Czytasz teraz
Play piercing. Czy warto sprawdzić to na własnej skórze? [WYWIAD]
Kultura

Play piercing. Czy warto sprawdzić to na własnej skórze? [WYWIAD]

Jednemu klientowi wbiłam 500 igieł. Siedzieliśmy nad tym cztery godziny z przerwami – opowiada Nikola Jucha, certyfikowana piercerka pracująca w Katowicach i Wrocławiu.

Adrenalina jest nam w życiu niewątpliwie potrzebna, ale to, skąd ją zaczerpniemy, jest już zupełnie inną parą kaloszy. Jedni pójdą w sporty ekstremalne, drudzy wybiorą wycieczki do najodleglejszych krajów świata. Moja rozmówczyni przekonuje, że równie silne emocje może wywołać szczególna forma piercingu, balansującego między fetyszem a kinkiem. Wraz z nią zastanawiamy się nad tym, skąd bierze się jego rosnąca popularność i kto właściwie powinien go doświadczyć.

Wyobraźmy sobie, że jestem przybyszem z innej planety, nie wiem nic o kulturze, obyczajach, urodzie. Jak wytłumaczyłabyś mi, czym jest play piercing?

W skrócie nazwałabym to tymczasową formą ozdabiania ciała igłami, a w niektórych przypadkach także biżuterią. Tak naprawdę nie mamy ograniczeń. Możemy stworzyć na skórze, co tylko klient zapragnie. Sama ostatnio robiłam pokaz na walk-inie w studiu, podczas którego wykorzystałam pióra. Wiem, że gdy o tym opowiadam, wyjątkowość może nie wybrzmiewać dostatecznie. Zdjęcia play piercingu będą mówić same za siebie.

Tak wygląda play piercing w praktyce / Nika Piercing / archiwum prywatne

Jak myślisz, dlaczego ludzie decydują się na taki zabieg?

Na pierwszym miejscu postawiłabym ciekawość. Gdy zaczęłam o tym mówić na swoich mediach społecznościowych i wrzucałam pierwsze zdjęcia, wiele osób pisało do mnie zaintrygowanych, ale i zszokowanych. Kilka z nich chwilę później umówiło się na wykonanie play piercingu. Drugą kwestią jest przekroczenie własnych granic, sprawdzenie samego siebie. Nie będę ukrywać, że play piercing potrafi boleć. W końcu jest to naruszenie tkanki, jednak pojawia się przy tym masa innych doznań, sprawiających przyjemne odczucia — wyrzut adrenaliny i endorfin. I można się tym bawić. Różne rozmiary igły, głębokości jej wbicia czy typ sprawiają inne doznania. Można wykorzystać wszelką biżuterię. Jako osobiste doświadczenie mogę przywołać fakt, że gdy miałam wykonywany play piercing, czułam przyjemne mrowienie rozchodzące się z miejsca, w którym były igły. Gdy pytałam moich klientów, mieli w większości podobne wrażenia. Powiedziałabym też, że cały zabieg może być formą kinku. Nie wykluczam, że służy do ekspresji artystycznej, zwłaszcza że świetnie prezentuje się na sesjach zdjęciowych.

A kto najczęściej należy do którejś z tych grup?

Nie wiem, czy potrafię wskazać jakąś konkretną grupę, na przykład wiekową. Powiedziałabym, że głównie przyjmuję ludzi siedzących w środowisku piercingowym, ale miałam wielu klientów spoza niego. Tak naprawdę każdy, kto ma chęć spróbowania tego, kiedyś do mnie zawita.

Czy klienci muszą się specjalnie przygotować się do takiego zabiegu?

Odpowiem krótko: muszą być wypoczęci i zjeść porządny posiłek.

play piercing
Tak wygląda play piercing w praktyce / Nika Piercing / archiwum prywatne

A sam play piercer? Jak szykujesz się na spotkanie z klientem?

Przede wszystkim rozkładam stanowisko. Chodzi o dezynfekcję miejsca pracy i dostosowanie go pod wygodę klienta. Najważniejszą kwestią są igły iniekcyjne, z których najczęściej korzystam w przypadku play piercingu, a także jałowe rękawiczki. To w nich wykonuję cały zabieg.

Komu rekomendowałabyś play piercing, a komu raczej odradzałaś? 

Wydaje mi się, że każdej zainteresowanej osobie poza dwoma wyjątkami. Jeśli komuś od początku nie podoba się ten zamysł, nie będę naciskać na siłę. Mocnym przeciwskazaniem pozostają też kwestie zdrowotne. Chodzi na przykład o ciążę i karmienie piersią, choroby nowotworowe, anemię, przyjmowanie leków rozrzedzających krew albo nieleczona cukrzyca.

Przejdźmy do rzeczy. Jak wygląda taki standardowy zabieg? Ile trwa czasu?

O jeju, trudno to oszacować. Czas zależy od ilości wbitych igieł. Jednemu klientowi wbiłam 500 igieł. Siedzieliśmy nad tym cztery godziny z przerwami. Niekiedy z kolei zajmuje to jedynie dziesięć minut, jeśli ktoś poprzestaje na 10-20 igłach.

Zobacz również
scena klubowa

Czy poza samym wbijaniem igieł play piercing można w jakiś sposób urozmaicić, stymulując inne bodźce?

Szczerze mówiąc, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. To na tyle silne odczucie, że nie sądzę, by ktoś mógł się skupić na innych bodźcach. Osobiście nie byłam nawet w stanie przeglądać czegoś na telefonie, bo nie potrafiłam wystarczająco skoncentrować się na tym, co widzę.

play piercing
Play piercing w praktyce / Nika Piercing / archiwum prywatne

Wspomniałaś, że play piercing, podobnie zresztą jak tatuaż, opiera się na naruszeniu tkanki. W jaki sposób zabezpieczyć po wszystkim ranę?

To się goi jak typowa powierzchowna rana, więc nie ma wielkiej filozofii w kwestii późniejszego dbania o skórę. Jeśli myślimy o wykonaniu play piercingu w tym samym miejscu, możemy to zrobić dopiero po całkowitym zregenerowaniu tkanki. Przygotujmy się na to, że na skórze utworzą się siniaki, a potem pozostaną niewielkie kropeczki w miejscu wbicia igieł. Oczywiście blizn po tym nie ma, o co większość się martwi.

W jaki sposób mógłby rozwinąć się play piercing?

Tak jak mówiłam, na tym polu nie ma żadnych ograniczeń. Piercing sam w sobie jest w ciągłej ewolucji, bez przerwy uczę się nowych rzeczy. Pomijając kwestie bezpieczeństwa, których zawsze przestrzegam, czasem jedyne, co nas ogranicza, to wyobraźnia.

Słucham tego wszystkiego i mam poczucie, że to wszystko traktujesz jak pewną formę sztuki.

Ewidentnie. Wykorzystanie play piercing do artystycznych sesji zdjęciowych byłoby totalnym cudem. Marzy mi się zrobić większe skrzydła — więcej piór, igieł. I zrobić z tego piękne klimatyczne fotki. Obgadujemy właśnie taki plan z jedną klientką, więc może wkrótce podzielę się efektami.

Oldschoolowe samochody i najmodniejsze tatuaże we Wrocławiu? Koniecznie musisz sprawdzić to wydarzenie!

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony