Czytasz
Wybraliśmy TOP utwory z 2020 Club

Wybraliśmy TOP utwory z 2020 Club

TOP utwory z 2020 Club

Po 2 miesiącach oglądania vlogów i słuchania kolejnych grubych singli spod szyldu 2020, w końcu nadszedł ten dzień. W nasze ręce trafił album 2020 Club. Nie wiecie, od czego zacząć słuchanie? Wybraliśmy topkę ulubionych utworów. Ważne: nie ma tu numerów, które wyszły wcześniej.

Najbardziej wyczekiwana premiera początku tego roku wreszcie wylądowała. Rapowi, producenccy i popowi Avengersi zebrali się w gdańskiej stoczni, by stworzyć dla nas blockbustera. Niemalże połowę płyty zdążyliśmy już poznać w ramach singli. Dzisiaj jednak na streamingi wleciała całość, a ponadto pre-orderowicze dostali też dodatkowy mixtape. Które utwory z 2020 Clubu warto wyróżnić po przesłuchaniu na świeżo? Oto nasz TOP.

Landlord

Chcieliśmy Kanye Westa w Polsce, no to mamy. I do tego na rejdżu. Otso wczuł się na maksa w bycie YE, jego flow jest wręcz bliźniacze z niektórymi nawijkami amerykańskiej gwiazdy. Zdania w internetach są podzielone. Części przeszkadza zbyt duże podobieństwo, inni doceniają stilo, bo ostatecznie jest to nawinięte fenomenalnie. Rage wysmażony przez @atutowego kompletnie miażdży narządy uszne. Całe OIO czuje się na tym bicie jak ryba w wodzie, a schafter jawi się na tym traku jako nieślubny brat tej trójki rodzeństwa. Landlord niewątpliwie będzie jednym z największych buldożerów koncertowych nadchodzącego sezonu.

TOP utwory z 2020 Club

A mówiłem Ci

Czy pierwsze płyty Taco Hemingwaya są już na tyle wielkimi klasykami, że powinno się je samplować i wykorzystywać jako myśli przewodnie nowych utworów? No tak, nad czym się tu w ogóle zastanawiać! Zabawny jest fakt, że sam Taco do tego numeru się nie dograł. Pianino wymuskane na tym bicie masuje mózg słuchacza. Jest fenomenalnie wykręcone i dodaje animuszu surowemu, obniżonemu o wiele tonów wokalowi Taco z sampla. Producent Hvll wraz z Nicolą dowieźli konkretny podkład.

Otsochodzi ponownie błyszczy jak tylko może. Jego chemia zarówno OIO jak i Leosią bije z nawijki na kilometr. Hałastra to kolejna szara eminencja tego projektu. Ich stylówa jest wręcz stworzona pod taki klimat. Mielzky za to umie w agresję na takich bitach i chwała mu za to.

TOP utwory z 2020 Club

Late night show

ONA MA WAJBIK nawijał Taco na Malibu Barbie, i chyba chodziło mu bezpośrednio o Margaret, gdy przyrefreni. Jej wokal i stylówka to idealny katalizator dla formuły, jaką jest rapowanie. Dosypanie do jej śpiewu szczypty schaftera to przepis na zaserwowanie dania ekskluzywnego w miejscu, gdzie miał stać generyczny trapik z McDonalda. W Late Night Show zgadza się wszystko, wavy klimat fenomenalnie podtrzymują Sławy, a OKI, jak to OKI – jest gwarantem jakości, nieważne gdzie się go dołoży.

TOP utwory z 2020 Club

Ciepło – zimno

Aż ciężko w to uwierzyć, ale najprzyjemniejszy stricte popowy, luźny hit powstał bez udziału wyżej wychwalanej Margaret. Sam się sobie dziwię, ale wyróżniam utwór, na którym na auto-tune’ach śpiewają sobie tylko Dziarma i Young Igi. Złapali razem genialny przelot. Treściowo nie są to Himalaje, za to sama formuła letniej radiówki to poziom solidnych Alp, i to tych ładnych, szwajcarskich.

TOP utwory z 2020 Club

Ej, mała!

Taco z OIO to TOIO czy OIOT? W każdym razie na pewno nie TOI TOI, bo „Ej mała!” to numer, do którego będzie się chciało wracać. Jeśli chodzi o zwrotki to ten utwór ma podobną formułę co CYPHER2020, jednak panowie nie mieli ograniczeń co do liczby wersów, przez co o wiele bardziej rozwinęli skrzydła i pobawili się przeplataniem swoich wokali. Nanana z refrenu proste jak melodia Wlazł kotek na płotek, ale bardzo przyjemnie przełamuję zwroty i dodaje całości repeat value.

Sprawdź też
FKA twigs eusexua

TOP utwory z 2020 Club

Highlightsy z mixtejpu: Dwa zero dwa zero i Trójkąt

Wiemy, że nie wszyscy mają aktualnie dostęp do tego dodatkowego krążka, ale ciężko jest udawać, że ta płytka nie wyszła, gdy ma na sobie dwie perełeki.

Jeśli @atutowy w ogóle może wbijać jeszcze wyższe levele, to zrobił to na Dwa zero, dwa zero. Niby jest to prosty oldschoolowy loop, ale wszelkie przeszkadzajki, detale, mikro-szczególiki, przejścia i drobne niuanse, które upchał w tym instrumentalu zasługują na oddzielny tekst. Zmiana aranżu w momencie wejścia Mielzkiego na majka to wręcz poziom muzyki filmowej wielkiego ekranu.

Trójkąt to z kolei totalny hołd ku oldschoolowi. Bit to najbardziej returnersowy bit Returnersów jaki sobie można w ogóle wyobrazić. Sławy i Mielzky czują się tam jak w miękkim fotelu u ciotki na Mazurach. Warto wyróżnić schaftera, że w ogóle podjął się zarapowania w takiej stylistyce. Szczyl z kolei dodaje cudowne intro swoim chropowaym wokalem. Po tym nawet krótkim akcencie naprawdę czuć jego niedosyt na całym projekcie. Ogólnie rzecz biorąc po prostu warto docenić, że taki ciężki oldschool również znalazł swoje miejsce na tak eklektycznym, szalonym projekcie.

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone