„Artur, przyszykuj kadzidło”. Na wirtualne msze w Roblox przychodzą tłumy
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Serwery od jakiegoś czasu przeżywają oblężenie do tego stopnia, że na niektóre nabożeństwa nie da się wejść. TikTok tonie w zachwytach nad nastolatkami stojącymi przy cyfrowym ołtarzu. Wirtualne msze robią furorę, ale o co w tym wszystkim chodzi? O zdanie zapytaliśmy też nauczyciela religii.
Wszystko wygląda tak jak w normalnym kościele. Rzędy ławek stoją naprzeciwko okazałych ołtarzy. Na oknach wymalowano kolorowe witraże. Wersy pieśni są wyświetlane na dużym, czarnym ekranie LCD. Wnętrza zdobią wizerunki błogosławionych i świętych, a gdzieniegdzie ostały się bożonarodzeniowe choinki. Każdy szczegół ma tu znaczenie. Czuć, że ktoś poświęcił na ich odwzorowanie sporo czasu.
Pieśni i datki na wirtualną tacę
Jakiekolwiek nabożeństwo nie odbywa się też bez kapłanów, ministrantów i samych wiernych. Awatary tych pierwszych są ubrane w odświętne ornaty. Pod ręką trzymają charakterystyczne atrybuty: Pismo Święte, gromnice albo monstrancje. – Artur, przyszykuj kadzidło – mówi przez mikrofon wczesnonastoletnim głosem jeden z posługujących. Zawołany kolega wykonuje polecenie, porządek liturgiczny został zachowany. Dbałość o zgodność z zasadami jest zresztą ważna dla większości uczestników. Młodzież śpiewa pieśni, wygłasza kazania i przekazuje sobie znak pokoju. Niektórzy księża przekazują nawet ogłoszenia parafialne czy… zbierają datki na tacę. – Na rozwój kanału – głosi wezwanie do donejtów. Kolędę 2.0 czas zacząć.
Wirtualne msze od kilku dni robią furorę na TikToku. Mimo to trudno mówić o nich jak o zupełnej nowości. Użytkownik LesioTrans transmitował nabożeństwa w serwisie YouTube rok temu. Szlaki na tym polu przetarła grupa Archidiecezja Gnieźnieńska ROBLOX, obecna w sieci jeszcze wcześniej. – Naszym celem jest ewangelizacja młodzieży na platformie. Robimy to całkowicie na poważnie, z zachowaniem pełnego profesjonalizmu – przyznali w jednym z komentarzy. Dopiero teraz ich działalność – oraz pokrewnych, coraz to nowszych grup – przeobraziła się jednak w viralowy trend. Fragmenty nagrań z nabożeństw są oglądane setki tysięcy razy. Uwagę zwrócili na nie Gargamel czy Kacha z Coals, która okrzyknęła wspomnianą frazę z kadzidłem jej ulubionym powiedzonkiem roku, choć ten dopiero się zaczął.
Tłumy wiernych na Discordzie
Czynne uczestnictwo w wirtualnym nabożeństwie nie jest takie proste. Podczas gdy kościoły w świecie rzeczywistym świecą pustkami, dostanie się na serwer graniczy z cudem. Setki młodych internautów cierpliwie czekają na swoją kolej. Tym, którzy nie usiądą w ławce, pozostaje dołączenie do grupy na Discordzie. Ostatnio litanię loretańską wspólnie odmawiały tam trzy tysiące użytkowników. Co bardziej zaangażowani myślą też o przejęciu roli prowadzącego mszę. Dostęp do ołtarza jest jednak jeszcze pilniej strzeżoną tajemnicą.
O czym mówi nam nowy tiktokowy trend? Na pewno po raz kolejny przypomina o tym, że Roblox kryje w sobie niezmierzony potencjał. Z platformy zbudowanej ponad 15 lat temu korzystają miliony graczy na całym świecie, głównie tych, którzy sami nie mogą sobie jeszcze kupić alkoholu. Do dyspozycji mają szereg narzędzi umożliwiających zbudowanie od podstaw rozmaitych uniwersów albo minigier. Niektóre są wytworem czystej fantazji, inne replikują istniejące w rzeczywistości przestrzenie. Wirtualne kościoły należą do tej drugiej kategorii, ale nie są wyjątkiem. Młodzi internauci odwzorowują też cmentarze, śluby i salę sejmową. Mały spojler: dochodzi tam do takich samych kłótni jak w polskim parlamencie. Pewne rzeczy są najwyraźniej niezmienne.
To nie żaden grzech
Co bardziej wierzący komentatorzy mogą zastanawiać się nad tym, czy wirtualne msze nie podchodzą pod profanację albo obrazę uczuć religijnych. W końcu wyświęceni kapłani nie mają kontroli nad tym, jak wyglądają nabożeństwa. Ich uczestnicy brzmią tak, jakby traktowali porządek liturgiczny na poważnie, ale z pewnością spora grupa uznaje trend za okazję do pośmiania się. Duchowni na razie nie widzą w tym jednak dużego zagrożenia.
Co było najpopularniejsze na polskim YouTube w 2022 roku? Sprawdźcie sami!
– Co ja przed chwilą zobaczyłem! Chyba zacznę w to grać – pisze na TikToku ks. Mateusz. – Roblox to nie jest żaden grzech. Powiem więcej, jak ktoś jest w seminarium, odbywa podobne ćwiczenia z mszy świętej. Człowiek stoi w kościele, ubrany we wszystkie fatałaszki i próbuje „na sucho” wszystko odprawić. Wiadomo, że to pewien teatr – uspokaja inny internetowy ewangelizator, o. Paweł Kowalski. Jezuita chce tym jednocześnie zasygnalizować, że wszelkie sakramenty udzielone na serwerze nie mają mocy sprawczej.
Wirtualne msze to zachęta, nie profanacja
O zdanie na temat nowego fenomenu poprosiliśmy też Bartłomieja, katechetę w jednej z poznańskich szkół podstawowych. Nauczyciel uważa, że wirtualne msze mogą stać się nieoczywistą drogą do przyciągnięcia młodszych wiernych. Ich odpływ jest zauważalny gołym okiem. Z badań CBOS wynika, że w ostatnich trzech dekadach liczba regularnie praktykujących chrześcijan w Polsce spadła do 42%. Coraz mniej uczniów uczęszcza też na religię. – Ortodoksi mogą postrzegać Robloxa jako profanację. Powinni się jednak zastanowić, czy dotrą tradycyjnymi formami do młodzieży, która przesiaduje dziś głównie na Discordzie. Coś innego musi ich zachęcić, a gra jest do tego idealnym narzędziem – mówi. Bartłomiej, podobnie jak jezuita-influencer, wskazuje jednocześnie na to, że młodzi użytkownicy popełniają błędy w porządku liturgicznym. – Fajnie, gdyby towarzyszył im konsultant, który zapewni zgodność z rzeczywistą mszą świętą – dodaje.
Katecheta przyznaje, że nie słyszał wcześniej o platformie. – Na teologii uczono nas wykorzystywania nowych technologii w dydaktyce, jak choćby używania Kahoota, ale o tym było cicho. Tymczasem każda droga jest dobra – konkluduje. Amen!
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.