Czytasz teraz
Oto koncerty z 2023 roku, które najcieplej wspominamy [RANKING]
Muzyka

Oto koncerty z 2023 roku, które najcieplej wspominamy [RANKING]

W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy nie brakowało okazji do wielu muzycznych wzruszeń i uniesień. O wytypowanie występów, które szczególnie zapadły w pamięć, zapytaliśmy ekipę Going.

Skłamalibyśmy, pisząc, że nie żyjemy koncertami. W końcu informujemy was o nich przez cały rok. Relacjonujemy klubowe trasy i letnie festiwale, rozmawiamy z artystami i podpowiadamy, gdzie najlepiej wybrać się w kolejny weekend. Myślami jesteśmy więc już przy planowaniu wam kolejnych miesięcy, ale w dobie wszechobecnych podsumowań także postanowiliśmy zrobić krok wstecz. Czyje show zrobiło na nas największe wrażenie? Gdzie spaliliśmy najwięcej kalorii, skacząc jak oszalali do ulubionych piosenek? Sprawdźcie sami – być może na którymś z wydarzeń bawiliśmy się razem!

A jak Wasze plany na sylwestra? Jeśli jeszcze się nie wyklarowały, spieszymy z pomocą!

Najlepsze koncerty: Jagoda Gawliczek

Na tegorocznym warszawskim SBM FFestivalu wydarzyło się wiele. Zaskakiwały nas rozbudowane scenografie i nieoczekiwane gościnki. W trzy dni przez Bemowo przewinęły się dziesiątki niezapomnianych hitów, które przez lata budowały legendę labelu. Bambi, która w krótkim czasie przeszła z pozycji newcomerki do pełnoprawnej trapstar, zagrała ostatni koncert ostatniego dnia festiwalu. Nie wiem, czy młoda raperka czuła na sobie presję – jeśli tak, to nie pokazała jej ani przez moment. Dowiodła wszystkim, że jest pełnoprawną artystką. Odnajduje się i w szlifowaniu wersów w studio, i w graniu przed tysiącami odbiorców. A osoby, które skandowały z nią kolejne linijki jej tracków, ledwo mieściły się pod V ERA STAGE. Mam nadzieję, że w przyszłym roku Bambiszon ruszy w trasę po największych miejscówkach.

Krzysztof Nowak

Aż chciałoby się powiedzieć coś słodko-gorzkiego: najlepszy z najmniej popularnych koncertów rapowych 2023 roku. Lepiej jednak postawić na stwierdzenie, że jeśli komuś zależy i na rapie, i na hip-hopie, to pojawianie się na tak zajawkowych występach jest wręcz obowiązkiem. Klimatyczna Hydrozagadka nie wypełniła się w całości. Jestem jednak przekonany, że te 40, może 50 osób nie żałuje ani minuty spędzonej w jej wnętrzu. W końcu asthma to chodzące pięć elementów wspomnianej wcześniej kultury i jeden z najbardziej świadomych reprezentantów truskulowego podejścia, które niebawem stracimy z pola widzenia. Podczas gigu nosił się jak gwiazda trapu ze Stanów Zjednoczonych. Na mikrofonie brzmiał za to jak człowiek, dla którego poświęcenie się rymom i bitom to warunek konieczny, by być w zgodzie z samym sobą. Nie wiem, kiedy minęła godzina, lecz mógłbym ją przeżywać bez końca.

asthma – starowiślna 33

Najlepsze koncerty: Karol Wójcik

Brujeria w warszawskiej Hydrozagadce. Meksykańska masakra maczetą grindcorową. Zespół łączący metalowców i punkowców w śmiertelnym pogo. Pod sceną przetrwają tylko najsilniejsi.

Karolina Wojnarowicz

Dla mnie naprawdę ciekawym wydarzeniem był koncert Tash Sultana na Letniej Scenie Progresji w Warszawie. Tworzenie wszystkich brzmień na żywo ze sceny stworzyło niepowtarzalny klimat w ten duszny, lipcowy wieczór!

Najlepsze koncerty: Maja Malec

W 2024 chcę czuć same takie emocje jak na koncercie SZA, który odbył się na Open’erze. Tę amerykańską artystkę pokochałam od albumu Ctrl, a piosenki z SOS zapełniają większość mojej ulubionej playlisty. Wielki talent, kojący wokal i na dodatek przepiękna uroda, HOW?! A emocje, o których wspominałam, możecie zobaczyć poniżej.

Raportażysta

16 września na chorzowskim Stadionie Śląskim, jak to mawiał klasyk, wygrał hip-hop. JIMEK wraz z orkiestrą NOSPR po raz kolejny udowodnili, że polski rap to naprawdę kawał historii do opowiedzenia. Poza wyjątkowym hołdem dla legend tej kultury w naszym kraju była to też okazja do zbudowania pomostu między pokoleniami. Żywa orkiestra reinterpretująca ikoniczne hip-hopowe hity, zarówno te sprzed dwudziestu, jak i sprzed dwóch lat, nadała całości epicki i bardzo spójny klimat. JIMEK udowodnił w tym roku, że rap nie dzieli się na poszczególne nurty, Zamiast tego scala je wszystkie w jeden szalony, ale pasujący do siebie miszmasz. Polski hip-hop to nieokiełznany chaos, naprawdę zasługujący na święto, które odbyło się w tym roku na Śląsku.

Najlepsze koncerty: Ania Wójcik

Gilla Band i Butch Kassidy na katowickim OFF Festivalu. Świetni muzycznie, wiedzieli, co robić z instrumentami, wręcz odniosłam wrażenie, że doskonale znają granice ich możliwości. Można było się wyżyć, wykrzyczeć albo po prostu gapić się jak zahipnotyzowani na perkusistę drugiego z zespołów, który tak walił w bębny, że nie było widać jego rąk.

Butch Kassidy – Live at Village Underground

Stanisław Bryś

W tym roku zobaczyłem na żywo The Knife. Prawda czy kłamstwo? Powiedzmy, że coś pomiędzy. Szwedzkie rodzeństwo od dawna nie gra już razem, ale artyści z powodzeniem rozwijają solowe kariery i to w takim wydaniu zobaczyłem ich obu na żywo. Fever Ray na wyprzedanym koncercie w warszawskiej Progresji zagrali tak, że dzikie, drapieżne, wyzwolone piosenki z albumu Radical Romantics nabrały jeszcze większej mocy. Na set Olofa Dreijera wybrałem się zaś podczas krakowskiego Unsoundu. Zmęczenie dawało się już we znaki, ale tańczyłem do samego końca, zahipnotyzowany kwaśnymi, bulgoczącymi syntezatorami. Styl producenta, odważnie igrającego z cumbią i innymi odcieniami latynoskiej elektroniki, powinien znacznie częściej rozbrzmiewać w polskich klubach.

Fever Ray zagrali w tym roku także na festiwalu Glastonbury.

Koncertowym highlightem było też bez wątpienia show Freda again.., na które we wrześniu pojechałem do Berlina. – Znakomita żonglerka stylami (od big roomowego EDM-u, przez dubstep, aż po drum and bass i elektroniczny soul), naturalny kontakt z publicznością, improwizacja zgrabnie wpleciona w starannie ułożony set. Polscy promotorzy, kolej na Was! – relacjonowałem chwilę po wyjściu z Mercedes-Benz Arena i dziś nie dopisałbym wiele do tej depeszy. W tym roku nie pominąłem też Tauron Nowej Muzyki, bo zagrał tam jeden z moich muzycznych guru, Oneohtrix Point Never. Na OFF Festivalu w odróżnieniu od Ani Wójcik pominąłem koncerty Butch Cassidy i Gilla Band. Zrekompensowali mi je bezbłędni Panda Bear & Sonic Boom, Nation of Language i oniryczny King Krule. A na deser potańczyłem do I. JORDAN, dzięki czemu przypomniałem sobie, że tęskniłem za bezpretensjonalnym disco i jungle.

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony