Dwa wywiady, ta sama konkluzja – Arctic Monkeys to najlepszy zespół rockowy w obecnych czasach. Damon Albarn (Blur) i Pelle Almqvist (The Hives) nie mają żadnych wątpliwości.
Śmierci rocka nie będzie?
Czy rock już dawno umarł? Może i nie, ale od pewnego czasu stał się nudny. Do takiego wniosku doszedł Damon Albarn, który niedawno wypowiedział się o kondycji współczesnego rocka. A umówmy się, że raczej wie, co mówi, bo w końcu pomógł założyć jedne z najpopularniejszych zespołów na świecie. W 1989 roku powstał Blur, który najpierw wdał się w romans właśnie z rockiem, chociaż nie powstrzymywał się też od flirtu z britpopem. Niecałe 10 lat później, bo w 1998 roku, Albarn poszedł w zupełnie inną stronę i wrzucił do muzycznego wora pop, hip-hop, rock oraz elektronikę po to, by z tego dźwiękowego rozgardiaszu wyłoniła się grupa Gorillaz.
W podcaście Broken Records Albarn nie szczędził zarówno gorzkich, jak i optymistycznych słów odnośnie rocka. – Czuję, że muzyka gitarowa znów jest nieco bardziej ekscytująca, co oczywiście jest dobrą rzeczą, ponieważ zdążyła już stać się zbyt sterylna – mówi w rozmowie. Wokalista nie trzyma się jednak kurczowo myśli: kiedyś to było, teraz to nie ma i twierdzi, że przyszłość maluje się raczej w jasnych barwach: – W dzisiejszych czasach są zespoły, które mają ogromny potencjał. Muzyka gitarowa naprawdę rozebrała się na części i złożyła z powrotem w innej formie. Mamy kilka fantastycznych nowych mutacji tego geniuszu.
W porządku, a konkrety? Chcąc wymienić ten jeden, ostatni bastion rocka, Albarn stanowczo stawia na Arctic Monkeys: – Dla mnie ostatnim wielkim zespołem gitarowym był Arctic Monkeys i tak naprawdę nie wiem, czy od tamtego czasu pojawiło się coś równie dobrego. Cóż, wygląda na to, że lider Blur niezmiennie trwa przy swoich opiniach od 2018 roku, kiedy w podobny sposób zasypał pochlebstwami ulubiony zespół i jego frontmana Alexa Turnera. – Uważam, że jest bardzo utalentowany. Wkurza mnie, że to mówię, bo nie lubię nikomu prawić komplementów, ale trzeba to powiedzieć! – wyznał wtedy muzyk.
Wzajemne ukłony
Tak się złożyło, że w podobnym czasie wywiadu dla magazynu NME udzielił również założyciel formacji The Hives, Pelle Almqvist. Tak, on też uwielbia Arctic Monkeys. Oba zespoły zdążyły się już bliżej poznać, koncertując wspólnie w 2014 roku i chyba się polubiły, bo dekadę później znów wyruszyły we wspólną trasę. – Koncertowaliśmy z nimi w Ameryce Południowej około 10 lat temu i świetnie się bawiliśmy, więc bardzo się cieszę, że chcieli nas z powrotem. To naprawdę świetna trasa koncertowa; to naprawdę świetna zabawa! – stwierdził Almqvist. Bez zbędnego owijania w bawełnę, całość rozmowy skwitował słowami: – Myślę, że Arctic Monkeys są zajebiści. Są jedynym dobrym, naprawdę popularnym zespołem – a to nie jest łatwe.
Co na to wszystko Arktyczne Małpy? Ano kładą na stół kartę Uno reverse i też dobrze mówią o kolegach po fachu. Zrobiły to nawet wcześniej, bo w 2022 roku, gdy perkusista zespołu Matt Helders przyznał, że formacja The Hives była dla niego wzorem do naśladowania. – The Hives był zdecydowanie jedną z tych grup, których wszyscy słuchaliśmy, kiedy zakładaliśmy nasz zespół – powiedział. – Zagraliśmy już z nimi kilka koncertów na całym świecie i zawsze fajnie się ich ogląda. To takie miłe uczucie, jak jesteś podekscytowany, bo zaraz zobaczysz zespół, który występuje przed tobą. Oby ta przyjaźń trwała wieki!