Czytasz
Słońce jak z „Teletubisiów”. NASA prezentuje niezwykłą fotografię

Słońce jak z „Teletubisiów”. NASA prezentuje niezwykłą fotografię

Wygląda uroczo, choć jednocześnie kryje w sobie coś upiornego. Słońce zarejestrowane przez NASA Solar Dynamics Observatory szybko stało się viralem. Dlaczego na jego powierzchni pojawiła się twarz i czy to potencjalne zagrożenie dla Ziemi?

Buzię widzę w tym Słońcu – mógłby powiedzieć ktoś, kto zatrzymał się w archeologicznym rezerwacie memów. Niektórym przypominał Piankowego Marynarza z serii Pogromcy duchów. Inni widzieli w nim twarz niemowlaka szybującego nad krainą Teletubisiów. Skojarzono go także z lampą zrobioną z wydrążonej dyni – i nic dziwnego, bo kilka dni temu obchodziliśmy Halloween. Tropów może być wiele, ale jedno jest pewne. Trudno choć na moment nie zawiesić na nim wzroku, zwłaszcza że nie mamy do czynienia z czymś sfabrykowanym.

post na Twitterze udostępniony przez jedną z podjednostek NASA

Kosmiczny reaktor jądrowy

Osobliwą fotografię Słońca w ubiegłym tygodniu wykonał satelita Solar Dynamics Observatory, który został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną ponad dekadę temu. Jego głównym celem pozostaje bliższe zbadanie pola magnetycznego centralnej gwiazdy Układu Słonecznego. Tym samym astronomowie przybliżają się do rozwiązania zagadki promieniowania oraz wiatru słonecznego. Skonstruowana przez nich aparatura łącznie waży ok. 270 kg i jest energetycznie samowystarczalna. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, cała satelita współtworzona przez NASA będzie funkcjonować nawet do 2030 roku.

Tak wygląda satelita Solar Dynamics Observatory.

Kluczowe pozostaje oczywiście pytanie o genezę uśmiechu na powierzchni Słońca. Odpowiedzi na nie w rozmowie z dziennikiem The Washington Post udzielił Brian Keating, profesor fizyki na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego. Naukowiec nazwał gwiazdę największym reaktorem jądrowym w Układzie Słonecznym. I rzeczywiście dochodzi tam do wielu niezwykłych zjawisk. Na porządku dziennym są przemiany gigantycznych ilości wodoru w hel, wyładowania elektryczne oraz trzęsienia Słońca.

Słońce sieje ferment

To właśnie jedno z podobnych zdarzeń zostało zarejestrowane przez Solar Dynamics Observatory. Nieregularne, obłe kształty są tzw. dziurami koronalnymi, które jako pierwszy w latach 60. opisał szwajcarski astronom Max Waldmeier. W ciemniejszych obszarach temperatura jest znacznie niższa niż w zewnętrznej części atmosfery słonecznej. – Nadal mówimy jednak o kilkuset stopniach Celsjusza, więc nie jest to żaden ośrodek narciarski – podkreśla fizyk.

Sprawdź też
Baby Lasagna

Tom Cruise jako pierwszy aktor odbywający spacer kosmiczny? Sprawdź więcej szczegółów!

Dziury koronalne należą do obszarów wysokiej aktywności pola magnetycznego. Gdy zajdą do tego odpowiednie warunki, mogą wywoływać burze magnetyczne. Ich przybycie na Ziemię mogłoby zakłócić pracę anten radiowych i telewizyjnych. Jeszcze silniejsze doprowadziłyby do uszkodzenia sieci elektrycznych, co skutkowałoby przerwami w dostawie prądu. To jednak mało prawdopodobne zdarzenia. Ostatnie z nich, które miało realny wpływ na mieszkańców naszej planety, stało się w 1859 roku. Doszło wtedy do pożarów w kilku stacjach telegraficznych. W tropikalnych, okołorównikowych rejonach zaobserwowano zaś zorze polarne.

I raz jeszcze przypomnijmy, jak wyglądają dziury koronalne układające się w upiorny uśmiech.

Za memicznym uśmiechem na powierzchni Słońca kryje się więc zagrożenie – może niewielkie, ale trudne do zbagatelizowania. – Jego oczy są tu raczej błyszczącymi promieniami laserowymi wysyłającymi cząstki, które mogą wywołać niezły ferment w ziemskiej atmosferze – puentuje Keating. Baby Sun, you evil!

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone