Mateusz Górniak: W „Przemianie” zastanawiamy się, jakie są potencjały w mutowaniu [WYWIAD]
Szefowa działu kreatywnego Going. Piszę i rozmawiam o książkach, feminizmie…
Ostatnia premiera sezonu 2022/23 w Nowym Teatrze zapowiada się arcy ciekawie. Młodzi twórcy wzięli na warsztat klasyczny utwór Franza Kafki. O tym, czego spodziewać się po spektaklu Przemiana, opowiedział nam odpowiadający za dramaturgię i scenariusz Mateusz Górniak.
– Gregor Samsa obudził się pewnego rana z niespokojnych snów, stwierdził, że zamienił się w łóżku w potwornego robaka” – otwierające „Przemianę” Franza Kafki zdanie stało się popkulturową kliszą opisującą współczesne społeczeństwa alienacji i wyczerpania. Choć na pierwszy rzut oka brzmi ono jak początek body-horroru albo metafora depresji, uwodzi przede wszystkim jako forma sprzeciwu wobec uczestnictwa w globalnej pogoni za zyskiem i efektywnością. Takimi słowami swój spektakl opisują jego twórcy. Duet reżyser Grzegorz Jaremko i scenarzysta/dramaturg Mateusz Górniak postanowili z uwagą przyjrzeć się przemianom, które zachodzą tu i teraz. Poniekąd weryfikują w ten sposób spuściznę klasyka literatury austriackiej. Próbują jednak nie tyle wejść z nim w twórczy dialog, co raczej wykorzystać go jako zaczyn do dużo dalszej dyskusji. Co z tego wszystkiego wyniknie, przekonamy się już 9 czerwca w czasie premiery, a potem na kolejnych spektaklach do 14 czerwca.
Pod koniec maja spotkałam się z Mateuszem, by zapytać go zarówno o Przemianę, jak i zbliżającą się nową książkę. Jego Dwie powieści ruchu ukażą się już 7 czerwca nakładem Wydawnictwa Filtry. Pierwszą część konwersacji przytaczam poniżej, a całość rozmowy usłyszycie 10 czerwca w moim podcaście Orbita Literacka.
Jagoda Gawliczek: Co robi Ci ten tekst w 2023? Jak się czujesz z Przemianą?
Mateusz Górniak: Może opowiem na początku o tym, jak doszedłem do miejsca, w którym jesteśmy. Już czuć magię teatru, już widać scenografię, jest znany plakat, a aktorzy grają. Historia Przemiany zaczęła się jednak w listopadzie, kiedy współpracę zaproponował mi Grzegorz Jaremko. Przyszedł do mnie z tematem, a dla mnie to była świetna okoliczność. Także życiowo, bo miesiąc wcześniej skończyłem pisać drugą z Dwóch powieści ruchu. Bardzo potrzebowałem się podjąć kolejnego projektu, żeby nie musieć zajmować się rzeczami takimi jak życie.
Znałem ten tekst wcześniej i myślę, że był dla mnie bardzo ważny, także ze względu na książkę Kafka. Ku literaturze mniejszej, którą napisali Félix Guattari i Gilles Deleuze. To dla mnie bardzo ważna praca w ogóle w aktywności literackiej, ponieważ autorzy pokazują jak dokonać eksperymentu na jakimś pisarzu. Robią to z Kafki, wyłuskując jego poczucie humoru i wampiryczne wcielenia. Pokazują autora, który jest zupełnie inny niż szkolne, uniwersyteckie czy psychoanalityczne interpretacje. Uwolnionego od mocnych znaczeń. Pisarza witalnego.
Dla mnie przygotowanie scenariusza pod spektakl teatralny to bardzo głębokie wejście w sam temat, czyli w to, że Gregor Samsa obudził się pewnego rana z niespokojnych snów i stwierdził, że zamienił się w robaka. Żeby to opowiedzieć dzisiaj, w 2023 roku, potrzebowaliśmy z Grzegorzem jakiegoś prologu. Ten dzieje się w Miejskim Przedsiębiorstwie Oczyszczania, które kiedyś mieściło się w Nowym Teatrze na Madalińskiego. Zaczynamy wśród śmieciarzy, a potem uruchamiamy lawinę kolejnych mutacji. Garaż pełen śmieciarek zamienia się w kino. Potem jest już historia, którą opowiedział Kafka. My opowiadamy ją jeszcze raz, żeby zobaczyć, czy taka przemiana może ze sobą nieść na przykład przyjemność. Chcieliśmy zastanowić się nad tym, jakie są potencjały w mutowaniu.
Sprawdź też: Jonas Eika: Przewlekły kryzys stał się dla nas normalnym stanem [WYWIAD]
Przemiana głównego bohatera w znaczeniu dosłownym rozbija zastane porządki i demaskuje strategie zachowania innych postaci.
Mamy bohatera, który dokonuje skoku na główkę z jednoczesnym koziołkowaniem w inną formę bytu. Wokół niego są postaci, które reprezentują różne trójkąty społeczne, które są opresjami. To przede wszystkim trójkąt władzy rodzinnej i kapitalistycznej, związanej z pracą. U Kafki Samsa był komiwojażerem. Dzisiaj to byłoby retro, dlatego mamy śmieciarzy. To nie pracownicy fizyczni, nie wyrzucają śmieci, a raczej kontrolerzy w wielkim przedsiębiorstwie-molochu, przed którym Samsa ucieka. Jest też rodzina, będąca aparatem do wymuszania posłuszeństwa. Bardzo dużo uwagi poświęcamy temu, co z Kafki wyciągnęli Deleuze i Guattari, czyli motywowi pochylonej głowy.
Postać ojca nie jest przez nas interpretowana w prosty, złowrogi sposób, jako ojciec reprezentujący władzę. To slapstickowy przypadek. Nie jest mocnym bohaterem, który zdaje sobie sprawę z własnej władzy i ją realizuje. Jest w takim miejscu układu społecznego, że tak czy inaczej będzie ferował wyroki, czy właśnie wymuszał posłuszeństwo – rozumiane także jako to, byśmy nie mutowali w żadne monstra, tylko jednak byli zorganizowani w ludzki organizm, gdzie usta są do oddychania, odbyt jest do wydalania i człowiek jest do pracy i reprodukcji. Ważną rzeczą jest dla nas też to, że Samsie się to nie wydarza. Myślimy o tym, jak o czymś skrupulatnie zaplanowanym. Posługujemy się kategorią improwizacji egzystencjalnej albo eksperymentów ontologicznych. Jest tam bardzo dużo poszukiwań wokół stawania się czymś innym. Stoi za tym poczucie, że człowiek jako zorganizowany organizm jest czymś, co fajnie byłoby porzucić i poszukać czegoś dalej.
Jak wygląda Wasz proces pracy z reżyserem?
Od listopada spotykaliśmy się w zasadzie co tydzień. Byliśmy ze sobą w ciągłym kontakcie. Dla mnie, jako osoby piszącej, to jest super, bo to zupełnie inny tryb pracy niż pisanie samemu i ewentualnie kontakt z wydawnictwem czy osobą redaktorską co parę miesięcy. Wzięliśmy sobie to hasło, że robimy eksperyment na Kafce. Poza Przemianą, z której motywów czy pojedynczych zdań korzystamy, jest tam kilkanaście innych miniatur Kafki, takich jak Posejdon, Troska głowy, Rodzina, Mała bajka, Jama, Głodomór i sporo innych. Mamy też Chaplina. Chcieliśmy sprawdzić, jak tego Kafkę można dzisiaj opowiedzieć i do czego wykorzystać. Właśnie teraz jest moment, kiedy po wielu miesiącach spekulowania i pracy przy stoliku, obserwujemy te delikatne jakości teatralne. Robi się choreografia, scenografia jest już postawiona, aktorzy pracują.
Jak się czujesz słysząc swój tekst na scenie?
To jest super, bo ten tekst już od dawna do mnie nie należy. On był po to, by zainicjować proces i od tamtej pory zadziało się z nim bardzo dużo. Niektóre rzeczy, które zostały tam zapisane, lepiej zagrać niż wygłosić ze sceny, więc zostały usunięte i pracują w motywacjach wewnętrznych osób na scenie. Ale też zastanawianie się nad każdym pojedynczym zdaniem, sytuacją czy obrazem. Tutaj znowu z prywatnej perspektywy osoby piszącej – to cudowna lekcja. Moment, w którym Małgorzata Hajewska przegląda Twój tekst i zastanawia się nad różnymi rzeczami ze swoją wrażliwością, wiedzą, doświadczeniem i jeszcze milionem innych rzeczy, które Haja ma, to czuję, że wynoszę stamtąd bardzo dużo. Podejrzewam, że teraz po prostu piszę lepiej niż przed poznaniem jej. Mówię o jednej osobie z całego zespołu, ale to dlatego, że praca z nią jest dla mnie wydarzeniem.
Myślałeś o wymawialności swojego tekstu w kontekście pracy aktorów?
Zwracałem na to uwagę. Wiedziałem też, że w teatrze jest inna formuła na robienie eksperymentów. Inaczej pisze się zdanie na scenę, a inaczej takie, które będzie wydrukowane w książce. Wyobrażanie sobie ludzi, mówiących te teksty, to część tego procesu, tak samo jak czytanie samemu sobie na głos. Czasem na przykład prosiłem współlokatora, żebyśmy przeczytali razem dialog i słuchaliśmy jak to brzmi. Do tego dochodzi jeszcze całe mnóstwo rzeczy, które trafia do scenariusza. Czytanie stron HR na obcasach czy różnych poradników dla przedsiębiorstw, żeby ten Kafka mocniej pracował we współczesności. Podcasty z teoriami spiskowymi o wybuchających zębach albo mongolskim robaku śmierci. Dużo było czasu, więc dużo było szukania. Było to dla mnie bardzo komfortowe, że ten eksperyment mógł się odbyć, bo mieliśmy ku temu stworzone możliwości.
Kto odpowiada za muzykę, a kto za scenografię?
Za muzykę odpowiada Justyna Banaszczyk, a za scenografię Anna Maria Kaczmarska w duecie z Mikołajem Małkiem.
Jak się z nimi pracuje?
Jest cudownie. Fajnie, że już pod koniec grudnia czy w styczniu pojawił się pierwszy projekt scenografii. Dla mojej wyobraźni to było super, że pracowaliśmy w tym samym momencie i wzajemnie się napędzaliśmy. Oni robili kolejne wersje scenografii, a ja dopisywałem kolejne sceny i to było ze sobą w jakimś dialogu. W teatrze nie ma samotności pisania fikcji literackiej. To z jednej strony radosne, że tworzy się rzeczy w jakiejś sforze czy grupie. Z drugiej inaczej jest rozłożona odpowiedzialność. Jeśli zacznę tworzyć grafomańskie teksty do książki, to redaktor powie mi, że to grafomania i plik zostanie usunięty. Tutaj przynoszę rzeczy do stolika, gdzie siedzi paręnaśnie bardzo zajętych osób i ich czas leci. To bywa paraliżujące jak się o tym za dużo pomyśli. Na szczęście jednak nikt mi nie powiedział, że traci czas.
I też inaczej niż w druku pojmowana jest tu finalność tekstu.
Tak, ostateczna wersja tekstu będzie wtedy, kiedy zostanie on wypowiedziany na scenie.
Nie mogę się doczekać, aż to zobaczę i usłyszę!
PRZEMIANA, Nowy Teatr, premiera 9 czerwca
Reżyseria: Grzegorz Jaremko
Scenariusz i dramaturgia: Mateusz Górniak
Fragmenty Przemiany Franza Kafki
w tłumaczeniu Juliusza Kydryńskiego
Scenografia: Anna Maria Karczmarska, Mikołaj Małek
Kostiumy: Rafał Domagała
Światło i wideo: Szymon Kluz
Muzyka: Justyna Banaszczyk
Choreografia: Iza Szostak
Charakteryzacja: Zuzanna Siemińska, Liliana Szłapa-Boratyńska
Asystentka dramaturga: Jowita Mazurkiewicz
Produkcja: Zuzanna Kubiak
Inspicjentka: Marta Śmierzchalska
Obsada: Bartosz Bielenia, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Ewelina Pankowska, Piotr Polak, Magdalena Popławska, Jan Sobolewski
Szefowa działu kreatywnego Going. Piszę i rozmawiam o książkach, feminizmie i różnych formach kultury. Prowadzę audycję / podcast Orbita Literacka. Prywatnie psia mama.