„Pasja” Mela Gibsona doczeka się drugiej części. Zdjęcia ruszą wiosną
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Od premiery jednego z najgłośniejszych filmów o chrześcijańskim rodowodzie w przyszłym roku miną dwie dekady. Prace nad jego kontynuacją trwają już w najlepsze.
Mel Gibson był najodpowiedniejszą osobą do podjęcia się tego wyzwania. Popularnego aktora i reżysera od dziecięcych lat wychowywano w duchu tradycjonalizmu katolickiego. Jako dorosły nie przestał wierzyć – wręcz przeciwnie, zaczął przekonywać do swojego wyznania innych ludzi. – Tylko Bóg wie, ile powinniśmy mieć potomstwa i czy jesteśmy gotowi na jego przyjęcie. Nie możemy samemu decydować, kto pojawi się na świecie, a kto nie. Ta decyzja nie należy o nas – zdradził swoje konserwatywne poglądy w rozmowie z ikoną dziennikarstwa, Barbarą Walters. Na samych hasłach się nie skończyło.
„Artur, przyszykuj kadzidło”, czyli parę słów o fenomenie wirtualnych mszy na Robloxie. Poprosiliśmy o komentarz nauczyciela religii!
Ewangelicki patos
Po rolach w Byliśmy żołnierzami i Śpiewającym detektywie Amerykanin przystąpił do projektu, który do dziś uważa za jeden z najważniejszych w swojej karierze. – To film o miłości, nadziei, wierze i przebaczeniu. Jezus umarł za całą ludzkość i cierpiał za nas wszystkich. Czas wrócić do tego przesłania, bo świat zwariował. Nam wszystkim przydałoby się trochę więcej tych podstawowych wartości – opowiadał o pomyśle stworzenia biografii Chrystusa na dużym ekranie. Z jednej strony uderzył w ewangelizacyjne tony, z drugiej – nieobcy był mu hollywoodzki patos. Jako reżyser do współpracy zaprosił autora zdjęć Caleba Deschanela, operatora znanego z Patrioty i Pierwszego kroku w kosmos. Monumentalną ścieżkę dźwiękową, nominowaną zresztą później do Oscara, skomponował mu John Debney. Przy produkcji nie było mowy o wielu półśrodkach. Jej budżet wyniósł 30 milionów dolarów.
Pasja trafiła na ekrany amerykańskich kin w ważny dla katolików dzień. 25 lutego 2004 roku chrześcijanie obchodzili środę popielcową, czyli inaugurację wielkiego postu. Symbolika daty splata się z wydarzeniami ukazanymi w filmie. To odtworzenie dwunastu ostatnich godzin z życia Chrystusa. Chronologię akcji ustalono na podstawie treści czterech Ewangelii oraz udokumentowanych wizji niemieckiej mistyczki Anny Katarzyny Emmerich. Nie pominięto tu modlitwy w Ogrodzie Oliwnym, zdradzenia przez Poncjusza Piłata oraz ułaskawienia Barabasza. Aby jak najwierniej oddać tragiczny charakter tamtych chwil, bohaterowie mówią w trzech historycznych językach: łacinie, aramejskim i hebrajskim.
Kontrowersje i sukces w jednym
Produkcja od samego początku wzbudzała niemałe kontrowersje. Niektórzy zastanawiali się nad tym, czy Mel Gibson nie jest aby przypadkiem bluźniercą. Sugerowano, że niektóre sceny epatują zbyt dużą przemocą i okrucieństwem. Środowiska żydowskie oskarżały zaś reżysera o antysemityzm. Według nich Pasja jednoznacznie wskazuje, że to ich przodkowie odpowiadają za ukrzyżowanie Jezusa. – Podobne dzieła pozbawione naukowego i teologicznego zrozumienia mogą fałszować historię i podsycać społeczną nienawiść – deklarowała Liga Antydefamacyjna. Mimo takich głosów trudno nie mówić o produkcji jak o międzynarodowym sukcesie. Wpływy z biletów przekraczające 300 milionów dolarów i trzy nominacje do Oscara mówią same za siebie.
Dlaczego przypominamy o filmowej biografii Chrystusa akurat teraz? Z różnych doniesień medialnych wynika, że w marcu rozpocznie się okres zdjęciowy jej długo wyczekiwanej kontynuacji. Pierwsze wieści o drugiej części Pasji pojawiły już się w 2016 roku. Mel Gibson przyznał, że pracuje nad nią wraz ze scenarzystą Randallem Wallace’em. Ma dotyczyć trzech dni pomiędzy śmiercią Jezusa a jego zmartwychwstaniem. Być może jedną z ukazanych lokacji będzie piekło, a kluczowym wydarzeniem – upadek aniołów. Główną rolę po blisko trzech dekadach powtórzy Jim Caviezel. Amerykanin nie kryje ekscytacji powierzonym angażem. – To będzie największy film w historii – przyznaje.
Mel Gibson na fali
Pasja: Zmartwychwstanie nie ma jeszcze ustalonej konkretnej daty premiery. Możemy jednak śmiało przypuszczać, że o produkcji w kolejnych miesiącach będzie głośno. Podobnie jak w przypadku Noe: Wybrany przez Boga Darrena Aronofsky’ego czy Marii Magdaleny Gartha Davisa, wywoła szum nie tylko w środowiskach, które są z Biblią za pan brat. Teraz pozostaje nam tylko czekać na więcej informacji i… oglądać Mela Gibsona w innych filmach. Po serii akcyjniaków (m.in. Agent Game, Panama i Last Looks) zobaczymy go w paranormalnym fantasy Boys of Summer.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.