Czytasz
Poznajcie nominowanych do Nocnych Marek

Poznajcie nominowanych do Nocnych Marek

nocne marki x eabs

Kolejna edycja plebiscytu Nocne Marki zbliża się wielkimi krokami. Magazyn Aktivist jest nam bliski sercu, bo podobnie jak my, wspiera miejskie życie, pokazuje ciekawe wydarzenia i świeże spojrzenie na kulturę. Oto nominowani do tegorocznych nagród, sprawdźcie!

ARTYSTA ROKU

EABS

Od kiedy na fali aktualnego winylowego szału coraz większa część katalogu Polskich Nagrań doczekuje się wznowień, określenie „Polish Jazz” wraca na medialną wokandę w pełnej chwale. Elektroakustyczny septet wziął na warsztat mniej znane kompozycje Krzysztofa Komedy i tchnął w nie zupełnie nowego ducha. Muzycy wpletli w utwory elementy funku, soulu i hip-hopu, nie zapominając o ich historycznej podbudowie, a całość spoili mądrymi, świadomymi tekstami, szczyptą instrumentalnej dezynwoltury i… aktualnym kontekstem politycznym. 

Kaz Bałagane

W medialnej recepcji polskiego rapu wciąż pokutuje stereotyp, że jedynymi literacko wartościowymi krajowymi MC’s są artyści pokroju Łony czy Bisza, którzy wykraczają poza hiphopową hermetyczność i posługują się poprawną polszczyzną. Po tym jak w zeszłym roku wszedł z buta na scenę, wydając album „Źródło” i dwa mixtape’y, w ciągu mijających 12 miesięcy ugruntował swoją pozycję na scenie longplayem „Narkopop” i garścią luźnych numerów spontanicznie wrzucanych do sieci. Równie wulgarne jak chwytliwe, podwórkowe hymny Be do Gie z knajacką gracją balansują na obrzeżach tego, co jest aktualnie muzycznie świeże, a jednocześnie dalekie od kopii, lokalne i prawdziwe.

niXes

Kiedy polski pop przeżywa dziesiąty atak klonów, ktoś w końcu próbuje zaszczepić rodzimym słuchaczom miłość do dźwięków, które za oceanem zachwycają tłumy od pokoleń. W krainie szarugi i zimy chyba niczego nie brakuje nam tak bardzo jak słońca i ciepła. Tymczasem niXes importuje je prosto z Kalifornii i Australii, potem miksuje to zgrabnie w cudnie rozciągnięte utwory i jako chyba pierwszy polski zespół od dawna oferuje coś więcej niż przebój w schemacie „zwrotka – refren”. 

Siksa

Chłopaki w kapturach latają po ulicach, prostując prawe ramię, szamani masowej wyobraźni usiłują wskrzesić dawno zdechłą bestię, a będący do tej pory zawsze na froncie muzycy chowają się w ciepłym kącie jak mięciutkie kociaki? Chyba pora na coś nowego. Na coś, co rozbije beton naszych moderowanych przez internet fantazji i urojeń. Pora na coś świeżego, głośnego i odważniejszego niż obrońcy naszej ojczyzny.

MIEJSCE ROKU

Projekt LAB

Przestrzeń klubów muzycznych wpadła w ostatnich latach w kleszcze rynkowych zależności i niewyszukanej, weekendowej odpinki od pracy czy szkoły. I choć wciąż zdarzają się ludzie, którzy starają się przywrócić im społeczno-kulturowy potencjał, to częściej niż na płaszczyźnie line-upu bazują oni na kontekście pozamuzycznym. Projekt LAB jest w tym względzie inny. Istniejący już pięć lat poznański klub pracuje nad świadomością swoich słuchaczy z uchem przy głośniku. 

Pogłos

Jest taki samotny dom znajdujący się pomiędzy Powązkami a świątynią konsumpcjonizmu – Arkadią. W jego murach mieści się Pogłos, czyli spółdzielnia socjalna otwarta przez szóstkę zajawkowiczków, którzy wtłoczyli wszystkie swoje pasje w cztery kondygnacje ulokowane w industrialnej okolicy. W tygodniu klub jest w stanie zaspokoić żądze m.in. fanów punka i hardcore’u (z wszelkimi prefiksami), młodych poetów i slamowej publiczności, maniaków śledzących stołeczny jazzowy i elektroniczny underground oraz czarnych legionów Brutażu.

Surowiec

Ma ciekawą estetykę i elastyczność, która sprzyja najróżniejszym wydarzeniom kulturalnym i muzycznym. To tutaj odbywają się koncerty, interesujące dyskusje, imprezy klubowe i noce live-actów. Bliskość fenomenalnego podwórka pełnego neonów to dodatkowa wartość – w Surowcu można było się bawić po kapitalnym festiwalu Nacisk, a w sezonie wiosenno-letnim można wziąć udział w Silent Disco pod chmurką. Tym, co mocno odróżnia klub od innych, jest stawianie na rodzime, najczęściej lokalne bookingi.

nocne marki

Szpitalna 1

W samym centrum krakowskiego Starego Miasta, wśród turystycznych restauracji i wątpliwej jakości miejsc, bije również serce undergroundu. Ludzie przychodzą na Szpitalną nie tylko dla znakomitych i ambitnych bookingów, ale głównie dla niesamowicie przyjaznej, wręcz rodzinnej atmosfery. Tutaj każdy może poczuć się jak na domówce, z tą różnicą, że na Szpitalnej za deckami stoją profesjonaliści. Niewielkich rozmiarów klub obchodził niedawno swoje drugie urodziny, na których zagrała czołówka house’owej sceny – Kyle Hall i DJ Assault. W tym roku odbyło się tam też kilka imprez krakowskiego Unsoundu, a swoje regularne cykle mają tu kolektywy Radar, Szum czy Playmate. Reszta kraju może tylko pozazdrościć.

WYDARZENIE ROKU

Avant Art Festival

Sprawdź też
Żabson johnny dang

Miło patrzeć, kiedy inicjatywy, którym kibicowaliśmy od zawsze, rozwijają się prężnie jak nigdy wcześniej. Avant Art przez lata ożywiał Wrocław, prezentując najciekawsze niezależne muzyczne zjawiska z najróżniejszych krajów – stolicę Dolnego Śląska odwiedziły dzięki niemu czołowe nazwiska awangardy z Norwegii, Japonii, Niemiec czy Rosji. Jubileuszowa, 10. edycja festiwalu w październiku zaprezentowała zupełnie nową jakość. Koncerty odbywały się bowiem równolegle, po raz pierwszy także w Warszawie. Krakowski Unsound nie jest już monopolistą na rynku wyznaczania nowych trendów w alternatywie. I właśnie ten ferment cieszy nas najbardziej.

Premiera filmu „Photon” Normana Leto

Był malarzem, rzeźbiarzem, twórcą dziwnej cybersztuki, teraz jest reżyserem i autorem książki. Przechodząc jednak od dziedziny do dziedziny, nie zapomina o tym, co robił wcześniej. Może właśnie dlatego jego najnowszy film „Photon” to koktajl wybuchowy. Są w nim książkowa opowieść, wykład współczesnej fizyki, kilkadziesiąt minut abstrakcyjnego wideo-artu, które w całości składają się na film na tyle dobry, że nagrodzono go na wrocławskim festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty i na tegorocznym festiwalu filmowym w Gdyni. Leto nie udziela się medialnie i nie jest salonowym bywalcem, ale potrafi nawiązać z widzem dialog tak intensywny, że jego dzieła sztuki z powodzeniem odnajdują się w galeriach, kinach, a przede wszystkim w dyskusji na temat współczesnej kultury.

Wystawa „Syrena herbem twym zwodnicza”

Zdecydowanie najważniejsze tegoroczne wydarzenie artystyczne nad Wisłą. Dosłownie, bo wystawa zaakcentowała przeniesienie siedziby warszawskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej do tymczasowego nadwiślanego pawilonu, i w przenośni, bo jej sukces frekwencyjny liczony był nie w osobach, ale w godzinach, które trzeba było spędzić w kolejce do wejścia. „Syrena…” zaprezentowała nowe spojrzenie na patriotyzm i lokalność, a także przedstawiła symbol Warszawy, który łączy – bo z syrenką utożsamiają się i hipsterzy, i kibice stołecznych klubów sportowych. 

„Proces” w Nowym Teatrze

Attosekunda, czyli jedna trylionowa sekundy – to jednostka czasu, którą można mierzyć moment od otwarcia sprzedaży biletów na „Proces” do wyprzedania wszystkich miejsc. Zainteresowanie każe sądzić, że na spektakl rzucili się nie tylko oddani pasjonaci teatru, ale i ci, którzy pojawiają się w nim od święta. Po rewolucji kulturalnej w Teatrze Polskim we Wrocławiu „Proces” za sprawą Nowego Teatru, Teatru Powszechnego, STUDIO teatrgaleria i TR Warszawa trafił do stolicy i wywołał dużą dyskusję w gronie krytyków, stałych widzów i tych, którzy hołdują zasadzie „nie widziałem, ale i tak się wypowiem”. Fakt – dobrze przygotowany widz „Procesu” Krystiana Lupy ma przy sobie prowiant, energetyka i dużo cierpliwości, ale spektakl zmusza go do zastanowienia. 

dla kogo zatem Nocne Marki?

głosowanie na Nocne Marki trwa do 28 stycznia na stronie magazynu Aktivist

fot. Hubert Misiaczyk

Zobacz komentarze (0)

Odpowiedz

Your email address will not be published.

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone