Odrzucić perfekcję i przyjąć wrażliwość. Leon Vynehall idzie do przodu z nową płytą

Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
W singlu zapowiadającym krążek In Daytona Yellow gościnnie usłyszymy POiSON ANNĘ: brytyjską artystkę wizualną, tancerkę i wokalistkę.
Leon Vynehall, czołowy gracz na scenie UK bassu zmieszanego z deep house’em, połamanym post-dubstepem i ambientem, znakomicie rozumie, że dobre albumy niosą za sobą spójną i przemyślaną opowieść. Forma łączy się w nich z treścią, zabierając słuchacza w podróż, o której długo nie zapomni. Producent hołdował takiemu storytellingowemu podejściu już od początku kariery.
Rampa otwiera nowy cykl imprez Miraż! Co warto wiedzieć o samym artyście i całym wydarzeniu?
Leon Vynehall. Pamiętać o przeszłości…
W 2014 roku artysta wydał debiutancką EP-kę Music for the Uninvited. Złożył nią hołd stylom, które poznał dzięki swojej matce i jej przyjaciołom. Już w nastoletnim wieku zarazili go miłością do funku, hip-hopu i oldschoolowej elektroniki. Do historii rodzinnych wrócił na długogrającym krążku Nothing Is Still. Zrelacjonował w nim podróż, jaką w latach 60. z Wielkiej Brytanii do Stanów Zjednoczonych odbyli jego dziadkowie. Materiał osnuwa kontemplacyjna, melancholijna aura. W odróżnieniu od poprzednich płyt, gdzie chętniej eksplorował klubowe brzmienia, muzyk tym razem postawił na ambient, nu jazz i modern classical. – Leon Vynehall to nie tylko producent z doskonałym wyczuciem faktury dźwięku i żyłką do nostalgii. To także gawędziarz, który wymaga od nas pełnej uwagi – chwalił producenta Jamieson Cox z Pitchforka.
…i konstruować siebie
Na następnym albumie Rare, Forever twórca był już zaś myślami znacznie bliżej teraźniejszości. Skończył wówczas 30 lat i właśnie przeprowadził się do Los Angeles. W nowych utworach zastanawiał się nad tym, czy może postrzegać te doświadczenia za kamienie milowe w swoim życiu. Krystalizowanie własnej tożsamości kontynuuje na kolejnym wydawnictwie, które zbliża się wielkimi krokami. Nadciąga era In Daytona Yellow.

Pożegnanie z presją
Skoro nowy album, to i nowy etap na muzycznej ścieżce. Artysta zainspirował się stylem lat 80. i współczesnym avant-popem. Po raz pierwszy w karierze zdecydował się zaprosić do współpracy wokalistów. Do tej pory głosów używał jedynie pod postacią sampli, które nie wnosiły większej treści. Zmianą na tym polu chciałby udowodnić sobie, że jest gotowy pójść w nieznane. – Chodzi o odrzucenie perfekcji i przyjęcie wrażliwości. Chciałem uwolnić się od tej presji, pożegnać poprzednią wersję siebie i kroczyć naprzód – zdradza koncept stojący za płytą.
Podstępny dualizm
Opublikowana już tracklista obiecuje duety z TYSONEM, Jeshi, Beau Nox, Kenzie TTH, Chartreuse oraz POiSON ANNĄ. Ten ostatni, Mirror’s Edge, jako singiel trafił właśnie do sieci. Leon Vynehall dokonuje nim przewrotnej dekonstrukcji utworu The First Time I Ever Saw Your Face Roberty Flack. Podjął bowiem próbę ustalenia, jak wypadłoby przesłanie piosenki, gdyby zostało zaadresowane nie tyle do drugiej osoby, co… do siebie samego. – Rozszerzam ten pomysł na całą płytę. Badam dualizm śmierci i seksu ego. Nienawiść i miłość. Narcyzm, lub, co bardziej odpowiednie, nieznana próżność. Coś, co wydaje się zbyt piękne, aby było prawdziwe – ulotne – deklaruje.
In Daytona Yellow ukaże się 19 września nakładem należącej do Vynehalla wytwórni Ooze INC.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.