Nowy cykl poświęcony muzyce i sztuce – rozmawiamy z Futurum
Nowy rok przynosi nowe inicjatywy na polskiej kulturalnej mapie. Już w tę sobotę we Wrocławiu startuje Futurum, łączący sztukę, muzykę i ludzi. Zagrają Rui Ho, Linnéa, 41issa i Grań. Rozmawiamy z Kasią Jaroch, kuratorką cyklu organizowanego przez klub Firlej.
Powiedz coś o Futurum – czym jest, jak wpadłaś na ten pomysł, z kim tworzysz tę inicjatywę?
Kasia: Cykl Futurum to wynik kilku rozmów w gronie aktywistów Firleja i moich wieloletnich doświadczeń z muzyką. Organizowany przez Firlej – wrocławski Ośrodek Działań Artystycznych, w miejscu o bardzo długiej muzycznej tradycji, które od kilkunastu lat organizuje koncerty artystów awangardowych i poszukujących. Jest to więc naturalna kolej rzeczy, w pewnym momencie zaczęliśmy myśleć o wydarzeniach z muzyką elektroniczną, wciąż przybierającą na popularności. Głównie dlatego, że tym się zajmuję.
Chcemy jednak prezentować jej bardziej eksperymentalne oblicze. To z pogranicza muzyki klubowej i eksperymentu. Najnowsze kierunki, a także wszystko to, co właśnie się rodzi. Po raz kolejny rzucamy wyzwanie zmierzenia się z najdziwniejszą muzyką globu i zabiegamy o to, aby publiczność przyszła z otwartymi uszami. Ważne jest dla nas pokazanie, jakie są kierunki rozwoju muzyki na świecie. Można tutaj wspomnieć o festiwalu Primavera Sound, który w tegorocznym line upie ma zrównaną ilość kobiet i mężczyzn. Czujemy się zobowiązani, aby mówić stanowcze nie panującej opinii, że “miejsce utalentowanych dj-ów mężczyzn zajmują dziewczyny”. Nie wchodząc w szczegóły, wystarczy przyjść na Futurum, żeby się przekonać, że takie myślenie jest absurdalne. Nikt nikomu nie zajmuje miejsca. Wspieramy osoby mniej uprzywilejowane, pokazujemy to, co w muzyce jest najnowsze i najnowocześniejsze.
„Muzyka grana na Futurum będzie przepełniona emocjami”
Czy w założeniach cyklu chodzi o konkretne gatunki muzyczne, czy raczej o podejście do tworzenia?
Chodzi o pokazanie tego, z czym mierzy się obecnie muzyka elektroniczna. Dlatego prezentujemy artystki oraz artystów, którzy grają na największych europejskich festiwalach, jednak wciąż pozostają znani w swoich niszach. Tak jak Rui Ho, która przecież zagra na tegorocznej edycji CTMu. Zapraszamy działaczki, które same sobie organizują występy – tworząc własne inicjatywy czy imprezowe cykle.
Jeśli chodzi o podejście do tworzenia to na pewno muzyka grana na Futurum będzie przepełniona emocjami. Ostatnio niemiecki sąd wydał wyrok w sprawie wysokości podatków, które ma płacić Berghain, najbardziej znany na europejskiej mapie klub muzyczny. Zostały zrównane ze stawką dla instytucji kultury. W uzasadnieniu znalazło się stwierdzenie, że muzyka elektroniczna nie pełni jedynie funkcji rozrywkowej, jest zaliczana do tzw. kultury wysokiej i jej funkcja emocjonalna jest równie skuteczna, jak w przypadku opery.
Pierwsze odsłona trwa od 18 do północy. To raczej nietypowe godziny dla wydarzenia, w którym pojawia się muzyka taneczna. Futurum jest skierowane dla tych, co lubią wcześniej iść spać?
Nie zależy nam na tworzeniu atmosfery klubowej. Myślimy w kategoriach wydarzenia artystycznego, a nie rozkręcania dobrej zabawy do białego rana. Chodzi raczej o emocje i wspólne przeżywanie, a także o zbudowanie relacji z osobami zainteresowanymi poznawaniem nowej muzyki. Chcemy uzupełniać muzykę o panele dyskusyjne z artyst(k)ami, poszerzać wieczory o działania performatywne i inne formy wyrazu. Futurum koresponduje i pokazuje zależność muzyki ze sztuką współczesną, dlatego każdą edycję rozpocznie wernisaż.
Zachęcamy do kontynuowania muzycznych podróży po Wrocławiu po zakończeniu Futurum. Ale zarywanie nocy to nie jest warunek sine qua non, jeśli ktoś chce posłuchać muzyki elektronicznej na żywo.
„Rui jest bezkompromisowa. Jej gwiazda właśnie wschodzi.”
Co sprawiło, że na pierwszą edycję wybrałaś Rui Ho? Jak jej twórczość przekłada się na założenia cyklu?
Przede wszystkim Rui Ho nagrała świetną płytę. Bardzo podoba mi się to w jaki sposób łączy chińską tradycję muzyczną z dynamicznymi raveowymi gatunkami, w których można się dosłuchać trance’u i breakcorów! To jest naprawdę odważne podejście. Rui jest bezkompromisowa. Jej gwiazda właśnie wschodzi, kilka tygodni temu Rui nagrała świetny miks dla discwomen, coraz częściej jest zapraszana na masowe imprezy! Zaczęła też pracę nad nowym albumem, którego nie mogę się doczekać. To dobry czas, aby przyjechała do Wrocławia! Oczywiście, że ona jak najbardziej pasuje do profilu Futurum, które ma odzwierciedlać trendy sceny światowej. Robi bardzo ciekawą, bezprecedensową muzykę, ma nietuzinkowe podejście do tworzenia i całą sobą demonstruje siłę kobiet i ich zmagania w kontekście artystycznego równouprawnienia.
Plany na najbliższe tygodnie, miesiące. Inicjatywa będzie odbywać się tylko na terenie Wrocławia, czy myślicie o działaniach w całej PL?
Planujemy kolejne edycje Futurum w Firleju, bo to jest miejska instytucja Wrocławia i za wyjątkiem projektów zagranicznych działamy tutaj. Kolejna odbędzie się 22 lutego. Trzymajcie ręce na pulsie.
Jak według Ciebie powinniśmy zachęcać odbiorców do wychodzenia ze swojej muzycznej strefy komfortu? Co można im powiedzieć tak, żeby przekonać ich do sprawdzenia muzyki, której na co dzień nie słuchają?
Myślę, że trzeba budować zaufanie odbiorców. Zachowywać się fair, nie naciągać na cenach wejściówek. Sprawiać, aby kultura była jak najbardziej dostępna. Nie krępować, zgasić światło, zamknąć oczy. Włożyć dużo sił w budowanie szczególnej atmosfery, która pozwoli na porzucenie obaw i lęków związanych ze sposobem przeżywania muzyki. Często ograniczenia, o których mówisz są w nas, ale bardzo łatwo jest się od nich uwolnić, szczególnie gdy z pomocą przychodzi muzyka. Artyści wiele ryzykują tworząc i wydając muzykę, która przecież często jest krytykowana przez słuchaczy i dziennikarzy. Firlej jako organizator eksperymentuje – nie mamy pojęcia jak tak naprawdę wypadnie to wydarzenie. Nie wiem, czy zależy nam na wychodzeniu ze strefy komfortu, chyba bardziej na wejście w nią.
„Trzeba budować zaufanie odbiorców. Zachowywać się fair, nie naciągać na cenach wejściówek.”
Jeśli chodzi o muzykę poza głównym obiegiem to myślę, że zainteresowanie nią zawsze było i będzie. Jako instytucja kultury możemy proponować pewne rozwiązania i muzyczne wybory, których możemy być pewni, ale nie chcemy narzucać definitywnych reguł, mówić co jest dobre a co złe. Naszym celem jest uważne słuchanie muzyki.
Myślę, że próbą przekonania może być zaproszenie 19 stycznia do Firleja. Łatwiej jest dać się porwać i kolektywnie poczuć radość wynikającą ze słuchania muzyki na żywo, czuć się częścią zaangażowanej grupy. I reagować na basy, które wprawiają całe pomieszczenie w ruch.