Czytasz teraz
„Dzielenie sceny ze Stonesami było niesamowite”. Pogadaliśmy z Vintage Trouble
Muzyka

„Dzielenie sceny ze Stonesami było niesamowite”. Pogadaliśmy z Vintage Trouble

Vintage Trouble

Grali z The Who i The Rolling Stones, a zaraz znowu pojawią się w Polsce. Na nasze pytania odpowiedział Nalle Colt, gitarzysta i współautor tekstów Vintage Trouble.

Fascynacja muzyką lat 50. i 60.

Nalle Colt (Vintage Trouble): To mariaż bluesa, gospel i rhythm & bluesa dał początek rock’n’rollowi. Było w tym tyle energii i ognia… Wydaje mi się, że wciąż można to usłyszeć na tych starych płytach. One wciąż elektryzują. Chuck Berry, Little Richard, Ike & Tina Turner itd.

Podejście do modnych brzmień

Nowoczesne dźwięki są częścią naszego życia, otaczają nas. Słuchamy dużo współczesnej muzyki i myślimy, że można to wyraźnie usłyszeć w Heavy Hymnal. Każda epoka ma swój rytm oraz wzorce rytmiczne, które mi się podobają. Łatwo usłyszeć choćby brzmienie lat 80. Zaraz się okaże, że będzie ono też soundem lat 20… Trendy mają w sobie coś negatywnego, więc dobrze, że nie dążymy do pokazywania ich w swojej muzyce. My po prostu wyrażamy dźwiękami naszą wersję czasów, które opracowujemy muzycznie. Oczywiście korzystamy przy tym z nowoczesnych technologii.

Sukces w Wielkiej Brytanii

Spędzamy tam dużo więcej czasu. Mieliśmy również okazję wystąpić w programie telewizyjnym Jools Holland. Myślę, że to było w 2011 roku, zaledwie rok po tym, jak założyliśmy zespół. Ta transmisja telewizyjna napędziła naszą karierę. Mieliśmy odbyć krótką trzytygodniową wycieczkę, a skończyło się na tym, że zostaliśmy aż cztery miesiące! Wielka Brytania bardzo nas wspierała i dała nam świetną okazję do rozwoju. Nie możemy się doczekać powrotu!

Vintage Trouble zagra 9 lipca w Polsce. Bilety znajdziecie tutaj!

Granie przed The Rolling Stones

Dzielenie sceny ze Stonesami było niesamowite. Koncert odbył się w Hyde Parku w Londynie, przybyła niesamowita liczba osób. Zawsze będę wdzięczny za tę możliwość, także dlatego, że ich publiczność przyjęła nas z otwartymi ramionami. Zdziwiło nas, ile ci goście mają przebojów! Nic dziwnego, że publiczność śpiewała każdą piosenkę. Te kawałki były zagrane lepiej, niż mogłem sobie wymarzyć. Do tego pełna kontrola nad widownią od początku do końca. A wszystko z niesamowitym luzem. Nadal uwielbiają wspólne granie, to czuć. Mam nadzieję, że pewnego dnia to powtórzymy.

Granie przed The Who

Jacy oni wszyscy są pokorni… Zwłaszcza Pete i Roger. Byli dla nas niesamowicie wspierający i sprawili, że poczuliśmy się jak ważna część ogromnego show. Zagraliśmy z nimi aż 52 koncerty. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zrobimy coś razem, bo tęsknię za tymi facetami. Fani The Who weszli w skład naszego fandomu o nazwie TroubleMakers. Wielu z nich widziało nas po raz pierwszy w trakcie tych występów.

Najtrudniejszy utwór do zagrania

Każdy, którego nie graliśmy przez jakiś czas. Czasami muszę poszukać go w pamięci. Są momenty, kiedy Ty zapowiada na scenie jakąś starą piosenkę, a ja mówię: czekaj, muszę szybko iść do łazienki.

Zobacz również

Najdziwniejszy koncert

Uwielbiam dziwne koncerty, a mieliśmy ich mnóstwo podczas naszej kariery. Jednym z najdziwniejszych był występ w Norwegii, na wyspie na Morzu Norweskim za kołem podbiegunowym. Wydaje mi się, że nazywa się Treana Island. To było i fajne, i dziwaczne przedsięwzięcie…

Największy festiwal

To był Woodstock w Polsce. On naprawdę był ogromny! Nie jestem pewien, czy pamiętam dokładnie, który to był rok. Może 2014, może 2015? Nie było widać końca widowni. A uwierz mi, że próbowałem dojrzeć ten koniec.

Występowanie w Polsce

Niestety muszę stwierdzić, że moja wiedza na temat polskiej muzyki nie jest zbyt duża. Ale teraz, odkąd znowu zaczęliśmy koncertować, nie mogę się doczekać, aby połączyć się z naszymi polskimi TroubleMakers i bardziej się z nimi zintegrować.

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony