Śniadania przez cały dzień, wina naturalne i swobodna atmosfera. YOLO to ukryta perełka w sercu Warszawy

Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Otwarte w ubiegłym roku miejsce odwiedziliśmy podczas trwającego właśnie BreakfastWeek, ale niewykluczone, że jeszcze tam wrócimy. Wizyta w tak bezpretensjonalnym lokalu od razu nastraja pozytywnie na cały dzień.
Warszawską ulicę ks. Skorupki, prostopadłą do zatłoczonej Marszałkowskiej, dość łatwo przeoczyć. Jest ślepa, krótka i węższa od równoległej Hożej albo Wilczej. Warto jednak zboczyć dla niej z częściej uczęszczanych szlaków choćby po to, żeby odwiedzić bohatera dzisiejszego tekstu.

Melty, matcha, miłość do jedzenia
YOLO przejęło niewielki, kameralny lokal po Przyjemności: knajpie oferującej pizzę neapolitańską z nowoczesnym twistem i orzeźwiające szprycery. Nowi właściciele zdecydowali się zmienić profil miejsca. Teraz jest kawiarnio-restauracją serwującą całodzienne śniadania, proste sałatki i makarony oraz wypieki. Z bardziej nieoczywistych rzeczy proponuje melty: sycące kanapki na gorąco oblane ciągnącym się serem. W tej części Warszawy słynie z wysokiej jakości matchy, na przykład o smaku pistacjowym, truskawkowym albo mango. Do picia oferuje także świeżą kawę HAYB oraz starannie wyselekcjonowane wina naturalne.

Tosty po mistrzowsku
O jedzeniu z regularnej karty nie napiszemy wiele więcej, bo sami odwiedziliśmy YOLO w ramach BreakfastWeek. To śniadaniowa odnoga znanego i lubianego RestaurantWeek®, w ramach którego lokale z całej Polski dają upust swoim kulinarnym fascynacjom w przystępnych cenach. W tym przypadku za posiłek i kawę na dobre rozpoczęcie dnia płaci się jedyne 35 zł.
Pabianicka Zielona Górka serwuje jedną z najlepszych pizz neapolitańskich na świecie. W czym tkwi jej sekret?
Miejscówka przy ks. Skorupki, wiedząc, że w okolicy dużo szepcze się o ich meltach, podczas BreakfastWeek skręciła we właściwym kierunku i postawiła na pieczywo. Na mięsną opcję wyznaczyła przyrządzone na chrupiącym chlebie croque madame. Francuski klasyk zawiera wszystkie niezbędne elementy: ser, szynkę, beszamel i łagodnie rozpływające się na powierzchni kanapki żółtko. Eksperymentatorzy powiedzieliby, że w przepisie zabrakło fantazji. My uważamy, że czegoś, co dobrze działa, nie ma potrzeby ruszać.

Druga z opcji co prawda nie nosi zakorzenionej w historii, zestandaryzowanej nazwy, ale zawiera składniki, które od dawien dawna wykorzystuje się w śniadaniach. Mowa o kremowej jajecznicy, aksamitnym awokado i słodkawych pomidorkach cherry. Taką kombinację dostaliśmy w kruchej, drożdżowej brioszce i akompaniamencie tartego sera. Znów skonkludujemy: proste, a skuteczne.

Powrót? Nieunikniony
Kiedy wchodziliśmy do YOLO, przypomnieliśmy sobie, jak na początku poprzedniej dekady internet oszalał na punkcie czteroliterowego akronimu. – You only live once – przekonywano do brawurowych i nie zawsze mądrych akcji. Dziś to hasło, podobnie jak wiele innych sieciowych fenomenów, raczej pokryło się patyną, ale do warszawskiej knajpy akurat pasuje jak ulał. Skoro żyje się tylko raz, zróbmy to najsmaczniej, jak się da.
YOLO / Warszawa, ul. ks. I. Skorupki 1 / godz. otwarcia: pn-czw.: 9-21, pt-nd.: 9-22 / Instagram
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.