„Najgorsza decyzja? Obsada stanowiska wokalisty”. Afrojax o historii Afro Kolektywu
Redaktor naczelny magazynu Going. MORE, współpracownik tygodnika Polityka i kwartalnika…
Afrojax, współtwórca Afro Kolektywu, wybrał dla nas najlepsze, najgorsze i najdziwniejsze rzeczy z historii zespołu.
Najlepszy dwuwers
Afrojax: Człowiek / to brzmi gorzej w liczbie mnogiej z kawałka Tak sobie tłumacz. Trochę oszukałem, bo to jednowers, ale nie warto rozmywać znaczenia: przynależność do grupy sprawia, że jesteśmy postrzegani przez jej pryzmat. Trochę błędnie, trochę krzywdząco, ale przynależność do grupy też jednak człowieka zmienia, niemal zawsze w kogoś mniej fajnego.
Najgorszy dwuwers
Nikt nie wie, co jest grane / Ja powiem, co jest grane z kawałka Nikt tego nie wiedział. Oczywiście: wszyscy głupi, narrator mądry. I jeszcze ten celowy, lecz nadal chujowy pseudorym, no dramat.
Najlepsza decyzja
Chyba reaktywacja – i nie tylko ta ostatnia, bo już raz przedtem zawiesiliśmy zespół (2002) i odwiesiliśmy (2005).
Najgorsza decyzja
Obsada stanowiska wokalisty. Niestety była to moja własna decyzja i głupio mi ją cofnąć.
Największy sukces
Kiedyś jechaliśmy do Krakowa grać, całą drogę piłem alkohol, dotoczyliśmy się do Krakowa, zatrzymaliśmy (nie przed klubem), ja dosłownie wypadłem z (pożyczonego) busa – a na ulicy ktoś skomentował: O, AFRO KOLEKTYW.
Największa porażka
Przyjęcie płyty 46 minut Sodomy. Miałem wrażenie, że nie podoba się ona dosłownie nikomu, a zainwestowaliśmy w nią kilka lat życia, dużo długich prób i spore pieniądze od sponsorów.
Najlepszy utwór
polonez dla początkujących z płyty Ostatnie słowo. Jest i osobisty, i uniwersalny, i energiczny, i intelektualny. Co prawda nie słucham go, odkąd oddałem płytę wydawcy, bo się boję konfrontacji.
Najgorsza płyta
Jak dla mnie pierwsza, tj. Płyta pilśniowa. Zważywszy warunki, w jakich powstawała, nie mogła być lepsza, niemniej zestarzała się opór źle. Muzycznie są momenty, tekstowo są momenty, ale rzadko w obrębie jednego kawałka.
Najlepsza płyta
Piosenki po polsku. Tak radykalne zmiany stylistyczne chyba nigdy się nie udają, a nam się udało z naddatkiem. Tylko wokalistę bym zmienił.
Najdziwniejszy koncert
Był taki w bodaj 2009, w ogromnej dyskotece w Grudziądzu, na który przyszło pięć (bardzo fajnych!) osób. Najlepsze, że przywieźliśmy nawet ze sobą support, więc nadawców było równo dwa razy więcej niż odbiorców.
Najlepszy koncert
Ostatni w Krakowie. W dwóch momentach osiągnęliśmy taką synergię z naszym perkusistą Arturem Chabrem, że niemal uwierzyłem w hip-hop na żywo, bez beatu z maszynki. A publiczność prawie rozpierdoliła klub, jak dawniej, gdy graliśmy we wrocławskiej Drodze do Mekki.
Najgorszy koncert
Przypuszczalnie Poznań późną jesienią 2012. Byłem bardzo, ale to bardzo zmęczony. Podczas soundchecku usnąłem pod sceną, a podczas koncertu miotałem się, wywrzaskując bełkotliwie dziwne konstrukcje. Panasewicz, Lato z Radiem, te sprawy.
Najlepszy niewydany utwór
Wszystko wydajemy. Jeśli coś jest niewarte wydania, to odpada na długo przed staniem się UTWOREM.
Szukacie najciekawszych koncertów rapowych? Wejdźcie tutaj!
Redaktor naczelny magazynu Going. MORE, współpracownik tygodnika Polityka i kwartalnika ZAiKS Wiadomości, a także rapowa głowa. W przeszłości dziennikarz prasowy magazynów Playboy, Esquire i CKM czy redaktor muzyczny newonce.