Nawoływania, szepty, wyznania – Zaumne na swoim wydanym pod koniec 2019 albumie Contact opowiada o utraconej obecności i próbach jej przywołania.
Z Zaumne i odpowiedzialną m.in. za teledysk do Rose Petals Mariką Dianą rozmawiamy o współczesnych widmach, rytuałach, DIY i bliskości w czasach social distancing.
W trakcie tworzenia materiału do ostatniego albumu Contact interesowały cię próby wywołania uczucia kontaktu z drugą osobą poprzez rytuały. Do jakich rytuałów odnosisz się w swojej płycie? Co je łączy? Czy każdy może je wykonać czy wymagają jakiegoś wtajemniczenia?
Zaumne: Pomysł na album zaczął mi świtać w myślach, kiedy natrafiłem na YouTuberkę, która swoim filmem starała się odpędzić od swoich widzów złe energie. Przyrządzała w tym celu kadzidła, używała kamieni szlachetnych i deklamowała kojące sentencje. Zainteresowało mnie to internetowe wcielenie magicznego rytuału, który był w dużej mierze improwizowany – zyskiwał dzięki temu charakter gry z odbiorcą, a nie przesadnie podniosłej ceremonii. Był inkluzywny, ale jednocześnie wymagał od widza refleksji i chwilowego oderwania od codziennych spraw. Obserwowałem też wśród znajomych na Instagramie falę rosnącego zainteresowania astrologią i okultyzmem. Warstwę estetyczną Contactu zainspirowały początkowo właśnie tego rodzaju praktyki.
Dlaczego ludzie według ciebie potrzebują rytuałów?
Z: Nie mam teoretycznej wiedzy na ten temat, choć ostatnio natrafiłem na książkę o magii antycznej i pomyślałem, że większość z omawianych tam zaklęć i rytuałów miała swoje źródło w różnego rodzaju lękach – przed odrzuceniem, wiecznym potępieniem, chorobami, fizyczną konfrontacją, czy też przed innymi czarami.
W trakcie pracy nad albumem interesowały mnie jednak głównie uczucia osamotnienia i tęsknoty za ukochaną osobą. Sytuacje, w których kontakt werbalny wydaje się już niemożliwy.
Co według ciebie odróżnia rytuał od rutyny?
Z: Myślę, że przede wszystkim zaangażowanie emocjonalne, ale też uświadomiona intencja z jaką się rozmyśla lub wykonuje określoną czynność.
Jak porządkujesz sobie rzeczywistość w czasie izolacji? Czy twój plan dnia drastycznie się zmienił? Czy, oprócz oczywistych wad ekonomicznych, widzisz w tej sytuacji jakieś zalety?
W najbliższych miesiącach miałem w planach realizację kilku projektów i pomysłów, a w tej sytuacji zostaną one w najlepszym wypadku odroczone. Właśnie takie sprawy motywowały mnie do działania, a teraz prawie zupełnie wygasły – stan izolacji może zdawać się inspirujący, ale mi raczej odebrał siły. Obawiam się też o przyszłość inicjatyw i miejsc, w których mogłem grywać. Byłem świadomy swojej niepewnej pozycji w tych aspektach, ale teraz nie widzę już nawet perspektyw na jej poprawę, więc trudno jest pracować kreatywnie.
Twoja muzyka jest dla mnie bardzo introwertyczna. Dużo w niej szeptów, szelestów, szmerów, takich miniaturowych form, które kojarzą mi się z intymnością, a ta znowu łączy się z poczuciem bezpiecznego schronienia. Jak wygląda twój proces twórczy?
Z: Siadam do tworzenia muzyki prawie codziennie, zwykle w domu. Czasem ma to nieco eskapiczny charakter, a czasem działa na mnie terapeutycznie i pozwala mi lepiej zrozumieć, co akurat czuję. Z wielu szkiców, które sporządzam, najbardziej interesują mnie te, które zawierają w sobie cząstkę przeżywanych przeze mnie stanów emocjonalnych. To je później rozwijam i dopracowuje – większość czasu poświęcam właśnie na ich szlifowanie. Nadaję im pożądaną przeze mnie formę, a później staram się umieścić je w kontekście albumu.
W swoich utworach korzystasz m.in. z ASMR, nagrań wywiadów, cudzych wypowiedzi tworząc kolażowe struktury muzyczne. W twoich produkcjach ludzki głos zawsze kojarzy mi się z rodzajem wyznania. Jaką rolę pełni na najnowszej płycie? Czy tym wszystkim głosom przyświeca jakiś jeden cel czy działają oddzielnie?
Z: Zależy mi na tym, żeby moje albumy miały konsekwentną i często domknięta narrację. Staram się budować ją właśnie z pomocą samplowanych słów i zdań, o których wspominasz, ale też przez kolejność utworów, ich tytuły, przez projekt graficzny, interpretacje wideo, posty na fanpejdżu.
W wypadku Contactu głosy tworzą niezupełnie jednolitą chmurę wrażeń i intencji. Z początku wspominają minioną bliskość i mają pomóc w uchwyceniu obecności drugiej osoby – chciałem, żeby w tej pierwszej części albumu wyczuwalne było ciepło. Lokowałem je w nostalgicznych wspomnieniach wskrzeszanych właśnie w pewnego rodzaju osobistym rytuale. W drugiej części znalazło się więcej samotności oraz poczucia uwięzienia w świecie własnych uczuć; także kilka nieśmiałych prób ukojenia smutku. Słowem, jest to break-up album.
Jednolitą narrację dopełnia towarzyszący płycie teledysk do utworu Rose Petals, którego jesteś autorką. Dominuje w nim romantyczno-ezoteryczny klimat. Co chciałaś przez niego przekazać?
Marika Diana: Wideo w sposób symboliczny opowiada historię zagubionych duchów, które mimo prób porozumienia się między sobą za pomocą róży – symbolu miłości – nie potrafią odczarować tego co zostało między nimi zniszczone. W końcowej sekwencji pozostają one oddzielone, „zabierając” między sobą uczucie, a nie dzieląc się nim – trzymając je wspólnie.
W ramach występu Zaumne w Chmurach przygotowałaś również scenografię, która bezpośrednio nawiązuje do stylistyki i tematyki albumu – pojawia się satyna, róże, świeca. Ja czułam się na tym koncercie jak w rodzaju onirycznego kokonu.
Marika Diana: Choć sama scenografia nie ma zupełnie rzeczywistego charakteru – wprowadza raczej w stan odrealnienia – jest marzeniem sennym zamkniętym w fizycznej formie. Cała jej atmosfera pozwala wejść w intymną sferę czyjegoś wnętrza – jej wyobrażenia, interpretacji muzycznej. Podczas koncertu staje się oprawą magicznego rytuału, w czasie którego artysta jest dosłownie oddzielony od słuchaczy – metrami satyny, stosem kwiatów i kłębami dymu – zamykając się na moment performance’u w swoim własnym świecie, z którego uchodzą już tylko dźwięki.
Kluczem do zrozumienia atmosfery scenografii jest tytułowe uczucie kontaktu, a raczej jego braku. Wynika ono ze wcześniejszej obecności – prawie jak przy doświadczeniu paranormalnym. Powidok, cień poczucia czyjejś obecności stanowi następstwo w postaci utraty.
Contact jest o kontakcie na poziomie mentalnym/duchowym. Nawiązując do tego, co mówiła Marika Diana, w dobie social distancing w pewnym sensie będziemy mieć do czynienia z rodzajem powidoków czy rozproszonej obecności. Budowanie i podtrzymywanie więzi właściwie będzie można sprowadzić do urządzeń takich jak telefon, komputer. Widzisz w tym zagrożenie dla relacji międzyludzkich, czy może szansę na ich pogłębienie?
Z: Zapośredniczone formy kontaktu są mi bardzo bliskie i choć zauważam w ostatnich tygodniach przebłyski w kontaktach międzyludzkich, to myślę, że na dłuższą metę w tej sytuacji wszystkim będzie (i już jest) po prostu trudniej.
Czym jest dla ciebie bliskość – nie tylko rozumiana jako bliskość z drugim człowiekiem – i jak można ją według ciebie osiągnąć w dobie pandemii?
Z: Sam bliskość rozumiem jako wsłuchiwanie się w drugą stronę i budowanie z nią wspólnego języka – trudno mi niestety znaleźć jakąś uniwersalną receptę na spełnienie tych założeń.
Pamiętajcie, że profilaktyka, higiena i przestrzeganie zasad w kontaktach międzyludzkich to teraz bardzo istotne sprawy. Poniżej przeklejamy Wam ważną informację:
– często i dokładnie myj ręce, używając mydła i wody
– kiedy kaszlesz lub kichasz, zakrywaj usta i nos – najlepiej chusteczką lub rękawem
– zachowaj co najmniej 1.5 metra odległości od innych osób
– unikaj skupisk ludzkich. Stosuj się do zaleceń i komunikatów dotyczących przeciwdziałania koronawirusowi
Jeśli masz objawy lub kontakt z osobą zakażoną, powiadom o tym telefonicznie stację sanitarno-epidemiologiczną pod numerem 800-190-590
Nie panikujcie, uważajcie!