Czytasz teraz
Powstała „Chatka Puchatka” w gwarze wielkopolskiej. Przeczytajcie fragment „Dómku Szpeniolka”!
Kultura

Powstała „Chatka Puchatka” w gwarze wielkopolskiej. Przeczytajcie fragment „Dómku Szpeniolka”!

Kultowy zbiór opowiadań A. A. Milne’a przetłumaczono już na wiele języków, ale ten przekład jest szczególny. Książka trafiła właśnie na rynek.

Brytyjski pisarz przedstawił czytelnikom postać Kubusia Puchatka blisko sto lat temu, w lutym 1924 roku. Wówczas w nieistniejącym już magazynie satyrycznym Punch ukazał się wiersz Teddy Bear z misiem o bardzo małym rozumku w roli głównej. Wtedy jeszcze nie miał swojego charakterystycznego przydomka, ale prozaik szybko nadrobił zaległości w opowiadaniu The Wrong Sort of Bees. Po jego wydaniu przyszedł czas na książkę Kubuś Puchatek, a chwilę później – na Chatkę Puchatka.

Okładka pierwszego wydania książki Chatka Puchatka A. A. Milne’a, która ukazała się w Wielkiej Brytanii w 1928 roku.

Powrót do Stumilowego Lasu

Niepozorny, choć starannie napisany zbiór opowiadań szybko wszedł do kanonu XX-wiecznej literatury dziecięcej. Zresztą co będziemy się rozwodzić: na pewno kiedyś zetknęliście się z historiami ze Stumilowego Lasu. Kubuś Puchatek eksplorował go wraz ze swoimi przyjaciółmi – Sową, Kłapouchym, Prosiaczkiem, Krzysiem i Tygryskiem – a po wyczerpujących przygodach i zabawach w misie-patysie udawał się na konsumpcję olbrzymich ilości miodu i zasłużoną drzemkę. Te perypetie wielokrotnie przypominano w filmach, grach i serialach. Teraz nadszedł czas, żeby poznać je w zupełnie innym wydaniu.

Okładka książki Dómek Szpeniolka, czyli poznańskiej odpowiedzi na Chatkę Puchatka.

Wskrzeszać lokalne języki i gwary

Chatka Puchatka opatrzona oryginalnymi ilustracjami doczekała się przekładu na… gwarę poznańską. Pomysłodawcą tego projektu jest Wydawnictwo Media Rodzina. Wielkopolska oficyna już wcześniej przetarła szlaki na tym polu. Cztery lata temu na półki księgarń trafił zlecony przez nią Niedźwiodek Puch (po śląsku) oraz Misiu Szpeniolek (także w gwarze poznańskiej). W przeszłości przetłumaczono także Małego Księcia. Gdyby Antoine de Saint-Exupéry urodził się w Katowicach, nazwałby swojego bohatera Małym Princem.

Okładka książki Misiu Szpeniolek, czyli poznańskiej odpowiedzi na Kubusia Puchatka / Wydawnictwo Media Rodzina

Chatka Puchatka to po poznańsku Dómek Szpeniolka. Taki tytuł książki zaproponował jej tłumacz, Juliusz Kubel, który zarejestrował ją także w formie audiobooka. Emerytowany dziennikarz i publicysta od wielu dekad zajmuje się popularyzowaniem gwary. Jako autor audycji radiowych Blubry Starego Marycha i Blubry Heli przy niedzieli dbał o to, żeby wyrażenia pokroju szneki z glancem albo nieśmiertelnego tej nigdy nie zniknęły ze słowników.

Na końcu ul. Półwiejskiej w Poznaniu w 2001 roku odsłonięto pomnik Starego Marycha. To fikcyjny, posługujący się gwarą poznańską bohater powołany do życia przez Juliusza Kubela.

Twardy orzech do zgryzienia

Nowy, nieoczywisty przekład był dla Kubela dużym wyzwaniem. Nie wszystkie słowa, zwłaszcza nazwy własne, da się tak łatwo przetłumaczyć. – Nasza gwara jest pogrubiająca. Jest „brachol”, „siora”, „kibol”, a tu trzeba było szukać wesołych określeń. Książka jest przecież wesoła, adresowana do dzieci – przekonywał poznaniak . Ostatecznie Puchatka ochrzcił mianem Szpeniolka, Prosiaczka – Proszoczka, zaś Kłapouchego – Klapouchiola. Ten ostatni nie rezyduje w Ponurym Zakątku na rubieżach Stumilowego Lasu, tylko w Zgroźnych Gynstwinach.

A może horror z Kubusiem Puchatkiem? Ponoć w Stumilowym Lesie zaczęło straszyć!

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Media Rodzina przygotowaliśmy dla Was fragment książki, która właśnie trafiła do sprzedaży. Lektura języka niesłyszanego na co dzień, a jednak w pewnym stopniu możliwego do odczytania, zapewnia zabawę i intelektualną rozrywkę.

Chatka Puchatka po poznańsku – fragment

Kóniec kóńców dosztygali się do Zgroźny Gynstwiny, gdzie miyszkoł Klapiuchol. A że Proszczoczek mioł za uchami połno śniygu i był mocno stetrany, to pośli do małygó lasku zez sosen i usiedli się na płocie, co go obkrążoł. Teroz byli zasłóniynci od śniygu i wiatru, ale cołki czas było bardzo buba, wiync do rozgrzanio prześpiywali se Mruczankę Szpeniolka roz po roz, ko szóściu razy.

Proszczoczek wykonywoł bum-bumy, a Szpeniolek resztę i obydwaj we wybranych miejscach wybijali rytm kijoszkami. Zaroz zrobiło się ciepli i znowu mogli godać.

— Tak se myślę i myślę, i mosz, co wymyśliłem — odezwoł się Szpeniolek.

— A żem pomyśloł o Klapiucholu.

— A co o Klapiucholu?

— To, że nieborok Klapiuchol ni mo gdzie miyszkać.

— Szak ni mo.

Zobacz również
klaksony

Ilustracja Kłapouchego narysowana przez samego A.A. Milne’a.

— Ty mosz dóm, Proszczoczku, i jo mom dóm. I są to ekstra wygodne dómy. I Krzysiu mo dóm, i Pućka, i Mama Od Kangura, i Królas — cołko wiara mo dómy i nawet famuła i znajomki Królasa tak samo mają dómy, czy cóś podanygó na dóm. Ino nieboroczek Klapiuchol ni mo dómu. Wiync tak se pomyślołym: „Stetromy onymu dóm”.

— To jest ekstra pomysł, Szpeniolku. A zaś gdzie gó postawiymy?

— Tutej, zaroz ko lasku, co jest zasłóniynty od wiatru, bo tutej sobie o tym żem pomyśloł. I pozywać to miejsce bydymy Fyrtlem Szpeniolka. I stetromy zez ki-
joszków tyn Dómek Szpeniolka do Klapiuchola wew Fyrtlu Szpeniolka.

— Wuchta kijoszków jest z tamty stróny lasku — powiedzioł Proszczoczek. — Widziołym. Wuchta wuchty. Usztaplowane razem.

— Dziękuje ci, Proszczoczku — powiedzioł Szpeniolek. — To, co wspomniołeś, bydzie do nos Ekstra Pomocne i jo bym mógł pozwać to miejsce Fyrtlym Proszczoczkoszpeniolka, jakby Fyrtel Szpeniolka nie słyszało się lepi bez to, że kródzy i barzy fyrtlowato.

Zesmykli się zez płotu i pośli naobkoło na drugą strónę lasku, żeby nazorgować kijoszków.

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony