Krzyczał homofobiczne teksty, więc dostał reprymendę wprost ze sceny. Adele nie szczędziła gorzkich słów nieprzychylnie nastawionemu do społeczności LGBTQ+ widzowi.
Adele: kogo obraża duma?
Pride Month wystartował! Czerwiec ponownie upłynie nam na świętowaniu i celebrowaniu kultury osób LGBTQ+, a także na wspominaniu historii brutalnych zamieszek, jakie wydarzyły się w 1969 roku w barze w Stonewall Inn. Tłumy ludzi w Polsce i na świecie wyruszą na ulice po to, aby wspólnie bawić się i promować równość. Nie wszystkim to jednak się podoba. Zła sytuacja miała ostatnio miejsce na koncercie Adele.
Jeden z jego uczestników miał głośno wyrazić swoje niezadowolenie wokół ruchu. Jak słychać na viralowych nagraniach, awanturnik miał krzyknąć słowa pride sucks. Nie spodobało się to piosenkarce, która bardzo dosadnie go wyjaśniła.
Adele przyleci do Niemiec na osiem występów. Zbudują dla niej… nową arenę
Zamknij się, dobrze?
Twórczyni uwielbia integrację ze słuchaczami podczas występów w ramach Weekends with Adele. Często zwraca się do nich ze sceny, opowiada żarty i widać, że czuje się bardzo swobodnie. Podczas ostatniego koncertu, jaki miał miejsce 1 czerwca, jeden z fanów przegiął pałę. Artystka od razu pokusiła się o ostrą reprymendę.
– Co to było? Czy właśnie powiedziałeś, że pride jest do bani? Przyszedłeś na mój pieprzony występ i właśnie powiedziałeś, że pride ssie? Czy ty jesteś, k***a, głupi? Nie bądź taki cholernie niedorzeczny. Jeśli nie masz nic miłego do powiedzenia, zamknij się, dobrze? – usłyszał widz, a razem z nim cała publika.
Skąd taka mocna reakcja? Nie od dziś wiadomo, że piosenkarka jest wielką sojuszniczką osób LGBTQ+. Regularnie pojawiała się w gay barach, otwarcie przyznawała, że zaakceptuje wszelkie decyzje jej syna dotyczące związku czy pomogła oświadczyć się nieheteronormatywnej parze. W 2016 roku wyznała, że społeczność LGBTQ+ od wczesnych lat młodości jest dla niej jak bratnia dusza.
Niektórzy obserwatorzy sytuacji twierdzą natomiast, że reakcja Adele była nieadekwatna, a mężczyzna nawet tych słów nie krzyknął. Jedna z użytkowniczek X zdradziła, że znajdowała się obok upomnianego pana, a ten miał krzyknąć work sucks, gdy wokalistka omawiała swój napięty harmonogram występów.
