Pracoholizm to problem obywateli Korei Południowej. Z racji zawody w nicnierobieniu dla mieszkańców mogą być wyjściem ze strefy komfortu.
Zawody w nicnierobieniu: odpoczynek jest sztuką
Z pozoru stwierdzenie mówiące o tym, że odpoczywać trzeba umieć, jest czymś abstrakcyjnym. Jednak jeśli się nad tym zastanowimy, to zauważymy, że to, co często nazywamy relaksem, nie ma nic wspólnego z faktyczną ulgą dla naszego umysłu oraz organizmu. Z tym problemem z pewnością mierzą się obywatele Korei Południowej, która od lat jest uznawana za jeden z najbardziej pracowitych krajów świata. A to wcale nie jest takie dobre.
Na przekór wszechobecnemu pędowi w Seulu zaczęto organizować coroczne zawody o nazwie Space-out, w których wszystko polega na nicnierobieniu. Podczas tegorocznej edycji na rozłożonych w mieście matach do jogi pojawiło się 117 osób, które chciały wylogować się z życia. Formuła konkursu jest prosta – należy spędzić 90 minut, podczas których nie można wykonywać zbędnych ruchów, rozmawiać, gapić się w telefon czy zasnąć. Podczas rozgrywki każdy z zawodników ma mierzone tętno. Później publiczność wybiera 10 ulubionych graczy, spośród których wygrywa ten posiadający najbardziej stabilne tętno.
Działacze walczą o uratowanie samotnej Belli z centrum handlowego w Seulu
Chwila wytchnienia
W tegorocznej edycji Space-out znaleźli się również sportowcy, czyli osoby, które często nie mogą sobie pozwolić na odpoczynek. Pojawiła się choćby łyżwiarka Kwak Yoon-gy, która jest dwukrotną srebrną medalistką olimpijską, wpadł też zawodnik short-tracku. Mistrzynią okazała się Kwon So-a, spikerka pracująca na wielu stanowiskach.
O potrzebie odpoczynku może świadczyć liczba osób, które chciały wziąć udział, a było ich aż 4000. Wśród 117 wybrańców znajdowały się zarówno osoby starsze, jak i dzieci. Oznacza to, że pozwolenie na nicnierobienie jest dla obywateli Korei Południowej niezwykle istotne.
