Czeluść Festiwal 2022 – rap, elektronika i król Ryszard Peja [RELACJA]
Słucham hip-hopu odkąd pamiętam. Do tego doszło zamiłowanie do humoru…
Czeluść Festiwal to wyjątkowa propozycja w ofercie polskich festów. Trudno o drugi tak odjechany event. Zapraszamy na relację z pierwszego dnia.
Gdy Czeluść zaczynała ze swoimi producencko-wydawniczymi ruchami, raczej nikt nie podejrzewał, ze przerodzi się to w tak ogromny kolektyw z takimi możliwościami. Niegdyś mocno alternatywna ekipa opierająca się głównie o elektronikę, zamieniła się po latach w ogromny movement. Movement, który przerodził się w cały festiwal nie będący bynajmniej hermetycznym wydarzeniem dla wielbicieli mocniejszego techno. Dziś Czeluść SneakerStudio Festiwal to ogromne i bardzo unikatowe przedsięwzięcie, o którym warto opowiadać.
Dużo można by pisać o charakterności i wyjątkowości tego wydarzenia. Trzeba bardzo docenić wszelkie stylówki, dziary, fryzury i inne szaleństwa, które były reprezentowane przez uczestników. Czuć było natychmiast, że Czeluść ma swój klimat i bardzo wczute community. Co godzinę odbywały się konkursy na skręcanie packów na czas (pozdrawiam gorąco mojego towarzysza, który zajął w takowym pierwsze miejsce), w namiocie obok non stop ktoś tatuował sobie coś związanego z Czeluścią, a z każdego zakątka terenu docierały wibracje basu z którejś ze scen. Równocześnie było bardzo dziko i mrocznie, a zarazem beztrosko i po prostu festiwalowo.
Hip-hop 🤝 Elektronika
Krakowski Hype Park na dwie doby zamienił się w szalony i wyjątkowo naturalny pomost pomiędzy bardzo specyficznym, underowym światem rapu i elektroniki oraz ich mainstreamowymi odpowiednikami. Doskonale widać to po samych uczestnikach, którzy nie reprezentowali jednego, spójnego nurtu – każdy z nich odznaczał się swoim własnym stylem. Po terenie festiwalu wesoło tuptali młodzi chłopcy z t-shirtami rapowymi. Obok nich jak równy z równym, kroczyli odziani w mroczne barwy, długowłosi szaleńcy żądni pogo. Takich wariacików jeszcze dekadę temu określałoby się mianem zatwardziałych metalowców. Dziś to po prostu konwencja, nie wojna gangów muzycznych, i jest to wspaniałe. Wśród tłumów mocno wybijały się też wyraźnie starsze i dojrzalsze osoby chcące jedynie odpłynąć przy elektronicznych setach. Najlepsze było chyba to, że osób w takich „konkretnych” stylówkach było stosunkowo mało. Większość uczestników to były hybrydy wszystkiego po trochu. Samo wydarzenie również było hybrydą.
Rychu Peja na Czeluści? Jeszcze jak!
Młodsze pokolenie często traktuje dzisiaj Peję bardziej jako mema, niż prawdziwego artystę. Jest w czymś w rodzaju zabawnej ciekawostki, symbolu estetyki rapowej z początku wieku. Nie przeszkadza to jednak wcale w tym, żeby równocześnie darzyć go ogromnym szacunkiem i uznaniem. Peja starzeje się z klasą i zachowuje masę charyzmy (nawet jeśli niekoniecznie wydawniczo, to na pewno scenicznie). W zabawie na jego koncercie w ramach takiego wydarzenia jak Czeluść Festiwal jest sporo ironii i beki, jednak aura, którą emanuje Rychu, nie pozwala by zdegradować go do byle dinozaura, którego nikt nie traktuje poważnie. Nawet, jeżeli wypada to odrobinę groteskowo, Peja wzbudza skrajnie pozytywne emocje również wśród młodszych fanów i nie ma mowy o jakimkolwiek dyskredytowaniu jego postaci. Rychu to wciąż rapowa elegancja na najwyższym poziomie, przypominająca, jak twardymi i poważnymi zasadami kierowało się kiedyś to środowisko.
Zawodowy newschool
Zaraz po poznańskim księciu starej szkoły nastał czas na skrajny newschool. Co mogę Wam powiedzieć o koncertach Żabsona i Igiego? – spełniały swoje zadanie. Warto podkreślić, że grali tam oddzielnie, a więc nie uświadczyliśmy wspólnego mianownika w postaci grania razem tracków z Amfisbeny. Hity tej dwójki opierają się na bardzo prostych sekwencjach i chwytliwych refrenach i pasowało to do Czelki jak ulał.
Zawsze imponuje mi z jak wielką pieczołowitością Żaba podchodzi do zrobienia ściany śmierci na swoich koncertach. Nagle zamienia się w generała, który rozstawia swoje żabie wojska po dwóch stronach sali. W momencie dropu bitu daje rozkaz do ataku, niczym podczas oblężenia zarządza się wystrzał z armat. Igi z kolei jest chyba jedynym polskim artystą, którego podpięty na żywo autotune naprawdę funkcjonuje w pełni przyjemnie dla uszu. Czuć w tym newschoolowy profesjonalizm, jeżeli takie coś w ogóle istnieje.
Ćpaj Stajl i Hewra grający B2B to rapowy candy flip
Znając styl Ćpaj Stajlu i ich podejście do tworzenia muzy, wiedziałem, że będą się czuli na Czeluści jak u siebie w domu. Powiedziałbym wręcz, że Czeluść powstała dla Ćpaj Stajlu, a Ćpaj Stajl dla Czeluści. Ustawienie ich w line-upie zaraz przed Hewrą (nie było to wprawdzie w pełni zamierzone, bo wlecieli w zamian za Gedza, który nie mógł przybyć, ale tak czy inaczej, stało się) doprowadziło do nieprawdopodobnego combosa. Przez dwie godziny praktycznie nikt nie opuszczał sali ze sceną rapową. Poddawali się tylko ewentualnie ci, którzy nie mogli już oddychać, bo było zbyt gorąco i duszno. To, jak ogromny ogień panował tam podczas występów obu składów idealnie podsumował ten komentarz, jeszcze przed samym eventem:
Szczególnie zapadł mi w pamięć moment z graniem Młodego Synka. To mój ulubiony utwór Ćpaj Stajlu, szczególnie ze względu na jego artyzm i zajebiście klimatyczny klip. Nie spodziewałem się jednak, że ten punkowy refren może siać na żywo aż taki pogrom. Calutką pierwszą zwrotę sala przeczekała kucając, żeby w momencie ikonicznego już Dokąd idziesz młody synek? oddać się skrajnemu szaleństwu. Aż prosiło się, żeby ten bit był odgrywany na żywo z instrumentami. Wtedy na moment można by kompletnie zapomnieć, że jesteśmy na wydarzeniu wywodzącym się z elektroniki. Przez chwilę wszyscy bawili się w ekstazie do rytmów rodem z lat 80′ polskiej muzyki punk-rockowej, i było to piękne przeżycie.
Więcej o polskim rapie
Słucham hip-hopu odkąd pamiętam. Do tego doszło zamiłowanie do humoru internetowego - i tak powstał Raportażysta. Cała ta memiczna otoczka to tylko część mojej działalności - chcę również uderzać w poważniejszą publicystykę i znajdować w rapach bardziej wartościowe treści. Ostatnimi czasy doskonale odnajduję się także w tematach przyrodniczych i ekologicznych.