Winamp udostępni swój kod źródłowy. Szykuje się renesans kultowego odtwarzacza?
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
– To decyzja, która zachwyci miliony użytkowników na całym świecie. Zamierzamy jednocześnie skupić się na odtwarzaczach mobilnych i innych platformach – zapewniają twórcy oprogramowania.
Dziś, w dobie serwisów streamingowych zapewniających dostęp do milionów utworów w mgnieniu oka, Winamp nie wywołałby większej rewolucji. W 1997 roku, gdy zaprezentowali go studenci Uniwersytetu Utah – Dmitry Boldyrev i Justin Brankel – z marszu zdobył jednak dużą popularność. Okazało się, że użytkownikom wystarczył swobody dostęp do prostego, ale skutecznego narzędzia do katalogowania plików audio. Kilka przycisków ułatwiających odtwarzanie, equalizer oraz okienko z playlistą zrobiły robotę. Kilka miesięcy później narzędzie pobrały już trzy miliony osób.
Pomysł nie przetrwał jednak próby czasu. Dobiły go nie tylko wspomniane streamingi, ale też YouTube oraz iTunes. Winamp od początku poprzedniej dekady przechodził z rąk do rąk, a jego kolejni właściciele bez skutku szukali sposobów na to, jak zwrócić mu dawną świetność. W końcu grupa słuchaczy stroniących od technologicznych nowinek i wzdychających do starych interfejsów to za mało, żeby odnieść sukces. Rękawicę jako ostatnia podniosła firma Targetspot SA, niedawno przeobrażona w Llama Group.
Tantiemy z serwisów streamingowych prawnie ustanowione. Co to zmienia dla artystów?
Winamp: era dla streamera
Za sprawą spółki Winamp wszedł w nowy etap działalności. Przez dwie i pół dekady odtwarzaną na nim muzykę wgrywali sami użytkownicy. Wprowadzony w kwietniu 2023 roku Winamp Player umożliwia z kolei integrację z innymi platformami, radiami internetowymi oraz nadawcami podcastów, przez co bliżej mu do serwisu streamingowego. Wraz z nim użytkownikom udostępniono marketplace Winamp Fanzone. Artyści oferują na nim ekskluzywne materiały, w tym NFT, niepublikowane wcześniej piosenki albo fizyczne artefakty. – Wczorajsza legenda, jutrzejsza rewolucja – zachwalają produkt twórcy, nawiązując do bogatego dziedzictwa Boldyreva i Brankela. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że projekt nie cieszy się dużą popularnością. Na próżno szukać w nim aktywności bardziej znanych wykonawców. Dyskusyjne są także dynamicznie zmieniające się ceny. Jeden kawałek debiutanta potrafi kosztować tu znacznie więcej niż cała płyta starego wyjadacza.
Pora na oddolne innowacje
Teraz, rok później, Winamp atakuje po raz kolejny. Tym razem chce poszerzyć swoją grupę docelową o programistów. Pasjonatom kodowania pracującym na systemie Windows zostanie za darmo udostępniony kod źródłowy narzędzia. Dzięki temu będą mogli aktywnie partycypować w ulepszaniu produktu. Przekazanie instrukcji nastąpi w drugiej połowie września, ale formularz zgłoszeniowy został otwarty już teraz. Wystarczy tylko podać adres e-mail i czekać na dalsze informacje.
Alexandre Saboundjian, dyrektor generalny produktu, zastrzega, że nie wszystkie pomysły entuzjastów Winampa ostatecznie wejdą w życie. – Pozostajemy właścicielem oprogramowania i to my będziemy decydować o innowacjach wprowadzanych w oficjalnej wersji – tłumaczy biznesmen. W oficjalnym oświadczeniu przekazał jeszcze, że firma nie zaprzestaje dostosowywania swojej oferty do urządzeń mobilnych. – Na początku lipca wypuścimy nowy odtwarzacz. To decyzja, która zachwyci miliony użytkowników na całym świecie – dodaje. Czas pokaże, czy miał rację i rzeczywiście uszczknie coś ze streamingowego tortu.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.