wyobraźnią Newtona. W Karpaczu, malowniczym mieście w Sudetach Zachodnich, jak w powieści Bohumila Hrabala, niewiarygodne faktem się stało.
Czym jest anomalia grawitacyjna?
Naukowcy potwierdzają, że intensywność pola grawitacyjnego nie jest jednakowa w każdym miejscu na Ziemi. Na siłę grawitacji wpływają różne czynniki, w tym rodzaj skał pod powierzchnią planety. Jednak jak wskazuje nauka, ewentualne zmiany są tak minimalne, że ludzkie zmysły ich nie rejestrują. W rejonach z mniej intensywnym polem grawitacyjnym nie ma miejsca na żadne niezwykłe zjawiska. W jaki sposób zatem wyjaśnić to, co zaobserwowano w Karpaczu?
Anomalia pola grawitacyjnego rzekomo występuje na ulicy Strażackiej. Zgodnie z informacjami podawanymi przez lokalne władze, grawitacja w tym miejscu ma być obniżona o cztery procent. W rezultacie obiekty sferyczne lub pojazdy na kołach mogą poruszać się w sposób zdający się wykraczać poza prawa fizyki – czyli samoistnie wjeżdżać pod górę. Na jednym ze znaków znajduje się nawet szczegółowa instrukcja, opisująca metodę na weryfikację tego fenomenu. Wystarczy zatrzymać samochód, ustawić go na luzie, a po krótkiej chwili pojazd zacznie samoczynnie pokonywać drobne, ale gołym okiem zauważalne wzniesienie. W konkretnym miejscu znajduje się także skała z odpowiednią tablicą.
Anomalia grawitacyjna i Karpacz: wabik na turystów?
O co więc chodzi z całym tym niesamowitym zjawiskiem? Anomalia jest w istocie złudzeniem optycznym. Mózg osoby patrzącej niepoprawnie interpretuje to, co widzą oczy. Utrzymywanie mitu o niezwykłości tego miejsca jest ciekawym sposobem na przyciągnięcie uwagi turystów, jednak eksperci są zgodni, że na ulicy Strażackiej nie dzieją się żadne nadprzyrodzone rzeczy. Jak można jednak to wyjaśnić, kiedy wydaje się, że droga faktycznie się wznosi?
Droga, która przebiega wzdłuż zbocza i kieruje się w stronę Łomnicy, zdaje się wznosić, chociaż, logicznie rzecz biorąc, powinna prowadzić w dół. Ten optyczny fenomen jest wynikiem nachylenia drzew oraz braku wyraźnych punktów orientacyjnych na linii horyzontu. Widok w kierunku Dzikiego Wodospadu jest zasłonięty drzewami, jednak w przeciwnym kierunku, na zakręcie, pojawia się przerwa w zalesieniu. W zasięgu wzroku znajdują się wierzchołki drzew, które rosną niżej, a powyżej nich widoczna jest otwarta przestrzeń. Wszystko to połączone z kierunkiem, w jakim drzewa nachylają się wzdłuż drogi, skłania mózg do interpretacji tego jako wzniesienia.
Nie jest to więc miejsce, gdzie natura staje na głowie, ale ma za to niezły ubaw z wodzenia za nos zmysłów osób odwiedzających Karpacz.
