Czytasz teraz
Najbardziej cringowe lovesongi na Walentynki
Lifestyle

Najbardziej cringowe lovesongi na Walentynki

rapy o miłości
https://goingapp.pl/more/polski-rap-top-10/

Oto zbiór najbardziej kiczowatych i krępujących rapów o miłości. Tak złych, że aż dobrych. Serio.

Mateusz Natali rozpoczynając zeszłoroczny tekst Walentynkowy napisał: „Lovesong” i „polski rap” to połączenie oferujące nam często kopalnię żenady i festiwal cringe’u – ale nie zawsze. Ja dzisiaj wychodzę naprzeciw temu stwierdzeniu. „Love song” i „polski rap” to kombinacja oferująca nam najczęściej skarbnicę żenady i arsenał cringe’u – i chwała im za to! Oto zbiór najbardziej kiczowatych i krępujących rapów o miłości, których bynajmniej nie puścimy w tle oświadczając się drugiej połówce (chyba, że chcemy, żeby odmówiła – tak też się czasem zdarza). Za to chętnie odpalimy je, by oświadczyć, że święto 14 lutego należy raczej traktować z przymrużeniem oka. Rap na walentynki? I to jeszcze jak!

Verba – Mogliśmy

rap walentynki

Jeśli ktoś powiedziałby, że roku 2005 nie da się usłyszeć w jednym akordzie, natychmiast puściłbym mu pierwsze sekundy Mogliśmy. Ten klasyk to totalny 100% sok z tamtych czasów. Klejnot polskiej muzyki, która nie miała pojęcia, w którą stronę chce ruszyć i jak się zestarzeje. Kto choć odrobinę nie utożsamił się z pretensjonalną, sadboyową manierą Verby w tamtych czasach, niech pierwszy rzuci discmanem.

TKM – Jeden buziak

Kanał Kstyka, rapowego krytyka i „łowcy podziemnych talentów” ma spory rozstrzał wyświetleniowy. Znajdziemy tam tracki totalnych świeżaków, których stara się promować, obok numerów takich sław jak schafter. Najczęściej słuchanym kawałkiem pozostaje jednak właśnie Jeden buziak. Jest to niepodważalny dowód na to, że prosty, kiczowaty romantyzm chyba zawsze będzie działał i dobrze się przyjmował wśród młodych osób.

Mezo, Liber – Aniele

Wracamy do klasyków i lądujemy u największego piewcy hip-hopolo w historii. To zestawienie samo w sobie doskonale dowodzi, że hejt na Meza był tak naprawdę większy, niż powinien. W czasach, gdy rap i pop robią sobie dobrze we wszelkich możliwych kombinacjach, to co robił Mezo nie jawi się jako nic specjalnie szargającego tę kulturę. Cóż, można rzec, że Mezo szedł, by Smolasty mógł biegać. A no właśnie…

Smolasty – Duże Oczy

rap walentynki

Najświeższy, bo jedynie półroczny numer. Smoła wypieścił do perfekcji pisanie tekstów tak, by mogła się z nimi utożsamiać każda osoba – niezależnie czy jest zakochana, czy ma złamane serduszko. Ogrom w tym generyczności i spłycania relacji damsko-męskich, ale czy na pewno? 55 milionów wyświetleń na samym YT samo się nie nabiło. Czy to zasługa chwytliwego bitu, czy faktu, że takie piosenki jak ta rzeczywiście obrazują w jakiś sposób dzisiejsze związki – ciężko stwierdzić.

PlanBe – Cola

Ruszasz się, jak w pornolach, smakujesz jak Coca-Cola – która dziewczyna nie chciałaby usłyszeć od swojego amanta takiego tekstu? No właśnie, nie mam pojęcia. Jeżeli ktoś zdecyduje się dedykować swojej wybrance ten utwór, to wróżę temu związkowi podobną stabilność, co cenie Coli po wprowadzeniu podatku cukrowego. No, ale ważne, że buja!

Zobacz również
turystyka sklepowa

Peja, Charlie P – Tak bardzo chcę

Oczywiście nijak nie można porównywać twórczości Rycha Peji do wymienionych wcześniej klasyków. Jest to inny rodzaj tandetnego romantyzmu. W momencie premiery przepaść między Verbą a Peją była kolosalna. Dzisiaj jednak, z chłodnym rozbawieniem można stwierdzić, że zestarzały się podobnie. Refren opierający się na wersie chcę tak bardzo pierdolić się z tobą umiejscawia ten lovesong w jednym szeregu ze szlagierami pokroju dwóch powyższych.

rap walentynki
Zatwardziałe hip-hopowe głowy, 2008, memizowane

Zarzycki – numa numa jej

Kolejny lovesongowy blockbuster ze stajni Kstyka. Bardzo transparentny dowód na to, że popularną piosenkę o miłości może nagrać każdy. I dobrze! Miłość niejedno ma imię, a jeśli czasem nosi nazwę żenada – najwyraźniej taki musi być jej urok.

rap walentynki
rap walentynki

Jeden Osiem L –  Jak Zapomnieć

Oczywiście jest i on. Król, władca, prekursor, wirtuoz i absolutna legenda polskich lovesongów. Nie mogło go tu zabraknąć, nie mógł znaleźć się gdzie indziej, niż na ostatnim, honorowym miejscu. Czy trzeba tutaj coś dodawać? Jest to wyznacznik tej, przeuroczej z perspektywy czasu, stylistyki polskiej muzy z początku lat 2000. Jest jeszcze jedna okoliczność, która dodaje ogromnego kolorytu temu kultowemu lovesongowi. Parę miesięcy temu padł news, że Jeden Osiem L bynajmniej nie zapomniał o swojej wybrance. Historia tej miłości zakończyła się happy-endem i poślubieniem bohaterki piosenki. Nie da się chyba tekstu z okazji 14 lutego zakończyć bardziej ciepłą i ujmującą puentą.

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony