Proceente: chciałbym nawinąć dobrą zwrotkę po czesku [WYWIAD]
Redaktor naczelny magazynu Going. MORE, współpracownik tygodnika Polityka i kwartalnika…
Proceente to raper, freestylowiec, dziennikarz muzyczny oraz współorganizator wydarzeń hip-hopowych. Z nami porozmawiał o tym, jak polska scena wygląda z perspektywy Czechów (a jak czeska z perspektywy Polaka), co przydaje się w dalekich podróżach i kiedy sięga po muzykę Chopina.
Krzysztof Nowak: Kiedy podjąłeś decyzję o wyprowadzce do Pragi?
Proceente: W połowie 2020 r. moja małżonka dostała propozycję pracy przy bardzo ciekawym projekcie w Casablance i wszystko wskazywało na to, że przeprowadzimy się do Afryki Północnej. Niestety ze względu na covid projekt został wstrzymany i finalnie ten konkretny plan upadł, ale nie zniechęciło nas to do eksplorowania świata. Byliśmy dość bliscy podróży w jedną stronę do dalekiej Nowej Kaledonii, ale i tu na ostatniej prostej los zagrał nam na nosie. Latem 2022 r. pojawiła się fajna oferta pracy w Pradze, moja druga połowa pomyślnie przeszła rekrutację, dlatego nie zastanawiając się długo ogarnęliśmy logistykę, spakowaliśmy graty i ruszyliśmy na podbój dzielnicy Haje w południowej części stolicy Czech.
Co na nią wpłynęło?
Proceente: Powodów było całkiem sporo. Mieszkałem na Mokotowie prawie całe życie, potrzebowałem nowych bodźców oraz twórczych inspiracji, żeby rozwijać się w obranym przez siebie kierunku. Nie ukrywam też, że sytuacja polityczno-społeczna w Polsce coraz bardziej mnie męczyła, czego ostateczny upust dałem na płycie Obywatel. W czeskim stylu życia zakochałem się już wiele lat temu, pod koniec podstawówki i w czasach licealnych jeździłem na obozy sportowo-melanżowe do Svojanova, Taboru czy Vojciechowa, gdzie zawiązało się wiele pięknych przyjaźni.
Potem na przestrzeni lat wielokrotnie przyjeżdżaliśmy tu z żoną Polskim Busem na kilkudniowe randki turystyczne. Uwielbiam czeskie piwo, jestem wielkim fanem literatury Bohumila Hrabala i czeskiej kinematografii. O Hip Hop Kempie wspominać chyba nie muszę, 10 lat z rzędu na polu namiotowym w Hradec Kralove zmieniło moje postrzeganie świata na zawsze. Najważniejszą motywacją do wyjazdu był jednak nasz obecnie 5-letni syn, któremu chcieliśmy dać szansę zostania obywatelem świata. Z perspektywy roku nie żałujemy z żoną, ponieważ Tymon swobodnie mówi już w 3 językach: polskim, czeskim i angielskim.
Co okazało się najtrudniejsze logistycznie przy stawianiu tego kroku w życiu?
Proceente: Zmiana lokalizacji była dla mnie konkretnym wyjściem ze strefy komfortu, czyli przestrzeni, którą bardzo sobie zawsze ceniłem i w której będąc czuję się najbezpieczniej. Dość długo szukaliśmy mieszkania w Pradze. Nie wiem jak jest teraz, ale rok temu ciężko było coś znaleźć w przystępnej cenie. Sporym wyzwaniem okazało się również zwolnienie i wynajęcie mieszkania w Warszawie. Przeprowadziliśmy się do pustego lokalu, gdzie nie było nawet pralki. Wszystkie meble i sprzęty musieliśmy od nowa skompletować. Na początku dość mocno dojechały mnie sprawy formalne, wyrabianie różnych potrzebnych dokumentów, generalnie wdrażanie się w czeski system i reprezentujące go instytucje.
Oddzielną misją logistyczną było i nadal jest zdalne koordynowanie wszelkich działań Aloha Entertainment, szczególnie że wiele spraw jak wysyłki sklepowe finalizowałem w poprzednich latach własnym sumptem. W tym miejscu chciałbym gorąco podziękować moim polskim przyjaciołom w Pradze, na których pomoc i życzliwość zawsze możemy z żoną liczyć. Bez ich wsparcia było by nam znacznie trudniej się tu odnaleźć. To cudowny dar od losu, że gdziekolwiek nie zaprowadzi mnie myśl turystyczna, spotykam na szlaku dobrych i wartościowych ludzi.
Co było najtrudniejsze życiowo, gdy już tam zamieszkałeś?
Proceente: Język czeski jest dość podobny do języka polskiego, ale zdecydowanie łatwiej Czechowi zrozumieć Polaka, niż odwrotnie. Na mojej dzielni niewiele osób przyznaje się do znajomości języka angielskiego. Mieszkanie tutaj nadal wiąże się z szeregiem komunikacyjnych trudności i zagwostek. Problem ten dotyczy w moim przypadku szczególnie takich miejsc jak przychodnie lekarskie, przedszkole, czy wszelkie urzędy. Na szczęście w telefonie istnieje google tłumacz.
Generalnie w Polsce mieliśmy na miejscu naszą rodzinę, babcie i dziadków. Mogliśmy liczyć na ich pomoc, chociażby w kwestii opieki nad synkiem, tutaj jesteśmy we troje zdani sami na siebie. Również nasz synek potrzebował trochę czasu na adaptację. Przez pierwszy rok uczęszczał do przedszkola angielsko-czeskiego. Kilka miesięcy zajęło mu nawiązanie fajnych relacji z czesko i anglojęzycznymi dzieciakami. Teraz mój as chodzi już do publicznego przedszkola czeskiego i super daje radę. Niemniej Tymon jest mentalnym warszawianinem i raz na jakiś czas budzi się w nim tęsknota za polską stolicą. Ja również zasiadając na trybunach obiektów piłkarskich Slavii czy Sparty wzdycham za atmosferą pełnego stadionu przy ul. Łazienkowskiej 3. W takich gorzko-nostalgicznych chwilach słuchamy płyt z muzyką Chopina albo The Rolling Stones. Przezornie przywieźliśmy ze sobą do Czech termomix, gramofon i kolekcję zajebistych winyli. Bez tych gadżetów było by pewnie dużo ciężej.
Miałeś obawę, że przez wyprowadzkę odsuniesz się od codzienności polskiego rapu?
Proceente: Od lat działam na marginesie codzienności polskiego rapu oraz szołbiznesu, bardziej ze mnie Big Lebowski niż Krzysztof Stanowski. Towarzysko i melanżowo trochę się przez dwie dekady w rapgrze wyszalałem. Dziś bliżej mi do etosu domatora po 40-tce niż wszędobylskiego gracza. Na płaszczyźnie muzycznej z polskim rapem staram się być na bieżąco. Biegając po lasoparku sprawdzam nowe albumy. Z ziomkami widzę się często online albo gadamy przez telefon. Co jakiś czas odwiedzają mnie kumple i przyjaciele hip-hopowcy. Nowe zwrotki nagrywam albo przy okazji delegacji w Warszawie, albo na Śląsku u DJ HWR. Dzięki pomocy Norixa audycję Hip-Hop Kampus w Radio Kampus mogę współprowadzić na żywo zdalnie z domu. Wystarczy że mam tu komputer z internetem, kartę dźwiękową i mikrofon pojemnościowy.
Największy niedosyt wiąże się z tym, że pierwszy rok emigracji nie obfitował w dużą ilość koncertów czy prowadzenie imprez w Polsce. Na tym polu faktycznie zanotowałem spory regres i trochę nawet mnie to martwi. Niemniej mam nadzieję że sytuacja w przyszłości mocno się poprawi i organizatorzy zaczną znacznie częściej zapraszać Proceente na swoje wydarzenia.
Michał Anioł: Trzymanie się alternatywy i artyzmu zaczęło mi ciążyć [WYWIAD]
Czy status działalności Alohy zmienił się przez twój wyjazd?
Proceente: Tak. Zawiesiłem działalność gospodarczą w Polsce i otworzyłem firmę w Czechach. Wysokie świadczenia na ZUS oraz męcząca i czasochłonna księgowość były jednymi z głównych powodów, dla których postanowiłem się przeprowadzić do Pragi.
Jak doszło do tego, że dogadałeś się z Molotow Praha i Funk The Juice?
Proceente: Z Johnnym Headbusta, czyli szefem ekipy Funk The Juice i rezydentem Molotow Praha poznałem się przez Radka rocznik 1976, który jest pół Czechem, pół Polakiem, mieszka w Pradze i słucha polskiego rapu. Jak wiadomo zajawka łączy ludzi, a muzyka jest językiem wszechświata. Szybko skumplowałem się z tymi ananasami, czego najfajniejszą jak dotąd konsekwencją było zagranie supportów przed Delinquent Habits w Lucerna Music Bar i przed El Da Sensei oraz nagranie kilku odcinków Chmielotoku w sklepie Molotow Praha. Dodatkowo poznałem Radka z DJ HWR, co zaowocowało znaczącym poszerzeniem bazy sprzętowej w studio GruboKrojone Studio.
Zdarza ci się wychodzić na koncerty czeskich raperów?
Proceente: Byłem na kilku, ale muszę przyznać, że znacznie więcej koncertów czeskich raperów widziałem w Hradec Kralove podczas Hip Hop Kempów. W Pradze zaliczyłem jak na razie świetne koncerty Onyx, Masta Ace oraz kilka wydarzeń jazzowych w moim ulubionym praskim klubie, czyli Jazz Doc.
Jak wspominasz swój pierwszy praski koncert, który zagrałeś jako artysta?
Proceente: To było w 2014 albo 2015 roku w hangarze na Hip Hop Kempie. Alkopoligamia zaprosiła na swój set mnie, Bleiza, Okoliczny Element oraz ś.p. Zioło. Zioło nie dotarł, bo zasnął wtedy na łonie czeskiej natury po ciężkiej podróży i chyba ukradli mu wtedy portfel. Kontrolę nad Ninjdżą i Mejem przejęło na scenie LSD, osobiście wspominam ten wieczór zajebiście i chciałbym przeżyć go jeszcze raz.
Udało ci się zbliżyć do czeskiego środowiska rapowego?
Proceente: Pracuję nad tym, ale nie oszukujmy się, swój pozna swego więc moja integracja z czeskim środowiskiem rapowym jest nieunikniona.
Czym się ono różni od polskiego?
Proceente: Czescy hip-hopowcy, z którymi miałem przyjemność się poznać, doceniają twórczość pionierów gatunku, jarają się amerykańskim boombapem. Na koncercie Delinquent Habits klub Lucerna wypełnił się po brzegi, co w Polsce byłoby obawiam się niemożliwe. Czeska scena nie rozwinęła się tak prężnie jak ta nadwiślańska. Ilość raperów, a co za tym idzie konkurencja wśród nich, jest znacznie mniejsza niż u nas.
Według mnie rap jest muzyką, która podobnie jak diament powstaje pod ciśnieniem. Polski stan świadomości jest taki, że żyjemy pod ciągłą presją. Kombinujemy jak tylko się da, żeby starczyło od pierwszego do pierwszego. Funkcjonujemy w permanentnym trybie wojny o lepszej jakości życie. Czesi natomiast są mniej wkurwieni i bardziej wyluzowani. Zamiast kumulować w sobie gniew i bunt, wolą machnąć ręką, iść na piwo albo pojechać na działkę. Oczywiście obecnie na czeskiej rapscenie największe sukcesy odnoszą newschoolowcy oraz reprezentanci szeroko pojętego nurtu gangsta swag. Z reprezentantami tego odłamu środowiska rap nie miałem jednak na razie żadnych pogłębionych relacji. Wszystko przede mną!
Co Czesi myślą o polskim rapie?
Proceente: Moi czescy rówieśnicy znają i szanują takie składy jak Hemp Gru, Peja / Slums Attack, Molesta, Grammatik czy Warszafski Deszcz. Generalnie, mimo że Czesi nieźle rozumieją język polski, nie słuchają za bardzo polskiego hip-hopu. Niemniej podziwiają polską scenę rap za jej rozmach, ogromną rzeszę fanów, letnie festiwale, konkretne pieniądze, które krążą wśród najbardziej popularnych artystów.
Czego uczysz się jako człowiek od Czechów?
Proceente: Uczę się od nich nie oceniania innych i skupiania się na własnym życiu, pogody ducha wynikającej z dystansu do świata, rytualnego podejścia do piwa, a przede wszystkim języka czeskiego.
A czego oni mogliby się nauczyć od nas?
Proceente: Mogliby nauczyć się od nas robić cytrynówkę, pływać stylowo kraulem, przekraczać dozwoloną prędkość podczas jazdy samochodem w terenie zabudowanym, jeść surówki do obiadu, a przede wszystkim nie żartować sobie z Katynia.
W jaki sposób pobyt u naszych południowych sąsiadów wpłynął na twój nowy mixtape?
Proceente: Wszystkie wokale na ŁADUJ DZIAŁA MIXTAPE nagrałem jeszcze przed wyjazdem do Czech. Zresztą pierwszy track na płycie Moklok Tribute nawiązuje bezpośrednio do wspomnianych przeze mnie planów przeprowadzki do Maroka. W Pradze zarejestrowałem kilka skitów, wykonałem całą pracę związaną z produkcją wykonawczą, jak również nakręciliśmy tu większość promujących projekt teledysków.
Myślałeś o tym, żeby zaprosić na niego jakichś czeskich raperów?
Proceente: Na pewno chciałbym zaprosić czeskich MC’s na któryś z moich kolejnych projektów. Jestem pewien, że to się uda. Dodatkowo sam też chciałbym być w stanie nawinąć dobrą zwrotkę w języku Havla i Kundery.
Kończąc polskim wątkiem: czy trudno było na odległość skoordynować aż tylu polskich gości?
Proceente: Niewątpliwie nie było to łatwe zadanie. Na szczęście mam zaufanych ludzi, którzy mocno wspierają mnie w działalności artystyczno-wydawniczej. Dzięki nim jestem w stanie wcielić w życie każdy plan oraz pokonać każda logistyczna przeszkodę.
Redaktor naczelny magazynu Going. MORE, współpracownik tygodnika Polityka i kwartalnika ZAiKS Wiadomości, a także rapowa głowa. W przeszłości dziennikarz prasowy magazynów Playboy, Esquire i CKM czy redaktor muzyczny newonce.