Modlitwa za odegnanie przedwczesnego wytrysku. Z czego Paul Thomas Anderson lepi filmy?
No więc z czego? Zespół Haim, ojciec Leonardo DiCaprio, syn Philipa Seymoura Hoffmana… „Licorice Pizza” zaskakuje na wielu poziomach.
“Turn on, tune in, drop out” (włącz się, dostrój, odpadnij). Te kultowe słowa, które wypowiedział kiedyś przed 30-tysięczną, hipisowską publicznością Timothy Leary, mogłyby być skróconą instrukcją oglądania filmów Paula Thomasa Andersona. Wybór cytatu nie jest przypadkowy. Najnowszy film PTA – Licorice Pizza – osadzony jest w latach 70’, w kalifornijskiej San Fernando Valley. A właśnie w tych latach z Leary’m, propagatorem badań nad psychodelikami, współpracował George DiCaprio – ojciec sławnego Leonardo. Teraz możemy po raz pierwszy zobaczyć go na srebrnym ekranie. Ale zaraz, zaraz… żeby się nie pogubić…
Paul Thomas Anderson i The Dirk Diggler Story
Pierwszym filmowym projektem Paula Thomasa Andersona był amatorsko zrealizowany mockument The Dirk Diggler Story. To historia aktora porno w okresie rozkwitu branży, inspirowana postacią Johna C. Holmesa, który zagrał w ponad 570 produkcjach dla dorosłych. Nigdy nie zapomnę sceny, w której ekipa filmowa przed uwiecznieniem kolejnego ruchania, wspólnie się modli, by odegnać złego ducha przedwczesnego wytrysku. To nieoszlifowany diament. PTA realizując ten mockument był późnym nastolatkiem. Gdy miał 27 lat światło dzienne ujrzał oparty na tej historii film pełnometrażowy – Boogie Nights, który zdobył szturmem serca widzek_ów oraz krytyczek_ów. Był to też film, od którego zaczęła się moja miłość do reżysera, która od lat nie słabnie, a wręcz rozszerza się jak wszechświat. Powoli, systematycznie, trwale.
Składniki w kociołku
Oczywiście przed Boogie Nights było Hard Eight, które szybko nadrobiłem, ale szturmowanie serca rozpoczęła właśnie poruszająca historia młodego, zagubionego chłopaka, któremu wielki kutas pomaga zdobywać świat, ale nie wypełnia dziur w duszy. W tym filmie można też znaleźć większość elementów, które dziś są kojarzone z PTA, jak barwne, często przywodzące na myśl domki dla lalek, lokacje i scenografie w dziełach Wesa Andersona. Powolne najazdy kamery, zajebiste mastershoty, idealnie budująca klimat muzyka (utwory często towarzyszące bohaterom w paru scenach, długo po tym, gdy ucięliby je inni reżyserzy), wybitne i niespodziewane kreacje aktorskie.
Kreacje aktorskie, właśnie. Jedną z cech charakterystycznych PTA jest to, że z wieloma aktorami_kami współpracuje przy więcej niż jednym filmie. Philip Seymour Hoffman – pięć. John C. Reilly – cztery. Joaquin Phoenix i Julianne Moore – po dwa. A to tylko przykłady. Wszystkich wymienionych poza Joaquinem możemy zobaczyć we wspomnianym Boogie Nights, zaś Joaquin… Ech Joaquin. Życiówka w Jokerze? Meh. Zobaczcie Inherent Vice oraz Mistrza.
Z czego ulepione jest Licorice Pizza?
Mógłbym tak wymieniać długo, ale w filmach Paula Thomasa Andersona nie chodzi o nazwiska. Z wykreowanymi postaciami można się identyfikować. Można je przeżywać. Hipnotyzują. Leczą. Kruszą duszę jednocześnie szepcząc, gdzie znajdziemy narzędzia do jej polepienia. Albo jak w wypadku Licorice Pizza – otrzymujemy zestaw plasterków na serce jeszcze nim wyjdziemy z kina. To film, w którym Cooper Hoffman, syn Philipa Seymoura, gra jedną z głównych ról. Jest to jego debiut aktorski, a na ekranie jest bardziej przekonujący niż niejeden weteran. To film, w którym Alana Haim, aktorka i piosenkarka, potrafi bez cienia przesady odegrać emocje, które odgrzały moje najbardziej skryte, młodzieńcze tęsknoty. Licorice Pizza jest tak nafaszerowane smaczkami, odniesieniami i wątkami, że możnaby o nim napisać książkę. Jednocześnie oglądając ani przez chwilę nie czułem się zagubiony. Ta sztuka udaje się niewielu reżyserom.
Zostało mi zbyt mało akapitów, by rozrysować wam choć szkielet wielowątkowości i wielosmaczkowości Licorice Pizza, ale sprzedam choć parę anegdot nim zniknę powtarzać ten seans w różnych stanach (mój rekord to Inherent Vice, obejrzany ponad 15 razy). No to co, mieszam ręką w wiaderku z ciekawostkami. Pyk. Ojca filmowej Alany, zagrał ojciec tej prawdziwej – Moti Haim. Wszystkie swoje teksty zaimprowizował. W filmie grają też jej siostry, a sam PTA miał kiedyś crusha na matkę Alany, która była jego nauczycielką w szkole. Dalej – młodzi aktorzy nie wiedzieli, kto zagra rolę Jona Petersa, aż do momentu zobaczenia Bradleya Coopera na planie, chwilę przed pierwszym klapsem. No i Bradley gra producenta A Star Is Born z 1976, gdy sam współtworzył wariację z 2018 roku. Cholera, tego jest tak dużo, a ja nie chcę uruchamiać tu alarmu spoilerowego.
Jeśli dałem wam choć namiastkę wyobrażenia o tym, z czego są zlepione filmy PTA – to cudownie. Jeśli zniechęciłem – aua, boli. Jeśli już go znacie – cudownie. A teraz co, kieszonkowe w kieszeń i do kina. Licorice Pizza to jeden z najlepszych filmów zeszłego roku.