Czytasz teraz
Salvage – taniec science fiction obala pomniki w Nowym Teatrze. Rozmawiamy z Katarzyną Wolińską
Opinie

Salvage – taniec science fiction obala pomniki w Nowym Teatrze. Rozmawiamy z Katarzyną Wolińską

"Salvage", mat. promocyjne

Katarzyną Wolińska opowiada Going. MORE o Salvage – futurystycznym koncercie tańca, którego premiera w Nowym Teatrze już jutro. Spektakl będzie dostępny online.

W piątek, 12 lutego na platformie vod Nowego Teatru wyjątkowa premiera. O swoistym eksperymencie choreograficznym o aspiracjach futurologicznych i ludzkim ciele jako narzędziu ekspresji rozmawiamy z Katarzyną Wolińską, choreografką, tancerką, autorką tekstów i twórczynią Salvage.

Tytuł Salvage to bezpośrednie odwołanie do kwartalnika rewolucyjnej sztuki i literatury Chinego Toma Miéville’a, brytyjskiego pisarza i jego projektu pod tym samym tytułem. Tworzy je zestawienie słów garbage (wysypisko) oraz salvation (ocalenie). Wierzysz w siłę artystycznego przewrotu?

Zdecydowanie chciałabym wierzyć, że sztuka może dokonywać lub inspirować przewrót, jak i stawać się przestrzenią przewrotu, ale jeśli, jak stwierdził kiedyś marksizujący Dalaj Lama, “zmiana społeczna wymaga przemiany wewnętrznej”, to zasadnicze zdaje się być pytanie o to, jak tę sztukę robić, z kim, na rzecz czego i jak dokonać przewrotu w sposób bezkrwawy, ale jednocześnie radykalny. Chciałabym widzieć i proponować pracę artystyczną jako potencjalny sposób na wyzwolenie i emancypację od opresyjnych systemów znaczeń, toksycznych relacji i przemocy – tej na micro-interpersonalnym poziomie (lub nawet auto-zinternalizowanej przemocy wobec samej siebie), jak i wobec świata. To jest moja utopijna, wizja artystycznej kreacji, którą staram się realizować i testować w „Salvage”.

Czy da się jednym słowem określić czym jest Salvage? Mam wrażenie, że  pojęcie „spektakl” to za mało, natomiast opisowa „multidyscyplinarna przestrzeń choreograficzna, koncert tańca z gatunku naukowo-fantastycznego” intryguje, ale nie pomaga w stworzeniu konkretnego wyobrażenia.


mat. promocyjne Nowego Teatru

Odpowiadając wprost na pytanie – nie da się jednym słowem określić, czym jest Salvage. To w zasadzie wyraża jego istotę. „Salvage” to prawie dwa lata mojej pracy riserczowej, choreograficznej, pisarskiej, ale „Salvage” nie jest ani moją własnością, ani efektem tylko mojej pracy. “Salvage” to przestrzeń spotkania i wymiany. Nie mamy tutaj chyba niestety miejsca, żeby wymienić i opisać wyczerpująco, jaki wkład w powstawanie “Salvage” mieli inni ludzie, którzy chcieli stać się jego częścią, wejść do Salvage-świata (lub znaleźli się w nim przypadkowo i postanowili tam zostać). Mówię tu m.in. o zaangażowaniu moich rodziców i siostry w tworzenie kostiumów i obiektów w spektaklu, jak i pracy moich starych i nowych przyjaciół, którzy współtworzą ze mną “Salvage”, a także pracowników Nowego Teatru: producentów, techników, inspicjentów, garderobianych, promotorów. To wszyscy oni współtworzą ze mną “Salvage”, które jest pomysłem na miejsce przyszłości oraz metodą na przyszłość. Realizuje się w akcie kolektywnego kminienia, szukania rozwiązań, tworzenia, zabawy oraz rozwoju, dzięki innym i w ich towarzystwie.

W takim “kontenerze” jest miejsce na współistnienie choreografii i tańca, który czerpie inspirację z swojego nieskończonego bogactwa, jako fenomenu kulturowego, starego jak i sam, nasz ludzki świat – choreografie powstają we współpracy z mistrzynią tańca japońskiego Nihon Buyo Haną Umedą oraz choreografką (i w “Salvage” także dramaturżką i kostiumografką) Agatą Siniarską. Taniec romansuje w “Salvage” z muzyką tworzoną w salvage-ański sposób przez nasz genialny zespół muzyczny (Oleg Dziewanowski, Kamil Tuszyński, Marc Lohr). A ten futurystyczny koncert tańca wydarza się w przestrzeni do której głowo-jaskinię zaprojektował Rafał Dominik, a światła i efekty specjalne Aleksandr Prowaliński. “Salvage” jest wizją przyszłości wypływającej z, i bazującej na, kolektywnej kreacji i współpracy, aspirującej do dokonania przewrotu i ostatecznego obalenia patriarchatu jako struktury rzeczywistości.

Czy jest to Twoja pierwsza współpraca z Nowym Teatrem? Opowiedz trochę więcej o procesie twórczym, od czego się zaczęło, z jakiej potrzeby zrodził się Salvage?

Moja współpraca z Nowym Teatrem zaczęła się od projektu “You Are Safe” Agaty Siniarskiej, realizowanego w pierwszej edycji programu choreograficznego “Poszerzanie Pola”, którego kuratorką jest Joanna Leśnierowska. Po ogłoszeniu naboru projektów na drugą edycję, przerobiłam dotychczas pozbawioną sukcesu aplikację na projekt, który bardzo chciałam zrealizować i ten konkurs wygrałam.

Początkową inspiracją i riserczem, która stoi u podstaw “Salvage” jest moja obsesyjna pasja dotycząca obalania pomników i znaczenia tego aktu, jako sprzeciwu wobec fiksacji historii. Ale także okupacji publicznej przestrzeni przez narrację bohatera, który zazwyczaj okazuje się być katem, tyranem, mordercą, lub przynajmniej koniunkturalistą, który dzięki władzy i łutowi historycznego szczęścia może stać się nieśmiertelnym idolem i ojcem jakiegoś (umęczonego) narodu. “Salvage” zrodził się z potrzeby obalenia pomnika, który ma symbolizować samą logikę i historię takiego upamiętniania i utrwalania jej w piśmie. Dla mnie osobiście nurkowanie w kwestie historyczne, w sferze tańca jako dyscypliny, ale także historii politycznej, społecznej, kulturowej, i tychże historii poznanie, interpretacja i dekonstrukcja, jest sposobem na emancypację od nich i szansą na przyszłość inną od przeszłości.

mat. promocyjne Nowego Teatru

Czy w Salvage można wskazać bohatera/bohaterów? A może ważniejszą rolę gra tu „świeżo wyłoniona przestrzeń futurystycznych eksploracji”?

Bohaterek jest w świecie „Salvage” niezliczona ilość. Jest oczywiście ​Grupa Ocalali-ech (Hana, Kasia, Kamil, Oleg, Marc) oraz ​Fluxadora​. Obiekty, stworzenia fantastyczne, symboliczne, zanikające, ocalałe również stają się bohaterkami – ich historie zostają odnalezione, wypowiedziane, ich obecność zauważona i doceniona. Przestrzeń futurystycznych eksploracji staje się miejscem, gdzie wszystko to może powstać z pyłu na rzecz czegoś nowego (choć jednocześnie starego).

Zobacz również

Zestawienie tradycji science fiction z tańcem brzmi jak niezły kosmos. Jakich konkretnie narzędzi używaliście podczas pracy? Czy udało się odkryć coś zaskakującego, nieprzewidywalnego w wyniku tego eksperymentu?

Dziękuję za to pytanie, bo ono mnie konfrontuje z czymś co dla mnie może wydawać się oczywiste i naturalne, ale jest takie tylko dla mnie. Taniec jako sposób myślenio-działania stoi według mnie w dużej bliskości z science fiction rozumianej jako praktyka poznawczego dysonansu (cognitive estrangement). Czerpię tutaj z pracy historyka i teoretyka science fiction Darko Suvina, który widział w tym właśnie gatunku przeciwieństwo mitu i specyficzną strategię (samo)poznania, jak i demitologizacji. Jeśli mit proponuje porządek świata jako niezmienny, boski, zdeterminowany, to w science fiction wszystkie normy są widziane jako zmienne, nieoczywiste, modalne. To, z kolei pozwala na przełamywanie schematów, ról, na redefinicję świata i zaproponowanie go na własnych zasadach.

Jak taniec łączy się z science fiction?

Taniec wydaje mi się być bliski science fiction, jako że pozwala on w mojej już prawie dwudziestoletniej praktyce tańca, na przekroczenie formy, na nieustanną redefinicję siebie i otoczenia, na dysonans poznawczy, który uwalnia nas od strachu i pozwala na wypłynięcie na bezkresne morza wyobraźni, gdzie nic nie jest na zawsze ani na stałe, ale może być, jeśli się na to zdecydujemy. Taniec ( i w konsekwencji choreografia jako świadome układanie artykulacji i znaczeń) staje się więc praktyką dokonywania wyborów i przewrotów, poruszania strukturami i ich rekompozycji. Inną metodą czerpaną z science fiction jest samo “salvage”, jak wspomniano wyżej proponowanie przez Miéville’a. Ponieważ poruszamy się w obszarze lewicowego dyskursu i kreacji, pozwoliłam sobie na przysposobienie “salvage” i jego użycie we własny sposób. Jest to dla mnie metoda przyszłości – ocalania, przerabiania, opowiadania na nowo, ale także metoda zbierania, komponowania, metoda na kreację przestrzeni poskładanej z ruin, kawałków, szczątków, “śmieci”, które wprawione w ruch, rodzą świat, którym jest “Salvage”.

Jak myślisz, czujesz: czy rytuały i pieśni, które są częścią składowa pokazu mogą być wskazówką dobrych praktyk na obecny czas przejściowy? Do czego chciałabyś najbardziej zainspirować odbiorców? Co im przekazać?

Mogę mówić tutaj tylko ze środka tego świata, który tworzymy w i jako “Salvage”. Dla mnie cały proces powstawania projektu był jak deska, której mogłam się trzymać dryfując po pandemicznym morzu minionego roku. Praca nad “Salvage” dała mi nie tylko poczucie celu, ale i sensu, pozwoliła mi na bycie z innymi w miękki i wspierający sposób, pozwoliła na spotkanie z masą szaleńczo uzdolnionych ludzi – artystów i tzw. nie-artystów,  którzy jeśli nie byli już wcześniej, to dzięki “Salvage”, stali się mi niezwykle bliscy i mam poczucie, że wspólnie przeżywamy niezapomnianą przygodę, która może trochę wyciąga nas z mroku obecnych czasów ku mieniącej się światłem przyszłości. Spędzając razem czas, konfrontując się z naszymi lękami, słabościami, niepewnościami i oferując sobie w tych procesach wsparcie, tworzymy coś, co dla mnie przynajmniej, przekracza kwestię artystycznego produktu, a może raczej, jak mówiła Ursula Le Guin o potencjale książki, proponuje relacje lub może się nią stać. I to byłaby moja aspiracja w stosunku do doświadczenia widzów, którzy dołączą do “Salvage” – żeby poczuli się zaproszeni, mile widziani, żeby chcieli tam zostać i współtworzyć ten świat razem z nami. Żeby poczuli się zainspirowani, podekscytowani i utuleni, i mogli pójść dalej z pamięcią tego doświadczenia, żeby znaleźli w sobie siłę do obalenia swoich wewnętrznych i zewnętrznych pomników – na rzecz kolektywnej przyszłości!

Pięknie dziękuję za rozmowę i życzę nam wszystkim jasnego, lepszego jutra!

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony