Warszawski Festiwal Filmowy za nami. Tych tytułów koniecznie wypatrujcie w kinach
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
W ubiegłym tygodniu Warszawa już po raz 38. przeobraziła się w stolicę artystycznego kina. Tysiące widzów zobaczyło ponad 150 filmów z 57 krajów. Co zrobiło największe wrażenie na redakcji Going. MORE? Sprawdźcie nasze propozycje i koniecznie wypatrujcie ich w kinach.
A na pocżątek, dla równowagi, możecie przeczytać o filmie, który podobał nam się nieco mniej. To „Kryptonim Polska”.
Niebezpieczni dżentelmeni / reż. Maciej Kawalski
Debiut Kawalskiego otwierał tegoroczny Warszawski Festiwal Filmowy. I co tu dużo mówić – zrobił to z przytupem, łącząc ze sobą historyczny sztafaż, góralski folklor i moc rozrywki. Główni bohaterowie – przedstawiciele bohemy artystycznej (jest tu m.in. Witkacy i Joseph Conrad) – budzą się w zakopiańskiej chacie po suto zakrapianej imprezie. Były na niej tańce, litry alkoholu i peyotl – egzotyczny kaktus o psychodelicznych właściwościach. Sam kac nie stanowi dla bohaterów większego problemu. Sęk w tym, że na jednym z łóżek zdobionych parzenicą leżą zwłoki martwego człowieka. Kim jest denat? Jak doszło do jego śmierci? Co z tym wszystkim ma wspólnego Lenin i francuscy dygnitarze? Reżyser krok po kroku prowadzi nas do odpowiedzi na te pytania, a jego podhalańska wizja Ligi niezwykłych dżentelmenów i Projektu X odświeża polskie kino.
Święto pracy / reż. Pjer Žalica
Pamiętacie, jak duże wrażenie zrobiła na publiczności Aida Jasmila Žbanić? Film Pjera Žalicy, które jury WFF wyróżniło nagrodą główną, uderza w podobne tony. Nie rekonstruuje jednak przeszłości, a bada jej trudne do zaakceptowania konsekwencje. Główny bohater Święta pracy, Armin, powraca do domu rodzinnego w Bośni po wielu latach nieobecności. Spodziewa się, że sprawi tam niespodziankę dawno niewidzianym bliskim. Tymczasem zastaje go przykra wiadomość – jego ojciec został oskarżony o popełnienie zbrodni wojennych i siedzi w areszcie. Syn chce dociec, co się właściwie stało, ale inni odwodzą go od podejmowania śledztwa na własną rękę. – W ten sposób mogłem przedstawić prosty fakt, że wreszcie musimy zmierzyć się z prawdą. Aby poczuć się swobodnie, aby zmienić coś na lepsze – mówił w Warszawie Žalica. Jego przesłanie w dobie wojny w Ukrainie jest tym bardziej wymowne.
Twórca lasu / reż. Volken Schlöndorff
Niemiecki reżyser, którego stawia się w jednym rzędzie z Wimem Wendersem, Wernerem Herzogiem i Rainerem Wernerem Fassbinderem, zasłynął za sprawą filmów fabularnych. Za jeden z nich – Blaszany bębenek – otrzymał nawet Oscara i Złotą Palmę w Cannes. Jego nowa produkcja nie bazuje jednak na fikcyjnym scenariuszu, a jest dokumentalna. Schlöndorff wziął na tapet historię Tony’ego Rinaudo, laureata Right Livelihood Award, czyli nagrody nazywanej „alternatywnym Noblem”. Aktywista został wyróżniony za pionierską metodę sadzenia drzew w najsuchszych miejscach na Ziemi. Twórca lasu śledzi jego podróże do różnych krajów afrykańskich, w których promuje swój pomysł. To z jednej strony opowieść o determinacji, wierze we własny pomysł i ciekawości świata. Z drugiej – przestroga przed katastrofą klimatyczną.
Strzępy / reż. Beata Dzianowicz
Polska reżyserka wyciągnęła wnioski z nie do końca udanego, debiutanckiego Odnajdę cię. Widać to już po samej recepcji jej nowego filmu Strzępy, który we wrześniu zdobył nagrodę w Gdyni, a teraz znalazł się wśród ulubionych tytułów warszawskiej publiczności. Dzianowicz dobrze odnajduje się w snuciu kameralnych, rodzinnych mikrohistorii. Tu zagląda za kulisy codzienności wielopokoleniowej familii Pateroków ze Śląska. Jej życie toczy się spokojnym rytmem aż od czasu, gdy dziadek Gerard, wykładowca akademicki, zaczyna dziwnie się zachowywać. Pierwsze symptomy choroby Alzheimera burzą rutynę wszystkich bliskich bohatera. Jeśli polubiliście Ojca albo Supernova, docenicie też i empatię, z jaką autorka przygląda się swoim postaciom naznaczonym przez los.
War Pony / reż. Riley Keough, Gina Gammell
Duet reżyserek zdobył za ten film Złotą Kamerę w Cannes. To wyróżnienie przyznawane najlepszym debiutantom, po które w przeszłości sięgali m.in. John Turturro, Naomi Kawase i Steve McQueen. Czy Keough i Gammell pójdą ich śladem i wejdą do panteonu znanych twórczyń? Mają na to szanse, bo War Pony to pełnokrwisty, wyrazisty dramat, który ukazuje nowe oblicze dobrze znanej konwencji coming-of-age’u. Autorki zakreśliły historię Billa i Matho – dwóch chłopaków mieszkających w rezerwacie Pine Ridge w Dakocie Południowej. Bohaterowie stojący u progu dorosłości muszą zdecydować się na to, jaką drogą chcą dalej kroczyć. W zderzeniu z prawdziwym życiem dowiadują się, czym jest męskość, tożsamość i strata. W War Pony bywa poważnie, ale nie brakuje i bardziej rozluźniających momentów.
To, co pozostało / reż. Ran Huang
Warszawski Festiwal Filmowy tradycyjnie gościł wiele światowych premier. Publiczność po raz pierwszy zobaczyła choćby pełnometrażowy debiut chińskiego reżysera Rana Huanga. To, co pozostało stanowi fabularny portret Madsa Lake’a, pacjenta jednego ze skandynawskich szpitali psychiatrycznych. Mężczyzna przyznaje się do popełnienia morderstw, ale prawda okazuje się znacznie bardziej złożona. W jej odkrycie uwikłane są inne osoby, dla których rezultat śledztwa może okazać się przekleństwem. Ważnym elementem thrillera psychologicznego pozostaje warstwa formalna. Stonowane kolory, wyważona ścieżka dźwiękowa Bena Frosta i dobór aktorów (m.in. Stellan Skarsgård) potęgują napięcie kryjące się w historii.
Warszawski Festiwal Filmowy w tym roku po raz kolejny połączył siły z platformą Going. Za jej pośrednictwem można było nabyć bilety na wszystkie seanse.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.