Czytasz teraz
„Nie można zabijać i dzielić przez 0” – o wchodzeniu w dorosłość na albumie Maty
Opinie

„Nie można zabijać i dzielić przez 0” – o wchodzeniu w dorosłość na albumie Maty

Mata "100 dni do matury"

Po emocjach, jakie w całym kraju wywołał numer „Patointeligencja”, debiutancka płyta Maty stała się jedną z najbardziej wyczekiwanych premier początku roku.

Jeszcze żaden dziewiętnastolatek nie spotkał się w naszym kraju z takim zainteresowaniem, przez kilka miesięcy pojawiając się na językach dosłownie wszystkich. Dziś nareszcie mamy okazję posłuchać wyczekiwanego albumu Maty i sprawdzamy, czy „100 dni do matury” sprostał oczekiwaniom.

Przede wszystkim, Matczak po raz kolejny wykazał się kreatywnością, do pre-orderu krążka dorzucił swój maturalny esej na temat Tedego. Spoko opcja by podbić zainteresowanie swoim pierwszym długogrającym wydawnictwem, a tego rodzaju extras idealnie łączy się z muzyczną zawartością „100 dni do matury”. 

Bo tytuł albumu to nie żadna metafora, a faktyczne podsumowanie przedmaturalnego okresu, do którego nawiązuje większość tekstów jakie znajdziemy na płytce. Mata z wielkim dystansem mówi o przygotowaniach do „egzaminu dojrzałości” (swoją drogą, kto wymyślił to powiedzenie?!) – począwszy od „Intro„, przez „Biblioteka Trap”, po „Schodki„, które przypominają o chwilach odreagowania paraliżującego, permanentnego stresu. Jeśli ten etap życia macie już dawno za sobą i myślicie sobie, że raczej nie odnajdziecie się w serwowanych przez niego historiach, to nic bardziej mylnego. Chłopak zabierze Was w nieco ponad godzinną podróż w czasie, podczas której wejdziecie w świat nastolatków, ich emocji, przeżyć, relacji z rodzicami i odpałów ze znajomymi, jakie sami kilka/kilkanaście lat temu przechodziliście. Szczególnie trafia do nas opis sytuacji z lekcji matematyki:

„śmierć, czarna tablica, idę na pogrzeb […] pan profesor poprosił, bym podzielił się wiedzą, okazało się to niemożliwe” 

Ale poza kawałkami pełnymi dystansu i humorystycznych anegdot, znajdziemy tam też mocniejsze akcenty. O znanej wszystkim „Patointeligencji” nie ma co się rozpisywać, bo w tym temacie powiedziane zostało już chyba wszystko, a może i zbyt wiele (pozdro TVP), natomiast puśćcie sobie chociażby „Tango„!

To kolejny wyraz irytacji związanej z wielkimi oczekiwaniami, jakie na młodych wywiera ich otoczenie. Ciągła presja prowadzi nie tylko do stresu, ale i buntu, odrzucenia pewnych wartości oraz marzeń – dochodzimy do wniosku, że cena jaką musimy płacić za ich spełnienie jest zbyt duża. Sam Mata zastanawia się „ile w tym buncie buntu, a ile samozniszczenia”, ale odpowiedź przyjdzie pewnie za parę lat, co wielu z nas wie z autopsji.

Zobacz również
Naznaczeni

„wszyscy mówią nam jak mamy żyć i że mamy być kimś, ale co to w ogóle ku@wa znaczy?”

Mata nie nagrał być może wiekopomnego albumu, który odmieni rzeczywistość nastolatków czy świat rapu. Jednak dokonał już sporej rzeczy – „Patointeligencja” spowodowała, że pracownicy korporacji dyskutują o swoich nastoletnich dzieciakach w przerwach na lunch, a licealiści odnaleźli na scenie rapu dobrego ziomka, który często mówi w ich imieniu. Narracja na „100 dni do matury” pewnie totalnie do nich dotrze, a Jerzy Bralczyk w numerze „Konkubinat” to złoto, dlatego odnajdujemy tu zdecydowanie więcej plusów dodatnich i dajemy dużą okejkę. A jak się podobało, to wpadajcie na koncerty!

Bilety na trasę Maty złapiecie oczywiście w Going.

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony