Zara Larsson i delfiny. Utwór „Symphony” przeżywa drugą młodość 🐬
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Szwedzka piosenkarka na szczęście nie zdystansowała się od trendu, tylko podchwyciła go na jednym ze swoich koncertów.
Pora na małą podróż wehikułem czasu. Przenieśmy się do roku 2017 i sprawdźmy, jakie piosenki nie schodziły wówczas ze szczytów list przebojów. Despacito Luisa Fonsiego z gościnnym udziałem Daddy Yankeego i Justina Biebera, Shape of You Eda Sheerana, a może Something Just Like This The Chainsmokers i grupy Coldplay? Dziś wraca się do tych kawałków z rozrzewnieniem, ale ich miejsce szybko zastąpiły inne. W końcu siedem lat w muzyce popularnej to dziś wieczność.
Instagram pozwala dodać ulubioną muzykę do profilu. To opcja, którą świetnie znamy z MySpace!
Zara Larsson: być częścią symfonii
W marcu wspomnianego roku światło dzienne ujrzał także owoc współpracy Zary Larsson i elektronicznego duetu Clean Bandit. Utwór Symphony znalazł się na What Is Love?, drugim studyjnym albumie szwedzkiej wokalistki, która po entuzjastycznie przyjętym debiucie fonograficznym niestrudzenie pruła do przodu. – Teraz twoja piosenka się powtarza. Tańczę w rytm bicia twojego serca. Kiedy cię nie ma, czuję się niekompletna. Więc jeśli chcesz prawdy: Chcę tylko być częścią twojej symfonii. Potrzymasz mnie mocno i nie odejdziesz? – żongluje w numerze muzycznymi metaforami. Swoje wyznanie osadza na modnym przed laty orkiestralnym popie. Syntetyczne brzmienia wchodzą tu w dialog z dość klasycznym, ocierającym się o patetyczność instrumentarium. Podobnie bywały zbudowane ówczesne kawałki Christiny Aguilery czy Loreen.
Zaczęło się od absurdu
Symphony do dziś pozostaje jednym z największych przebojów Skandynawki. Na Spotify odtworzono go blisko półtora miliarda razy. Sam teledysk na YouTubie zebrał tylko 200 milionów wyświetleń mniej. Teraz te dość imponujące statystyki jeszcze poszybują. Zara Larsson, obecnie promująca swój czwarty album Venus, niepostrzeżenie stała się bowiem ulubienicą TikToka. Jak to często w internetowych trendach bywa, zaczęło się od czegoś absurdalnego i raczej przypadkowego. Chodzi o materiał wrzucony przez użytkownika ukrywającego się pod nickiem @heiratet.
Prosto z oceanu…
Mam depresję. Wszystko rozpamiętuję. Kocham alkohol. Nienawidzę słowa „demure”. Nie mogę się wysrać. Te i inne równie lapidarne deklaracje, najczęściej dość przykre albo ironiczne, kontrastują z samymi obrazkami: jaskrawymi, przywodzącymi na myśl nieistniejące światy skąpane w estetyce frutiger aero. Głównym bohaterem tych teł są delfiny beztrosko wyskakujące z wody. Towarzyszą im także rybki akwariowe albo jednorożce z tęczowymi ogonami.
Nie udało nam się skontaktować z użytkownikiem @heiratet, żeby dowiedzieć się, dlaczego zderzył utwór Symphony akurat z takim stylem. Możemy jednak przypuszczać, że to kolejny prztyczek w nos dany twórcom motywacyjnych sloganów. Kiedy jedni postulują wstawanie przed świtem, trzymanie zdrowej diety i regularne bieganie półmaratonów, inni wprost przyznają się do własnych słabości. Wykorzystują do tego tak wyrazisty, wyidealizowany język wizualny, że trudno przeoczyć ich przesłanie.
… na estradę
Jak Zara Larsson zareagowała na niespodziewane nagrania? Być może w najlepszy możliwy sposób: nie zdystansowała się od trendu, tylko popłynęła z falą. Kilka dni temu udostępniła na TikToku zdjęcie z wymownym podpisem Co do kurwy się dzieje? Chwilę później poszła o krok dalej i zdecydowała się wykonać Symphony na żywo… z wizualizacjami nawiązującymi do viralowego mema. – To musiało się stać – skwitowała krótko. Internauci nagrodzili ją za tę odważną próbę 34 milionami wyświetleń filmu. Ktoś tu chyba będzie musiał na stałe zmodyfikować koncertową setlistę.
@zaralarsson Replying to @Alberto Guti stream venus and buy tickets to my US tour bitches
♬ Symphony – Zara Larsson
Sekretarz redakcji Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.