Kropla Warszafskiego Deszczu i wujaszki z JWP. Kuba Knap o koncertach
Redaktor naczelny magazynu Going. MORE, współpracownik tygodnika Polityka i kwartalnika…
Kuba Knap koncertuje już w ramach TipiKnapa Tour, a my zadaliśmy mu kilka pytań o gigi, podczas których grał i o te, które widział.
Twój najtrudniejszy koncert
Kuba Knap: Najtrudniejsze są koncerty, na których gram dla garstki osób. Bywa z tym śmiesznie jak kiedyś w Bartoszycach, gdzie piętnaście osób przez dwie minuty nosiło na rękach Niedźwiada w ramach stejdżdajwingu, ale bywa też kiepawo, kiedy publika nie ma ochoty na twoje wypociny. To było chyba w Piasecznie – raptem kilka osób na sali domu kultury i atmosfera typu weź, idź stąd. Dograłem materiał do końca, ale na siłę i wcale nie miałem ochoty tam być.
Twój dobry, ale źle zapowiadający się koncert
Kuba Knap: Takich sztuk było mnóstwo. Najbardziej legendarna akcja odbyła się w Radomiu, gdzie spędziliśmy parę godzin w klubie, czekając na ludzi, a ostatecznie był ich z piętnaścioro. Ale skład był mocny – Emil i Mąka, a do tego Lehu, Kajtek i Wrotas i chyba nawet Kieras jakimś cudem. Biba zamieniła się w pijacki cypher pod szyldem Przegięcie Bagiety.
Twój koncert, podczas którego zdarzyło się coś niespodziewanego
Kuba Knap: To nie był mój koncert, ale warto tę scenę przypomnieć. W roku zdaje się 2008 na Hip Hop Kempie grał Warszafski Deszcz przed premierą Powrócifszy, o czym jeszcze nie było do końca wiadomo. Na Kempie przez cztery dni była pełna lampa, ani jednej chmurki. No i chłopaki zagrali koncert, a tu z obłoczka, który nie wiedzieć skąd się wziął, kapnęło symbolicznie. I za moment znów czterdzieści stopni w cieniu. Magiczne przeżycie.
Twój koncert, który nie doszedł do skutku, a bardzo chciałeś go zagrać
Kuba Knap: Cholera, nie wiem. Może mi ktoś przypomni taką sztukę. Ale za to pamiętam, jak pan The Game nie pojawił się w klubie The Fresh, ponieważ utknął w zaspie w Rzepinie. Marzliśmy w kolejce do zamkniętego klubu w jakimś cholernym mrozie.
Utwór, którego nie chciałbyś zagrać na żywo
Kuba Knap: Chyba nie mam takich w katalogu. Mogę se pyknąć czasem oldskula.
Czyjś koncert, który najwięcej ci podpowiedział w kwestii występowania na żywo
Kuba Knap: Myślę, że koncertowo najwięcej dali mi wujaszki z JWP oraz donGURALesko. Tych pierwszych widziałem kilkadziesiąt razy i nadal po każdej sztuce mam takie dzieciackie uczucie, że kurde, ja chce być taki jak oni!, w sumie z DGE podobnie. Wynika to z tego, że widziałem ich w różnych okolicznościach. Czy to dożynki, czy Progresja, czy juwenalia, czy ciasny klub gdzieś w Polsce – wszędzie napierdalają z taką samą mocą i wczutą.
Czyjś koncert, który chciałbyś przeżyć jeszcze raz
Kuba Knap: Rzucam pamięcią wstecz i chyba chciałbym przeżyć jeszcze raz Nasa w Stodole w 2007, z płytą Hip Hop Is Dead. Wtedy gówno wiedziałem o całej tej kulturze i rapie tak naprawdę, więc chciałbym tam wejść z tym, co mam teraz w bani.
Czyjś koncert, na który wpadłeś najspontaniczniej w życiu
Kuba Knap: Wydaje mi się, że taki gruby spontan to był, jak byłem w Bydgoszczy u chłopaków i się okazało, że gra OSTR. Delikatnie spóźnieni zasialiśmy tam straszny pijacki gnój. Tydzień później sam tam grałem i panowie z ochrony nie mieli do mnie zaufania.
Czyjś koncert, który okazał się największym zawodem
Kuba Knap: Snoop na Orange Festivalu w Warszawie. Z dwóch powodów. Sam koncert był nudny, ze sporą liczbą Snoop-Lionowych numerów, do tego bez wczutki, odklepany po prostu. No i znudzony Daz opierający się o DJ-kę przez cały czas trwania sztuki. Później był after w CBA, gdzie Snoop robił za DJ-a i tam atmosfera było kozacka, ale jak tylko wszedł i odpaliliśmy gibony, zadzwoniła moja współlokatorka z płaczem, przerażona, bo ktoś nam się włamał do chaty i nakradł kilka fantów.
Czyjś koncert, po którym nie spodziewałeś się niczego, a okazał się świetny
Kuba Knap: Poszedłem z Adasiem na koncert KPSN-a. Szczerze mówiąc, nie miałem w zasadzie pojęcia, kim ten człowiek jest, oprócz ze dwóch tracków i tego, co mi opowiedział Mada. Po koncercie podszedłem na bajerkę do Piotrka i zaproponowałem, żebyśmy zrobili razem płytę. Pamiętam to potężne uczucie w brzuchu, kiedy grał – miałem ciary, jakbym się przeniósł piętnaście lat wstecz gdzieś na koncert Chady i Piha czy coś.
Bohater tekstu jest w trasie. Bilety na jego koncerty znajdziecie tutaj!
Redaktor naczelny magazynu Going. MORE, współpracownik tygodnika Polityka i kwartalnika ZAiKS Wiadomości, a także rapowa głowa. W przeszłości dziennikarz prasowy magazynów Playboy, Esquire i CKM czy redaktor muzyczny newonce.