Czytasz teraz
Gdzie być, kogo znać? Undercity i jego artystów. Oto historia festiwalu
Opinie

Gdzie być, kogo znać? Undercity i jego artystów. Oto historia festiwalu

https://soundcloud.com/sezoncollective/sezon-podcast-006-a_gim-jurek-przezdziecki-live?utm_source=clipboard&utm_medium=text&utm_campaign=social_sharing

Za nieco ponad tydzień odbędzie się Undercity – festiwal, który na stałe wpisał się w imprezowy krajobraz Warszawy i od czterech edycji pozwala fankom i fanom każdego rodzaju muzyki elektronicznej oderwać się od wszechogarniającej szarości jesiennych dni. To też znacznie więcej niż zwykłe wyjście do ulubionego klubu, bo wrażenia są inne. Od razu powracają wspomnienia beztroskich, letnich nocy.

Wróćmy do początku

Jest rok 2018 i wydaje się, że w Polsce mamy wysycony rynek festiwalowy. Ogromne wydarzenia na kilkadziesiąt tysięcy osób prezentujące największe światowe gwiazdy. Małe butikowe festiwale stanowiące znaczącą część tkanki miejskiej Warszawy, Krakowa czy Poznania. Niezależne inicjatywy DIY organizowane w otoczeniu natury. Imprezy jednodniowe, kilkudniowe… Słowem: zatrzęsienie. I Jest tylko jeden mały szczegół – wszystko odbywa między kwietniem a wrześniem.

W głowie od razu wyświetlił mi się obraz zebrania, na którym, wśród planów na nadchodzący sezon koncertowy, ktoś nagle rzuca:

Ej, a jakbyśmy zrobili letni festiwal z techno, ale w listopadzie? Największe nazwiska, dwie lub trzy sceny pod dachem, jedna nocka. Wiecie, tak mocno i intensywnie. Widzicie to?

Pomysł super, tylko gdzie znaleźć miejsce, które będzie nie tyle halą koncertową, ile lokum z przestrzenią na rozmieszczenie specjalnych stref? I jeszcze będzie miało odpowiednie zaplecze techniczne?

Warszawa odpowiada

Legendarne miejsce. Wystarczająco duże, by pomieścić 7000 osób, wystarczająco blisko centrum, żeby wrócić Uberkiem o 5:30 bez konieczności wydawania niebotycznych kwot. Posiadające nie tylko wielką przestrzeń na głównej sali, ale także rozległy labirynt korytarzy, które można wykorzystać zgodnie z potrzebami uczestników. Jak wiemy, imprezy elektroniczne rządzą się własnymi prawami; nie wystarczy szatnia i bar rozstawiony po obu stronach wejścia. Potrzebne są strefy, w których można usiąść, wyprostować nogi i przygotować się na kolejną porcję kilkugodzinnego tańca. Poza dachem nad głową miejscówka zapewnia coś, co jest podstawą każdego festiwalu niezależnie od rodzaju muzyki, czyli brzmienie i efekty wizualne.

Torwar pasował i nadal pasuje jak ulał.

Doświadczenie audiowizualne to słowo klucz

Tak wyglądało Undercity

A wy macie już swoje bilety?

Undercity zasłynęło nie tylko z tego, że grają tam tuzy światowej elektroniki. Przede wszystkim za wysoką jakością muzyczną nadąża oprawa wizualna, która momentalnie pozwala zatracić się w ulubionej muzyce. Widok słupów światła i mieniącego się różnokolorowymi diodami LED sześcianu podwieszonego pod sufitem na głównej scenie to coś, na co czeka się cały rok.

Od strony doświadczeń wzrokowych moja ulubioną sceną jest jednak Tunel. Ojeju, jak tam jest pięknie! Truss me. To długa, ciasna, tłoczna i jeszcze duszna scena, która na co dzień jest korytarzem prowadzącym na nieczynne podczas wydarzenia trybuny. Całość optycznie wydłużają ledy poprowadzone zarówno na suficie, jak i na ścianach.
Znajdziecie tam wszystko, co najcięższe i najszybsze w techno i trance, więc to najlepsza rekomendacja.

Muzyka przede wszystkim!

Patrząc na festiwal przez pryzmat zaproszonych artystek i artystów, można zdecydowanie stwierdzić, że każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie. Festiwal podzielony jest na trzy lub cztery sceny; zmieniało się to na przestrzeni poszczególnych edycji, ale zdecydowanie widać pewien schemat.

Scena główna, Metropolis, spójnie łączy brzmienie melodic techno z nieco cięższymi odmianami elektroniki. Kierujcie się tutaj, jeśli najlepiej bawicie się do setów Kolscha, na biforach puszczacie Oliviera Koletzkiego, a i Nastia czy Len Faki nie są wam straszni. Jeżeli kochacie house i najlepiej czujecie się w berlińskim Kater Blau, to czeka na was District Stage z Marcii Moto, Normanem Weberem i Mimi Love w składzie. Dla fanów acid techno, trance i przeróżnej elektroniki z przedrostkiem hard przygotowano Tunnel Stage. Na przestrzeni lat wystąpiły tu takie gwiazdy jak m.in. Oscar Mulero, Shlomo, Rebekah czy The Lady Machine.

Ciekawostka: w 2021 wprowadzono dwie sceny Tunnel. To było super posunięcie, bo liczba chętnych przewyższała ilość miejsca na jednej scenie. Każdy kij ma jednak dwa końce, więc z pewnością znalazła się rzesza osób, która ominęła występy swoich ulubionych artystów.

Zobacz również
Rainer Weiner Fassbinder

Obecność na Undercity daje też szansę na obserwowanie rozwoju poszczególnych artystów. Jeśli w edycji z 2018 spodobał się wam duet Kas:st, który występował na Tunnel Stage, to w 2021 mogliście go zobaczyć w prime time na głównej scenie. A to oznacza jedno – chłopaki nie próżnowali, potwierdzając mistrzowską formę na scenach całego świata i skłaniając organizatorów do ponownego zaufania ich umiejętnościom. Od 2019 roku istotną rolę odgrywają także polskie artystki i artyści. I super, że nie są to tylko wyjątki. Znajdziemy tu solidną reprezentację krajowych zawodników, od topowych graczy pokroju Deasa czy Septa, aż po młode, wnoszące sporo świeżości ksywki jak daisy cutter czy Hatelove.

Czy dwa dni Undercity to za dużo?

Pierwsze dwie odsłony trwały jedną noc, kondensując doznania do maksimum. Rok 2021 przyniósł nam za to dwie wypełnione elektroniką. Dało się jednak usłyszeć głosy, że rozmyło to formułę, która (jak się okazało) cieszyła się ogromnym uznaniem wśród uczestników. W 2022 organizatorzy robią więc swego rodzaju krok w tył, skracając czas trwania festiwalu i stawiając na jeden dzień: 5 listopada. W rezultacie możemy oczekiwać tak charakterystycznej dla Undercity kumulacji.

Znamy już pełen skład Undercity 2022

Undercity
Undercity 2022, a dokładniej jego pełny line-up

Jak widzimy, nie brakuje tu wiodących postaci sceny elektronicznej jak Reinier Zonneveld, Anetha czy SHDW & Obscure Shape. Mamy tu też kilku specjalistów od szybkiego brzmienia, vide Shlomo, Freddy K i Blame The Mono. A także to, co najbardziej mnie cieszy: potężną reprezentacje polskich DJ-ek i DJ-ów (wśród nich Beskres, Vitcat, Internal Explorer czy Agim i Jurek Przeździecki, którzy dali kilka wspaniałych występów podczas tego lata).

Na przestrzeni czterech edycji Undercity pokazało, że na stałe wrosło w krajobraz imprezowej stolicy. Filmy z zapowiedziami, na których ogłaszani są kolejni artyści występujący na danej odsłonie, są kręcone w przestrzeni miejskiej – widzimy w nich doskonale znane nam miejsca i budynki. Festiwal i tkanka miejska Warszawy to już jedność. Szczerze? Sam nie mogę się doczekać aż przekroczę próg Torwaru 5 listopada! Pozostaje tylko pytanie: kim się widzę?

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony