Czy może być coś lepszego od muzyki brzmiącej jak przyjaźń, słońce i pszczółka zasiadająca na kwiatku w upalny letni dzień? Możliwe. Co nie zmienia faktu, że muza tego typu to jedna z najlepszych rzeczy tego świata.
Wiadomo, że muzyka sprawdza się najlepiej podczas lata. W czasie rowerowych przejażdżek, wieczornych posiadówek nad rzeką ze znajomymi i koncertów “pod chmurką”. Czasem jednak znajdą się takie sztosy, że trudno się od nich uwolnić – niezależnie od pogody za oknem. Do nich zdecydowanie zalicza się UNDADASEA, których niebawem będziemy mogli usłyszeć na żywo!
Jeśli przespałeś ostatnie lata pod kamieniem (i am not judging u) to w skrócie powiem, że jest to na maksa ziomalski składzik wywodzący się z Gdyni. Nadmorski vibe od UNDADASEA czuć na kilometr – to co nawijają, i W JAKI SPOSÓB to robią powoduje, że nie ma tu mowy o żadnym nadęciu, sztucznej manierze i kreacji. Jako dowód przywołam kilka wersów numeru Zapalniczka, które budzą uśmiech na mojej japie w sposób wyjątkowy:
Odpalam bletka z randomowej zapalary / Kolejna z tych kolekcji nie z mojej kiermany / Pyk pyk chyba nikt nie zauważył / Że zajebałam komuś ognia prosto sprzed twarzy / Miałam nie jarać znalazłam się wśród jaraczy
Czy można lepiej streścić wyjście na imprezę? Klimacik kawałka przywołuje wszelkie beztroskie chwile wakacyjnego luzowania z przyjaciółmi. Dlatego wraz z pierwszymi promieniami słońca i temperaturami zbliżającymi się do 20 stopni, dobrze jest odpalić nie tylko zapalarę, ale też numery tych wariatów. Te pozwolą wprowadzić się powoli w nastrój upragnionych plenerków i beztroskich, miejskich wojaży.
Tym bardziej, że na horyzoncie widać nadchodzące koncerty! Rapowa ekipa wystąpi m.im. w krakowskim Hyde Parku (wymarzone miejsce na tego typu wydarzenie) i skwerplay w Poznaniu. Luźna nawijka UNDADASEA siądzie idealnie do sączenia piwka w lipcową noc. Pod gołym niebem rzecz jasna! To co, z kim się widzimy?
