Czytasz teraz
„Lepszy gatunek”: Czy człowiek drze koty z psem? [WYWIAD]
Kultura

„Lepszy gatunek”: Czy człowiek drze koty z psem? [WYWIAD]

Historia relacji międzygatunkowych to w gruncie rzeczy także historia przemian społecznych czy ekonomicznych, czasem bardzo ponura – mówi Marcin Wilk. Lepszy gatunek to jego nowa książka, w której pasjonująco omawia, jak te zależności zmieniały się na przestrzeni setek lat.

Mało kto zakwestionuje stwierdzenie, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Zbyt wiele nasłuchaliśmy się o czworonogach wiernie czuwających przy właścicielach, a algorytm TikToka podsunął za dużo nagrań z uroczymi futrzakami. Marcin Wilk w swoim premierowym eseju nie podważa całkowicie tej tezy, ale przekonuje, że warto podejść do niej odrobinę krytyczniej. Autor w rozmowie z nami wyjaśnił główną ideę stojącą za Lepszym gatunkiem. Przy okazji zdradził, jaką pułapkę kryje uczłowieczanie zwierząt i czego nauczymy się z poczynań naszych przodków.

Okładka książki Lepszy gatunek. Psio-ludzkie historie Marcina Wilka / Wydawnictwo W.A.B. / materiały prasowe

Wcześniej napisał pan książki o Irenie Kwiatkowskiej i Annie Jantar, a także Pokój z widokiem. Lato 1939. Skąd pomysł na to, żeby sięgnąć po zupełnie inny temat?

Tym razem chyba prosto z serca. Albo jak pan woli, prosto z futrzanej kulki, z którą leżałem długie godziny, zastanawiając się: Ileż ja jej zawdzięczam!. Tą kulką – niemałą! – był mój pies, Denis, któremu książka jest dedykowana i którego miałem szczęście spotkać na swojej drodze. To on stał się ważnym nauczycielem o wielu sprawach relacji psio-ludzkiej. Potem do tego doszły różne lektury i rozmowy, długie godziny myślenia o tym, jak temat ugryźć i kilka miesięcy pisania. Tak powstał Lepszy gatunek. Rzeczywiście to inna książka niż moje poprzednie, też tak o niej myślę.

Od czego zaczyna się eksplorację tak złożonego tematu?

Najpierw są w mojej głowie chmury różnych spraw, skojarzeń, zagadnień, które chciałbym zgłębić. Potem robię wielkie krążenie wokół wybranych wątków i kwestii. Rodzi się wtedy ważny szkic-mapa, lista pomysłów na rozdziały. Ale droga do mety jeszcze długa. Przy tej książce bardzo ważne były rozmowy z ludźmi, którzy na relacjach międzygatunkowych się znają, wiedzą o nich dużo, nie tylko o relacjach psio-ludzkich.

Po kilku miesiącach węszenia zaczynam jako tako czuć się oswojony. Mogę wtedy przystąpić do kolejnych etapów. Jak widać, nie jest to więc w moim przypadku prosty i szybki proces. 

Swoją drogą: czas, który dostałem do pracy nad tą książką, był jednym z największych błogosławieństw. To wielka zasługa redaktorki prowadzącej, Elżbiety Kalinowskiej. 

Marcin Wilk ze swoją książką Lepszy gatunek. Psio-ludzkie historie / fot. Kuba Celej

Lepszy gatunek: Ku udomowieniu

Co było dla pana największym odkryciem podczas przekopywania się przez materiały archiwalne?

Chyba to, że mamy dostęp do tak wielu materiałów opowiadających o relacjach międzygatunkowych. Wcześniej, gdy jeszcze nie przekopywałem się przez źródła, wydawało mi się, że mogę mieć trudności w zidentyfikowaniu tego typu treści. Ale okazało się, że jest tego masa. Pewnie dlatego, że pies i człowiek to długa, złożona, bogata historia.

Co według pana różniło i różni naszą relację z psem od tej, którą utrzymujemy z innymi zwierzętami?

To bardzo ważne pytanie, choć odpowiedź, której udzielę, nie będzie moim autorskim pomysłem. Zastanawiają się bowiem nad tym już od dłuższego czasu badacze kwestii relacji między ludzkimi a pozaludzkimi zwierzętami. Wskazują mianowicie na wyraźną wyjątkowość tej relacji na tle innych relacji międzygatunkowych. Doprowadził do tego proces udomowienia, charakterystyczny dla kultur i społeczeństw, do których i my należymy. Od razu bowiem trzeba zaznaczyć, że ta wyjątkowa relacja międzygatunkowa nie wygląda i nie wyglądała wszędzie tak samo.

How Dogs (Eventually) Became Our Best Friends

Lepszy gatunek: Oceniać swoją miarą

Jak w tej kwestii na tle innych krajów wypada Polska?

Dość nieźle, jeśli przyjąć że miarą „dobroci” jest wyróżnienie psów na tle innych gatunków. Oczywiście, w tym kontekście od razu rodzi się cały szereg pytań, co uczyniło psy wyjątkowymi w naszej kulturze. Tu są różne koncepcje i różne odpowiedzi, a historia kształtowania się tej relacji jest pełna zakrętów, dramatów, ale też i wspaniałych uniesień. Swoją drogą, gdy spytał pan o Polskę i psy, kusi mnie, by trochę podywagować, czy są psy, których losy w jakiś wyjątkowy sposób są związane z krajem i/lub narodem. I które miałyby być to psy? Szarik z Czterech pancernych…? A może jednak Reksio?

Istotną kwestią, o której wspomina pan w książce w odniesieniu do specyfiki naszego stosunku do zwierząt, jest ich antropomorfizacja. Dlaczego może stwarzać problem?

Antropomorfizacja, czyli stawianie (się) człowieka w centrum wszystkiego, bywa problematyczna, bo czasem zasłania inne perspektywy. W relacji międzygatunkowej postuluję oddanie podmiotowości istotom pozaludzkim. Oznacza to, że uznajemy nie tylko ich odrębność, wrażliwość na ból czy sprawczość, ale również inny program emocjonalny czy specyfikę komunikacyjną. Człowiek ma skłonność do oceniania innych gatunków swoją miarą, a to może być zgubne.  

Czołówka serialu Czterej pancerni i pies / TVP

Lepszy gatunek: Prozwierzęce bohaterki

Czego historia uczy nas na temat komunikacji z psami? Jak moglibyśmy ją poprawić? 

Historia, jak wiadomo, niczego człowieka nie uczy, choć człowiek chciałby bardzo, żeby było inaczej. Z pewnością warto się przyjrzeć, jakie mechanizmy społeczne i kulturowe stały za pewnymi ludzkimi decyzjami. Historia relacji międzygatunkowych to w gruncie rzeczy także historia przemian społecznych czy ekonomicznych, czasem bardzo ponura. Bywa również historią strachu, ale też odpowiedzialności czy oddania. Wiadomo, że chciałoby się czerpać tylko z tych dobrych opowieści. Ale może cała sztuka polega na tym, by przyjąć i pogodzić się też i z ciemnymi kartami?

Zobacz również

Andrzej Tichý: W Szwecji w fatalnych warunkach pracuje wielu Polaków

W książce sporo przeczytamy o ciemnych kartach z historii relacji człowieka z psem – eksploatacji, łapankach rakarzy, znęcaniu się nad zwierzętami. Czy istnieje dla równowagi coś pozytywnego, co moglibyśmy zapożyczyć od naszych przodków? 

W grubej księdze historii międzygatunkowej raz po raz pojawiają się bezimienni na ogół bohaterowie, a zwłaszcza bohaterki, bo tak się składa, że często są to kobiety. Wiele ryzykują, żeby poprawić dobrostan psów, a właściwie w ogóle zwierząt w ludzkim społeczeństwie. Sporo można się od nich nauczyć. Wypada też może czerpać z doświadczeń pierwszych stowarzyszeń na rzecz zwierząt. Ich pomysły i zamiary mogą być wielką inspiracją i dawać paliwo do działań dzisiaj. W książce piszę choćby o pierwszych latach działania Związku Opieki nad Zwierzętami.

Marcin Wilk z psem / fot. Kuba Celej

A jakie nowe tendencje dotyczące relacji zwierząt i ludzi, poza komercjalizacją przemysłu zoologicznego opisaną w książce, zauważa pan już teraz?  

Obserwuję z wielkim zainteresowaniem obecność zwierząt w social mediach – i to nie tylko psów. To oczywiście obecność tak rozmaita, jak rozmaite bywają platformy, ale jako pozytywne oceniam możliwości edukacyjne, jakie dają media społecznościowe. Wokół mądrych i zaangażowanych w działalność na rzecz praw zwierząt osób tworzą się sieci sympatyczek i sympatyków. To może dobrze wróżyć na rzecz przyszłej zmiany. Swoją drogą, bardzo polecam profil W imieniu zwierząt prowadzony przez adwokatkę Karolinę Kuszlewicz. 

Wraz z końcem roku w Wielkiej Brytanii i Walii wprowadzono zakaz hodowli psów rasy American XL Bully. Niderlandy zahamowały rozwój rasy mopsów. Co według pana te sytuacje mówią o charakterze władzy, jaką sprawujemy nad zwierzętami?

To raczej dobry znak, dający nadzieję. Malutką, bo wciąż wiele milionów zwierząt jest traktowanych jak przedmioty, ale mimo wszystko. Jest to jakieś światełko. 

Mopsy należą do rodziny psów brachycefalicznych, co oznacza, że charakteryzują się specyficzną budową anatomiczną. Ze względu na to, że sprawia im wiele problemów zdrowotnych, niektórzy kynolodzy postulują zakaz ich hodowli.

Na koniec spróbujmy wyobrazić sobie codzienność za pół wieku, w 2074 roku. Jak – i czy w ogóle – według pana zmieni się relacja człowieka z psem?

To duże pytanie. I za mocno wybiegające w przyszłość, która – jak wiemy – bywa ciemna, choć przecież jak powiada Virginia Woolf, ta ciemność w przyszłości okazuje się najlepsza. Gdybym jednak miał wyciągnąć szklaną kulę i szukać w niej odpowiedzi, powiedziałbym, że widzę taki obrazek: pies i człowiek nadal są obok siebie.  

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony