W Australii zorganizowano pierwszy psi rave. Ciekawe, czy zagrali „haus”

Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
– Wszystkie łapy w górę! – mógłby powiedzieć DJ do czworonożnej publiczności ochoczo merdającej ogonami.
Czy muzyka łagodzi psie obyczaje? W 2017 roku odpowiedzi na to pytanie we wspólnym badaniu spróbowały udzielić organizacja SPCA oraz badacze z Uniwersytetu w Glasgow. Czworonogom znajdującym się w schronisku w Dumbarton włączono pięć różnych gatunków: soft rock, Motown, pop, reggae oraz muzykę klasyczną. Celem eksperymentu było sprawdzenie, jak na nią zareagują. Okazało się, że niezależnie od stylu, który im przypisano, zwierzęta chętniej poznawały nowe brzmienia w pozycji leżącej. Po zmierzeniu pulsu ustalono za to, że najbardziej uspokajał je rock oraz reggae.
@headphonesdog Headphone dog approves of #moonlightontheriver by #marcdemarco #headphonedog
♬ sonido original – mac rod
Komfort wśród klasyki
Do podobnych wniosków SPCA doszło dwa lata wcześniej. Zoopsycholodzy przyjrzeli się jednak wówczas jedynie wpływowi muzyki klasycznej na zwierzęta. Na podstawie analizy próbek śliny, pomiaru tętna oraz obserwacji zachowania również stwierdzono, że ekspozycja na dźwięki znacząco odstresowuje. – Chcemy, aby każdy podopieczny spędzający u nas czas czuł się jak najbardziej komfortowo – przekonywała w rozmowie z magazynem BBC Gilly Mendes Ferreira, kierowniczka ds. edukacji i badań w szkockim oddziale SPCA. Właśnie dlatego sesje muzykoterapii są stopniowo wprowadzane w schroniskach.
Pustynny rave i podróż przez góry Atlas. W filmie Sirat elektronika spotyka metafizykę
Zabawy dla psów: Rave na czterech łapach
Te i inne próby udowodnienia, że psy mają jakiekolwiek preferencje, wpisały się właśnie w popularny ostatnio trend. Mowa o dziennych imprezach, które podbiły scenę klubową w różnych metropoliach. Zawitały m.in. do Londynu, Nowego Jorku czy Barcelony, a ostatnio pojawiły się także w Warszawie.
W sens ich organizacji uwierzyła również kawiarnia Doglateria w Sydney. Jak sama nazwa lokalu wskazuje, sporą część jej menu zaadresowano do czworonogów. – A co, gdyby przy okazji zaprosić je na rave? – zastanowili się któregoś dnia włodarze miejsca. Z takich rozmyślań zrodziła się pierwsza edycja eventu o wdzięcznej nazwie Woof Doof. Przygotowano go we współpracy z australijskim oddziałem Spotify.
Najpierw jedzenie, potem tańczenie
Impreza odbyła się w minioną sobotę (17.05.). Podobnie jak większość tzw. coffee rave’ów, tak i ona zakończyła się w samo południe. Pierwszych 50 psich uczestników otrzymało darmowe akcesoria od partnera imprezy oraz lodowe smakołyki. Pałaszowali także przygotowaną na tę okazję śniadaniową miskę açaí z pastą kokosową, musli, masłem orzechowym i miodem. A co z samą muzyką?
Trudno ocenić, czy kundelki wolą bujać się do house’u, czy bliższe im bardziej basowe oblicza clubbingu. Uznali za to, że zbyt szybkie tempo może je rozkojarzyć i niepotrzebnie zestresować. Melodie oscylowały dlatego w bezpiecznym przedziale 55-60 BPM.
@pierre.perignon @Doglato_Australia @doglato partnered with @Spotify Australia & NZ to create the first ever music rave for dogs yesterday morning! 🪩🎵🐶🐕🕺💃🥳 Pierre & his daddy @Joey Jude were honoured to be invited with media. Here’s the Morning Show on 7’s segment! 🤩😂#thespotifywoofdoof #spotify #doglato #gelato #sydney #bondi #fyp #viral
♬ original sound – Pierre Perignon
Frekwencja w weekend dopisała, więc kolejne edycje Woof Doof odbędą się już wkrótce. O europejskich odpowiednikach psich rave’ów nic jeszcze nie wiadomo, ale czujemy w kościach, że to tylko kwestia czasu.
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.